Swego czasu zastanawiałem się, czy ekipy PINTY i
AleBrowaru połączą kiedyś siły, by uwarzyć jakieś piwo wspólnie? W owym czasie
kwestia tego, co ewentualnie zostałoby uwarzone była drugoplanowa. Istotne
było, czy dojdzie kiedyś do tego, że chłopaki z obydwu browarów kontraktowych
staną w jednym szeregu i w jednej warzelni. Nie minęło wiele czasu, gdy na
pewnym portalu społecznościowym gruchnęła wieść, że w maju tego roku będzie
można napić się… piwa uwarzonego wspólnie przez dwa wyżej wymienione browary.
Żeby było ciekawiej, okazało się, że w przedsięwzięciu partycypowała łódzka
„Piwoteka Narodowa”. O ile sama „Piwoteka” piwa nie warzy, o tyle ekipie tego
pubu nie brakuje pomysłów, które są w stanie realizować dzięki pomocy Browaru
Artezan (przynajmniej z jego usług korzystali do tej pory). Do tej pory „Jeże”
dla łódzkiego lokalu z bogatą ofertą piwną - i z jego inspiracji – uwarzyły
"Dziadka Mroza" (właściwie Djeda Maroza, będącego piwem w stylu Russian Imperial
Stout), a także piwo o bajkowej nazwie „Czerwony Kapturek”, który jest piwem
pszenicznym z dodatkiem hibiskusa. Brzmi smacznie, nieprawdaż? AleBrowar i PINTA
posiadają na blogu kilka wpisów im poświęconym. O Piwotece, jako sklepie
pisałem przy okazji tematu zakupu
piwa przez Internet.
Sam styl piwa i inne szczegóły były przez jakiś czas
tajemnicą, przez co piwosze snuli różne teorie względem nowego, wspólnie
wrzonego piwa. Samo piwo uwarzono w tak dużym gronie bo początek maja to
urodziny każdego z uczestników tego projektu. W maju 2011 roku debiutowała
PINTA. Rok później powstał AleBrowar i Piwoteka Narodowa (jako pub, bo jako
sklep specjalistyczny Piwoteka istnieje od 2008 roku). Osobiście trzymałem
kciuki za tę inicjatywę, gdy tylko dowiedziałem się o fakcie jej istnienia.
Z czasem twórcy piwa zaczęli odsłaniać coraz to
większy rąbek tajemnicy i okazało się, że piwem tym będzie Weizen IPA, czyli
pszeniczny India Pale Ale. Styl „pojechany po bandzie”, ale dla mnie jako
miłośnika piw pszenicznych oraz stylu India Pale Ale (zarówno w wersji English
oraz American), to spełnienie marzeń, czy kiedyś dane będzie mi skosztować
fuzji smaku obydwu tych smacznych rodzajów piwa. Nigdy nie robiłem eksperymentu
na zasadzie mieszania „pszeniczniaka” z IPA. Z tego, co pamiętam z „Piwnych Newsów”, jeden z browarów dostarczył
słody (PINTA), a drugi chmiele (AleBrowar). Warzenie odbyło się w Zawierciu,
czyli w Browarze na Jurze.
Co do samej nazwy… Piwo nazywa się „B-Day Lądowanie w
Bawarii”. Jak wiadomo z lekcji historii, 6 czerwca 1944 roku miał miejsce
D-Day, czyli początek wielkiej operacji desantowej w Normandii, przeprowadzonej
przez wojska alianckie. O samym desancie mówi się też „lądowanie w Normandii”.
Z drugiej strony nazwa piwa to skrócone słowo Birthday, czyli urodziny
(Anglosasi kochają skracanie słów). Lądowanie w Bawarii, bo bawarski styl jakim
jest Wiezenbier chmielono amerykańskim chmielem. Jak dla mnie nazwa piwa jest…
bombowa.
Etykieta piwa wygląda bardzo ciekawie. W samym środku
znajduje się na pierwszy rzut oka szyszka chmielu, ale gdy zwróci się uwagę na
jej górną część widnieje tam zawleczka, taka jak w granatach. Samo tło etykiety
to różne odcienie różu, porozmieszczane w taki sposób, że mogą nasuwać skojarzenia
z wojskowym umundurowaniem, zwłaszcza, że opis piwa zamieszczony na etykiecie
też posiada odniesienia militarystyczne, ale mi osobiście kolorystyka tła
przypomina papier opakunkowy, po który najczęściej sięga się, gdy wręcza się
komuś prezent i chce się go podać osobie obdarowanej w sposób efektowny i
estetyczny, ale bez podtekstów. Mam tu na myśli to, że papier jest kolorowy,
ale nie posiada żadnych elementów w stylu serduszek, czerwonych róż, które
osoba obdarowana mogłaby odebrać jako „komunikację między wierszami”.
Przynajmniej ja mam takie skojarzenia w kwestii tła. Z opisu piwa wynika
właściwie to wszystko, o czym pisałem powyżej (zawsze najpierw piszę wstęp
dopiero później oglądam butelkę). Warto zwrócić też uwagę na kod kreskowy.
Białe tło, na które został naniesiony swoim kształtem przypomina pocisk. Ogólny
wygląd etykiety jest bardzo interesujący; jest kolorowo, humorystycznie,
optymistycznie i bardzo pozytywnie. Jedynym zastrzeżeniem może być ostatnie
zdanie w lewej części etykiety (być może wkradł się tam jakiś złośliwy
chochlik): „Piwo lekkie, pijalne spotkania – nie tylko z kolegami z wojska”.
Mam wrażenie, że czegoś tam brakuje… Kapsel posiada logo AleBrowaru.
Dane
szczegółowe:
Producent: AleBrowar, Browar PINTA, Piwoteka Narodowa
(warzone i rozlewane w Browarze na Jurze w Zawierciu).
Nazwa: B-Day Lądowanie w Bawarii.
Styl: piwo specjalne (Weizen IPA).
Ekstrakt 13,1% wag.
Alkohol: 5% obj.
Skład: słody Weyermann™: pilzneński, pszeniczny jasny,
pszeniczny ciemny, Carared™, Caraaroma™, Carawheat™, pszeniczny czekoladowy,
melanoidynowy; chmiele: Citra, Cascade, Centennial; drożdże Safbrew WB-06.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: tak.
Barwa: ciemnobursztynowa, kojarząca się z bardzo mocną
herbatą, klarowna z rubinowymi refleksami, przypominająca zabarwieniem znacznie
bardziej piwo w stylu Dunkel Weizen.
Piana: jasnobeżowa, ziarnista, średniowysoka, trwała,
delikatnie oblepia szkło, a po opadnięciu tworzy kożuszek na powierzchni piwa.
Zapach: aromaty typowe dla piwa pszenicznego
(pszenica, banan) mieszające się z żywiczno-cytrusowym aromatem amerykańskiego
chmielu. Niewyczuwalny aromat drożdży. W tle słody jęczmienne z
biszkoptowo-czekoladowym akcentem, bardzo przyjemnie uzupełniają całość.
Smak: na początku wyczuwalny aromat słodów, przede wszystkim
pszenicznych z domieszką bananowego akcentu, które bardzo szybko zdominowane
zostają przez aromat chmielowy. Goryczce towarzyszy cytrusowość, akcent ananasowy,
lekka żywiczność i ziołowość (wyczuwalna zwłaszcza po przełknięciu) Goryczka na
średnim poziomie, głęboka, trwała i zalegająca, bardzo przyjemna. Niestety
aromat chmielowy bardzo wyraźnie dominuje nad pozostałymi elementami składowymi
smaku. W tle wyczuwalna słodycz pochodząca od słodów.
Wysycenie: powyżej średniego.
Kurczę… Mam problem z jednoznaczna oceną. Zacznę może
od tego, do czego bym się przyczepił. Jak dla mnie niewiele w tym piwie
wiezena. Problem polega na tym, że goryczka bardzo szybko „zadusza” aromaty
typowe dla piw pszenicznych, przez co miłośnicy tego stylu mogą poczuć się
zawiedzeni i rozczarowani. Fani piw w stylu IPA, bądź AIPA, a w szczególności wielbiciele
aromatu chmielowego, jaki dają odmiany tej rośliny uprawnej zza Oceanu
Atlantyckiego będą zadowoleni, a przynajmniej nie powinni narzekać na jego brak.
Goryczka nie jest wysoka, jest ona okraszona aromatami owoców, żywicy i ziół,
dając bardzo smaczny efekt, ale jest tu jej trochę za dużo. Nie pozwala się
cieszyć tym, co daje w piwie słód pszeniczny… Nie wyczułem wad w postaci DMS, diacetylu
i innych w postaci nieprzyjemnych nut smakowo-zapachowych, tak więc brak
równowagi pomiędzy słodami i chmielem jest moim jednym zastrzeżeniem. O ile w
zapachu akcenty piwa pszenicznego są bardzo wyraźnie wyczuwalne, o tyle w smaku
zostają zepchnięte na bardzo daleki plan. Z drugiej strony gratuluję twórcom
piwa pomysłu, wykonania, tego, że piwo uwarzono wspólnie udowadniając, że w
czasach podziałów można się tez jednoczyć. Z mojej strony życzę każdemu
uczestnikowi projektu B-Day wszystkiego, co najlepsze i samych sukcesów.
Wracając do piwa… Jest wysoko pijalne, pełne, o dość wyraźnie zaakcentowanej
słodyczy pochodzącej od słodów, która przebija się poprzez aromat chmielu, ale
jest ona niska w porównaniu z goryczką. Posiada bardzo bogaty bukiet
występujących w nim aromatów. Jego picie, zwłaszcza, gdy jest się miłośnikiem
tego, co wnosi do smaku piwa amerykański chmiel to sama przyjemność.
Moja ocena: 4,5/5.
P.S. Myślę, że dobrze by było, gdyby kiedyś powstała
wersja 2.0, mniej chmielona, pozwalająca aromatom piwa pszenicznego w większej
mierze współtworzyć smak weizen IPA „na równych prawach”, a nie w roli biernego
obserwatora. Pomysł jak najbardziej dobry. Mam nadzieję, że to nie ostatnia
taka, wspólna inicjatywa. Może warto warzyć wspólne piwa na majowe urodziny
każdego roku? Swoją drogą – zaczynam polować
na piwo Schneider Weisse TAP5 „Meine Hopfenweisse”, bo to piwo trochę podobne, a przynajmniej tak mi się zdaje. To też połączenie niemieckiego stylu, w którym pszenica odgrywa dużą rolę (Weizenbock) z dodatkiem amerykańskiego chmielu.