Malzwein (wino słodowe) zwane też
„Weinartiges Weissbier” (białe piwo przypominające wino) to mocny trunek o
niemieckim rodowodzie. Anglicy mieli swoje Barley Wine, z którego są dumni po
dzień dzisiejszy, oraz inne mocne piwa (Burton Ale, Yorkshire Stingo, Old Ale,
October Beer, etc), ale nasi zachodni sąsiedzi także posiadają w swoim dorobku
piwo, którego nazwa nawiązuje do wina. Wspólnie z Browarem Okrętowym
postanowiliśmy sięgnąć do starodruków i uwarzyć piwo nawiązujące do tego
zapomnianego trunku. Czym był ów napitek? A jakie było nasze podejście do
tematu? Tego dowiecie się z lektury poniższego tekstu.
Zasyp
O ile angielskie Barley Wine jest
piwem, w którym głównym komponentem zasypu są słody jęczmienne, o tyle
niemiecki Malzwein był piwem o bardziej zróżnicowanym zasypie, bowiem stanowił
on kombinację słodów pszenicznych – jasnego i bursztynowego (ponad 50%, a nawet
powyżej 80%), jasnego słodu jęczmiennego oraz jasnego słodu owsianego. Takie
proporcje podaje Hermbstaedt (a za nim Sroczyński). W recepturze Schmidta słód
jęczmienny jest pominięty, za to autor ten zaleca użycie surowca niesłodowanego
w postaci cukru z krochmalu. W recepturze Sroczyńskiego także mowa jest o
cukrze. Z artykułu na blogu Rona Pattinsona
wynika, że cukier był bardzo chętnie stosowany do podbicia ekstraktu, a co za
tym idzie, także i mocy gotowego piwa. Niektóre piwa po uwarzeniu miały około
14 stopni Plato ekstraktu początkowego i do takiej bazy dodawano tyle cukru, że
ich ekstrakt mógł dochodzić nawet do 40 st. Plato i 13% alkoholu. Niestety nie
podaje czy chodzi o zawartość alkoholu liczoną wagowo czy objętościowo, a to dość
istotne, bo 13% alk. obj. to 10,4% alk. wag., a z kolei 13% alk. wag. to 16,25%
alk. obj.
Chmiel
Receptury wspominają o tym, aby sięgać
po chmiel najlepszej jakości. Z przepisu w podręczniku Jakuba Sroczyńskiego
wynika, że na warkę tego piwa o objętości ca. 35 litrów stosowano ponad 100g
chmielu. Wydaje się to dużo, jednak należy mieć na uwadze, że dawniej chmiel
nie posiadał tylu alfa-kwasów, szybko tracił aromat, bo nie przechowywano go w
chłodniach jak dziś, a i nie zawsze gotowano chmiel w brzeczce – czasem
przyrządzano wywar – chmiel zalewano gorącą wodą (w temperaturze około 90 st. C)
i odstawiano go na kilka godzin. W przypadku Malzwein chmiel wrzucano do kadzi
warzelnej i gotowano go przez 30 minut.
Dodatki
Poza cukrem stosowano inne
dodatki. We wszystkich recepturach wspólnym mianownikiem jest kardamon. Natknąłem
się także na informację, że możliwe było też użycie rodzynek. Cechą typową dla
tego napitku był także wyraźnie kwaśny smak. Kwaśność uzyskiwano na kilka
sposobów:
1) Dodatek cytryn – w recepturze Sroczyńskiego na
ok. 35 l zalecany jest dodatek ośmiu cytryn, które dodawano do młodego piwa,
gdy kończyła się jego fermentacja. Inni autorzy podają receptury na ponad 1000
litrów piwa i u nich mowa jest o ilości w przedziale od 40 do 80 sztuk.
2) Inną metodą zakwaszenia wina słodowego był
dodatek kwasu winowego (E334) lub kamienia winnego (winian potasu, tartarus, E336).
W XIX wieku dodatek ten był powszechnie stosowany w piwach i niejednokrotnie
wspominają o nim podręczniki niemieckie i angielskie.
3) We wspomnianym wyżej artykule na blogu Rona
Pattinsona znalazłem także informację o tym, że po zacieraniu odbierano
brzeczkę, której pozwalano skwaśnieć w temperaturze 50 st. C, po czym poddawano
ją gotowaniu i chmieleniu.
Drożdże
Tu jest problem, bo dawniej drożdże
nie były skatalogowane tak jak dziś. Piwowarzy korzystali z gęstw, które mieli
pod ręką lub sprowadzali je z konkretnych regionów. W przypadku Malzwein
stosowano zarówno drożdże piwowarskie, jak i winiarskie.
Wytwarzanie
Niezależnie od wielkości warki
zacierano ją na dwa nalania. Najpierw słody zalewano pierwszą porcją wody (zalecane
było użycie wody miękkiej) w temperaturze 62,5 st. C. Po zamieszaniu zostawiano
zacier na godzinę, po czym dolewano kolejną porcję wody o temperaturze 68,75 i
po zamieszaniu zacieru trzymano go tak kolejną godzinę. Po tym czasie odbierano
brzeczkę i przelewano do kotła warzelnego. Chmiel gotowano razem z brzeczką
(Hermbstaedt podaje, że całość chmielu gotowano przez pół godziny w brzeczce).
Cukier dodawano w ostatnich minutach gotowania. W międzyczasie przygotowywano
wywar z tłuczonych ziaren kardamonu, który dodawano do gotującej się brzeczki.
Ciekawy jest sposób jak dawne receptury podawały sposób gotowania. Dziś
posługujemy się litrami i stopniami Plato jako wartościami będącymi dla nas,
piwowarów, swego rodzaju kompasem i drogowskazem jak postępować z brzeczką.
Przed opracowaniem i upowszechnieniem się skali Ballinga w Europie receptury
często formułowano w taki sposób, że podawano ilości wszystkich surowców
potrzebnych do wyprodukowania np.: 1000 litrów piwa, co stanowiło finalną
objętość warki, dlatego należało brzeczkę przednią gotować do momentu uzyskania
takiej objętości. Po schłodzeniu waru do 17,5 st. C zadawano drożdże, a gdy
fermentacja się kończyła piwo zlewano do beczek i dodawano do niego pokrojone w
talarki cytryny (lub kwas winowy albo kamień winny). Niektóre receptury
zalecają dodatek pokruszonych ziaren kardamonu dopiero na tym etapie. Beczki
szpuntowano i należało je tak zostawić na minimum 8 dni (po tym czasie można
było już się nim raczyć według zaleceń wyżej wymienionych autorów). Z wysłodzin
po tym piwie najczęściej robiono podpiwek.
Gotowy produkt
Wino słodowe było trunkiem
mocnym, którego moc porównywano do win gronowych (zwłaszcza do tokaju). Jan
Nepomucen Kurowski podaje także, że barwa i klarowność tego piwa także czyniły
je „do wina podobnym”. Opisywano
je jako wyśmienite, pieniste, słodko-kwaśne. Było piwem mocno musującym, przez
co porównywano je też do szampana. Weinartiges Weissbier, w odróżnieniu od win
owocowych, nie zyskiwał z czasem i zalecano jego spożycie w okresie 6-8 tygodni
od zakończenia się fermentacji, gdyż po tym czasie najczęściej ulegało zepsuciu.
Miało być trunkiem dość opłacalnym ekonomicznie, bowiem jego wyrób był
relatywnie tani. Schmidt podaje, że dobry efekt uzyskiwało się także mieszając
piwo pszeniczne z dobrym francuskim białym winem, jednak był to kosztowny
zabieg (niedobory kwaśnego smaku zalecał uzupełniać kamieniem winnym).
„Szkuta” nadpływa!
O ile Malzwein jest piwem
dość enigmatycznie przedstawionym w podręcznikach piwowarskich (brak tu
burzliwej historii jak choćby w przypadku angielskiego porteru), o tyle sama
jego receptura i koncept wydają się na tyle intrygujące, że w ramach kooperacji
Browaru Okrętowego z moją skromną osobą, postanowiliśmy stworzyć coś, co by
nawiązywało do dawnego Weinartiges Weissbier. Tak właśnie powstała „Szkuta”,
której zasyp stanowiły: słody jęczmienne (monachijski i wiedeński, bo ówczesne
słody nie były tak jasne pilzneński), jasny pszeniczny i płatki owsiane.
Brzeczka została nachmielona odmianami Magnum i Saaz, a smak i aromat
uzupełniły kardamon i skórki cytryny. Fermentowane z użyciem neutralnych
drożdży (US-05). Ekstrakt początkowy piwa to 20 st. Plato, a zawartość alkoholu
wynosi 8,3% alk. obj. Mamy nadzieję, że będzie Wam smakować!
Fot.:
Browar Okrętowy