UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

czwartek, 6 czerwca 2013

Aventinus, czyli Weizenbock i Doppelbock w jednym


Ostatnimi czasy naszła mnie ochota na piwo ciemne, o słodowym i treściwym smaku. Poszperałem w mojej piwniczce i wykopałem „Unser Aventinus” z bawarskiego browaru Weisses Brauhaus G. Schneider & Sohn. Browar ten został założony w 1872 roku przez Georga Schneidera I.  Schneider kupił monachijski browar Hofbrauhaus i rozpoczął własną działalność (pracował w tym browarze od 1855 roku jako browarmistrz). Uzyskawszy pozwolenie od króla bawarskiego Ludwika II na warzenie piw pszenicznych, Schneider postanowił powrócić do starych receptur i w oparciu o nie warzyć piwa w swoim browarze. Rodzinny interes Schneiderów coraz bardziej rozrastał się i w 1927 roku wykupili oni dwa browary pod Monachium – w Kelheim (Weisses Brauhaus) i w Straubing. Los chciał, że to Kelheeim stało się sercem rodzinnej działalności piwowarskiej, zwłaszcza po tym, jak browar w Monachium, należący do rodziny został zniszczony w 1944  wyniku działań wojennych. Schneider & Sohn zajmuje się tylko warzeniem piw pszenicznych, w różnych wariantach. Niektórzy twierdzą, że George Schnedier I uratował piwo pszeniczne od zapomnienia. Co ciekawe, w dynastii Schneiderów imię Georg przechodzi z ojca na syna. Dziś browarem zarządza Georg Schneider VI. Piwa z tego browaru cieszą się dziś dużym uznaniem w Niemczech oraz za granicą. Spora część produkcji przeznaczona jest (z pewnymi modyfikacjami) na rynek amerykański.

Był okres, w historii browaru Schneiderów, kiedy to interesem zajmowała się kobieta. Stało się to w wyniku przedwczesnej śmierci Georga Schneidera III w 1905. Mathilde Schneider wprowadziła w 1907 roku do oferty podwójnego koźlaka pszenicznego, jako odpowiedź na coraz większą popularność piw w stylu Doppelbock warzonych przy użyciu dolnej fermentacji. W niemieckiej tradycji przyjęła się tradycja, według której podwójne koźlaki posiadają w swej nazwie przyrostek „-ator”. Mathilde Schneider postanowiła zerwać z tą tradycją nazywając swoje piwo Aventinus. Dodatkowo, piwo oferowane przez browar, którym zarządzała warzone było przy użyciu górnej fermentacji, typowej dla piw pszenicznych. Dlaczego właśnie taka nazwa piwa? Posiadany w owym czasie przez Schneiderów browar w Monachium mieścił się na Aventinstrasse. Nazwa piwa to także hołd dla Johanna Georga Thurmayra zwanego Aventinusem. Żył on w latach 1477-1534. Urodził się w miejscowości Abensberg, której łacińska nazwa to Aventinus, późniejszy przydomek Thurmayra. Był on historykiem i filologiem. Kształcił się na uniwersytetach w: Wiedniu, Krakowie i Paryżu. Był nauczycielem dzieci książąt bawarskich, a także tworzył dzieła z zakresu historii i filologii. Jego „Roczniki Bawarskie” opisujące historię Bawarii od czasów starożytnych, po rok 1460 uczyniły go sławnym. Niektórzy mawiali o Awentynie, że jest on „bawarskim Herodotem”. Parę wieków po swej śmierci doczekał się nawet dedykowanego jego osobie piwa…

Muszę przyznać, że etykieta tego piwa nie jest w moim guście i skłamałbym pisząc, że mi się podoba. Jest pstrokata, chaotyczna, za dużo na niej tego wszystkiego (elementów graficznych). Myślę, że lepsza była wersja etykiety tego piwa sprzed kilku lat, na której o wiele bardziej widoczna była podobizna samego Aventinusa. Z informacji zamieszczonych na etykiecie dowiedzieć się można, że piwo warzone jest w browarze o najdłuższych tradycjach produkcji piwa pszenicznego, a także, że piwo uwarzono zgodnie z Bawarskim Prawem Czystości. Na szczęście etykiety się nie pije. Ale trzeba przyznać, że tego elementu nie należy bagatelizować. Często zdarzało mi się kupować piwa, których etykiety „uwiodły” mnie. Skutek tego był różny… z drugiej strony, piwa z mizerną etykietą mogą smakować wyśmienicie np.: Wit z Browaru Artezan.

Dane szczegółowe:
Producent: Weisses Brauhaus G. Schneider & Sohn.
Nazwa: TAP6 Unser Aventinus.
Styl: Wiezenbock/Doppelbock.
Ekstrakt: nie podano. (w pierwotnej wersji wynosił 18,2% wag.).
Alkohol: 8,2% obj.
Skład: woda, słód pszeniczny, słód jęczmienny, chmiel, drożdże.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: tak.

Barwa: ciemnobrązowa, nieprzejrzysta, pozbawiona jakichkolwiek refleksów, mętna.
Piana: w kolorze ecru, dość wysoka, ziarnista, raczej trwała, oblepia szkło i tworzy kożuch na powierzchni piwa.
Zapach: dominuje aromat słodu pszenicznego wraz z akcentem bananowym. W tle drożdże i śliwka.
Smak: intensywny aromat słodowy z dominującymi nutami pszenicznymi, wyczuwalny akcent bananowy i ziołowy, towarzyszą jemu aromat drożdżowy, karmelowy i owoce (śliwka i rodzynki). Na finiszu wyczuwalny alkohol przeplatający się z akcentem kawowym (bardzo subtelnym i delikatnym).
Wysycenie: średnie w kierunku wysokiego.

Piwo treściwe i pełne w smaku. Typowy przykład piwa, które się sączy, a nie pije. Trunek pijalny, ale trzeba poświęcić mu trochę czasu. Jak dla mnie zbyt mocno wyczuwalny jest w nim alkohol. Bardzo przyjemny, pszeniczny aromat łączący się w karmelem i owocowymi akcentami oraz nutą drożdży i kawy. Piwo zdecydowanie dobre na chłodniejszą porę roku. Jak na podwójnego koźlaka jest bardzo dobre, zwłaszcza dzięki bogatemu aromatowi pszenicznego słodu. Smaczne piwo, które jak na swój woltaż jest relatywnie lekkie. Wiadomą rzeczą jest, że nie jest to lekkość typowa dla piw jasnych, o niewielkiej zawartości ekstraktu. Zdarzały się w moich piwnych doświadczeniach doppelbocki, których nie byłem w stanie wypić. Ten taki nie jest. Jeśli lubisz koźlaki albo piwa pszeniczne – spróbuj. Jeśli nie – TAP6 z tego browaru nie jest pozycją dla Ciebie. Szczerze, jeśli nie jesteś fanem piw pszenicznych, to oferta tego browaru zdecydowanie nie jest adresowana dla osób z takimi preferencjami jak Twoje.

Moja ocena: 3,75/5.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz