UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

środa, 20 sierpnia 2014

Metal i piwo – krótki (acz treściwy) przewodnik po tym jak podejść do tematu



Dużo mówi się w ostatnich miesiącach o łączeniu, tudzież „parowaniu”, piwa i jedzenia. W Internecie pojawiły się też teksty odnoszące się do tematu łączenia piwa z rożnymi innymi rzeczami, przy czym należy pamiętać, że intencją ich autorów było podejście do tematu z dużym przymrużeniem oka. Pomysł na dzisiejszy wpis zrodził się w mojej głowie spontanicznie. A gdyby tak połączyć piwo i metal? Co by z tego wyniknęło? Oczywiście jest to taki wpis z cyklu „w krzywym zwierciadle”. Do tematyki prowadzonej na blogu staram się podchodzić raczej poważnie, ale odrobina luzu i dystansu jest jak najbardziej wskazana.


Muzyka metalowa podobnie jak piwo jest bardzo zróżnicowana i każdy kto lubi dźwięk elektrycznych gitar znajdzie w niej cos dla siebie. No to zaczynamy!

Alternative metal – połączenie muzyki alternatywnej i metalu – odnosząc to per analogia do piwa, najlepsze byłyby piwa udziwnione czyli warzone z innych surowców niż te tradycyjne; zamiast słodów pszenicznych, jęczmiennych lepiej żeby do ich użycia były użyte rośliny takie jak gryka, szarłat wyniosły (amarantus), sorgo, komosa, owies wodny (zizania wodna zwana też dzikim ryżem), a poza tym jakieś eksperymentalne odmiany chmielu, egzotyczne przyprawy, zioła i inne produkty pochodzenia roślinnego (mogą być psychoaktywne) lub zwierzęcego. W dobrym tonie byłyby egzotyczne, nieznane szczepy drożdży, tudzież drożdże z brody piwowara, etc. A im bardziej udziwniony proces technologiczny, tym jeszcze lepiej.

Funk metal – tu nie ma wątpliwości – piwa na drożdżach z grupy Brettanomyces będą jak najbardziej na miejscu. Cóż innego wprowadzi do piwa więcej nut funky?

Nu metal – to taki metal, ale raczej tylko z nazwy zatem tu chyba najlepiej sprawdzą się radlery, bo niby też mają coś. wspólnego z piwem. Dobrą opcją może też być „Fortuna Czarne”, bo to piwo, ale bardzo słodkie i czarne jest…

Metal awangardowy – patrz metal alternatywny, przy czym wykaż więcej inwencji, pogadaj z kolegą hipsterem – może będzie w stanie pomóc?

Black metal – jest to szeroki nurt muzyczny choćby z uwagi na warstwę liryczną, dlatego i z doborem piwa nie będzie problemu. Stout, porter, Black IPA – im ciemniejsze tym lepsze, najlepiej gdy będzie czarne jak tyłek Lucyfera i gdy chmielowości w nim sporo, bo wtedy współgra z goryczą potępienia, która spotka miłośników tego rodzaju muzyki po ich śmierci (goryczka nie jest warunkiem niezbędnym). Mile widziane American Stout z bardzo wyraźną, wręcz popiołową palonością. Poza tym, takie marki jak „Duvel”, „Demon”, „Judas” czy „Satan” są jak najbardziej mile widziane w Twojej lodówce i piwnicy. Ewentualnie, możesz pić koźlaki jeśli nie przepadasz za piwami ciemnymi, ale z widocznymi kozłem na „ecie”. Kozioł to przecież ulubione zwierzę w tej subkulturze.

Viking metal – sahti, Gotlandsdricka. Oczywista oczywistość. No dobra, skandynawski „Kraft” też może być.

Christian metal – tak, jest coś takiego, choć dla dogmatycznych metalowców jest to twór tak samo abstrakcyjny jak piwo z sokiem, ale i tutaj znajdzie się coś dla słuchających tego podgatunku „muzyki żelaznej” – proponuję piwa klasztorne, piwa trapistów, a także wszystkie te, na których etykiecie widnieje mnich (z „Golden Monkiem” włącznie).

Death metal – ta podgrupa metalu to totalna miazga zarówno jeżeli chodzi o warstwę liryczną, jak i muzyczną. Zatem są dwie drogi. Na pewno piwa mocne idące w parze z mocnym brzmieniem – RIS, Barley Wine, Imperial IPA, Belgian Strong Ale, tripel i quadrupel (ale nie klasztorne, ani w jakikolwiek sposób związane z religią!). Druga opcja to krwista Red IPA. Death to w warstwie lirycznej przede wszystkim: krew, tortury i trupy, więc jeszcze Flanders Red Ale, niektóre lambiki i Irish Red Ale powinny dać radę z uwagi na zabarwienie.

Doom metal – skoro dominuje tu zagłada to tylko „Koniec świata” z PINTY albo „Judgment Day” z Lost Abbey. Wszystko zależy od tego, ile talarów brzęczy w Twej sakwie.

Folk metal – prosta sprawa: saison i biere de garde. Cóż bardziej wpisuje się w klimat folkowej tradycji?  

Gothic metal – chyba jedynie gruit najbardziej kojarzy mi się z gotykiem. Z drugiej strony, czeskie tmave lub niemiecki Schwarzbier też powinny zdać egzamin. Goci lubią czerń, a te piwa są bardzo ciemne, poza tym, gotyk nie jest aż taki agresywny, zatem karmelowy smak powinien wyjść naprzeciw gustom. Teksty piosenek z tego nurtu często nawiązują do „bólu istnienia”, samotności, etc. Skoro życie kreowane jest jako gorzkie – klasyczna IPA w depresyjne dni przy melancholijnej muzyce nie zawadzi.   

Industrial metal – jakież to poste! Piwa z wielkich koncernów czyli przede wszystkim lagery produkowane na skalę przemysłową. Im mocniejsze tym lepsze. Alternatywą mogą być piwa z dużym udziałem słodów wędzonych torfem – nuty spalonej instalacji elektrycznej, asfaltu powinny dobrze kojarzyć się z obszarami przemysłowymi.

Power metal – porter bałtycki – mroczny i potężny. Będzie tym, czego szukasz…

Speed metal – to podobny ulubiona odmiana metalu jeśli chodzi o szatana, bo „gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy”, a często jest ona grana tak jakby wykonawcom się naprawdę konkretnie spieszyło. Skoro szybko grają, to nie wypada ociągać się z piciem boskiego nektaru czyli sesyjne American Wheat, dobry pilzner lub lekkie American Pale Ale jest jak najbardziej w ten deseń. Tego typu piwa pije się dobrze w rytm tej muzyki. Inne lekkie i sesyjne trunki też powinny dobrze się tutaj wkomponować.  

Symphonic metal – w przypadku tej podkategorii metalu liczy się wielowymiarowość i kompleksowość wprowadzana przez gitary oraz instrumenty symfoniczne. Dobrym kompanem będą piwa wielowymiarowe, bogate w smaku. Blonde, Dubbel, mariaż nowofalowych chmieli i belgijskich drożdży wydaje się dobą propozycją, a także piwa mocne leżakowane w beczkach będą tu pasować jak ulał.

Tradycyjny heavy metal – skoro lubisz tradycję w muzyce to pewnie jesteś i piwnym konserwatystą, a że metal to bardzo kosmopolityczna muzyka, to każdy znajdzie tu coś dla siebie, każdy styl zakorzeniony głęboko  w kulturze piwowarskiej kraju z którego pochodzisz lub w którym mieszkasz będzie OK. Ciesz się piwem i muzyką. Pamiętaj, że gdy nie wiesz, po co sięgnąć – wybierz piwo „Trooper”.

Tak oto prezentuje się moje spojrzenie z dystansu na temat parowania piwa z muzyką metalową. A jakie są Wasze typy? Co byście zmienili? Dyskusja w tym temacie może być ciekawa, zażarta, śmieszna i absurdalna, ale przecież o to chodzi, by do życia podchodzić z dystansem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz