UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 25 czerwca 2013

W obronie AleBrowaru


No i mamy kolejną aferę. Czasem do napisania tekstu może zainspirować życie. I tak się dzisiaj stało. A zaczęło się całkiem niewinnie. AleBrowar zamieścił na swoim facebookowym fanpage’u zdjęcie projektu etykiety nowego piwa. Piwo nazywać się będzie „Golden Monk” i na jego etykiecie widnieje postać mnicha dzierżącego w swych dłoniach kufel piwa i artefakt religijny, w którym wielu widzi monstrancję. Co do samego stylu – jeszcze do końca nie wiadomo, co to będzie za piwo. Ja życzyłbym sobie, aby było to Triple IPA.



W ten oto sposób, który w moim odczuciu nie był zamierzony, AleBrowar stał się wrogiem publicznym numer jeden, a zacietrzewienie i wojna polsko-polska wdarły się do piwnego światka niczym dzikie drożdże do nieodpowiednio zabezpieczonej brzeczki. W mojej ocenie proponowana etykieta jest najnormalniejszą, z tych, które zostały stworzone na potrzeby tego browaru. Mnich jak mnich - posiada habit i tyle. Nie jest to ani rozlatujący się kościotrup (Naked Mummy), baba z brodą (Lady Blanche), czy gościu z wiosłem zamiast ręki (Rowing Jack). Etykiety AleBrowaru są specyficzne i mogą wywoływać różne skrajne uczucia u konsumentów. Ale jak dla mnie ta dla „Golden Monk’a” jest naprawdę udana.  

Nie miałem okazji przeczytać wszystkich komentarzy pod owym feralnym zdjęciem, ponieważ Bartek Napieraj w ramach działań retorsyjnych postanowił pousuwać wpisy zawierające słowa powszechnie uznane za obelżywe i poza pieniactwem i zacietrzewieniem nie wnosiły nic do owego konfliktu, bo ich merytoryczna wartość oraz poszanowanie zasad sztuki erystyki były w nich na poziomie zerowym. I dobrze. Skoro odpowiada za fanpage, to wyrywanie chwastów, gdy się pojawią jest jak najbardziej wskazane. Sam Bartek przyznał, że nie lubi kasować wpisów, ale poczuł się do tego zmuszony.

W komentarzach można wyczytać deklaracje bojkotu piw z lęborskiego browaru kontraktowego. Ale tak szczerze, ciekawe ile z tych osób, które „wojują” na alebrowaroym FP to prawdziwi miłośnicy ich piwa, a ilu trafiło tam w wyniku udostępniania zdjęcia przez ich znajomych, i  teraz puszą się, a i tak nie sięgają po piwo tego typu, choćby z uwagi na cenę (w porównaniu z piwem koncernowym), bądź ze względu na enigmatyczne napisy, takie jak India Pale Ale albo Amber Ale. Pils albo jasne pełne pewnie bardziej by do nich przemówiły niż te niepolskie i obce nazwy, które nie wiadomo do czego się odnoszą. Inni straszą sądem i prokuraturą oraz pozwem zbiorowym o obrazę uczuć religijnych. Ludzie, opanujcie się! Nergala nie skazano za darcie biblii podczas koncertu grupy Behemoth, a wy myślicie, ze AleBrowar pójdzie pierdzieć w pasiak za postać mnicha z przedmiotem, który wielu kojarzy się z monstrancją? Poza tym sądy i mecenasi to nie Caritas i trzeba za takie sprawy płacić, a proces pewnie by się ciągnął latami. Jeszcze inni wypisują o szatanie, powszechnej ateizacji, która jest przyczyną upadku obyczajów i  rozmiękczenia kręgosłupa moralnego w narodzie. Choć może to ateizacja jest odpowiedzią na radykalne postawy kościoła, jego duchownych i wiernych hołubiących powszechnej ignorancji, krytyce często zahaczającej o antysystemowość (zwłaszcza środowisk prawicowych w kontekście stosunku do polskiego systemu politycznego), itp.

W Polsce życie przypomina stąpanie po polu minowym. Robienie czegoś w sferze publicznej w taki sposób, aby nie urazić kogokolwiek to naprawdę wielki wyczyn, z resztą tak jak przejść przez pole minowe w jednym kawałku bez wykrywacza min. I tak co chwila wybucha jakiś skandal, bo ktoś coś zrobił albo powiedział, a jeszcze gorzej, gdy zamiast działania ktoś wybrał zaniechanie. Zawsze myślałem, że w środowisku piwoszy panuje względny rozejm jeżeli chodzi o wszystkie podziały i różnice. Owszem, nie jestem jego aktywnym uczestnikiem, trzymam się z boku, ale takie miałem wyobrażenie, ze ten cały zamęt jest daleki od tego kręgu. Być może moje poglądy na tę kwestię są trochę idealistyczne i naiwne, ale tak sobie to wyobrażałem. W mojej wizji tego światka dobre piwo było wartością nadrzędną, która mogła skłonić ludzi do jednoczenia się wokół niej bez względu na poglądy polityczne, stosunek do religii, wyznanie i inne tego typu rzeczy, na innych płaszczyznach stanowiące zarzewie do konfliktu, bądź faktyczne casus belli.

Jak dla mnie pomysł i wykonanie etykiety jest bardzo dobre. Sama postać mnicha (który jak dla mnie ma zbyt małe BMI) jest jak najbardziej transparentna, nasuwa pewne skojarzenia, co do stylu w jakim  należałoby uwarzyć piwo, które owa etykieta będzie zdobić. Jak powszechnie wiadomo mnisi mieli spory wkład w europejskie piwowarstwo. To klasztory najczęściej otrzymywały przywilej warzenia piwa i często w ramach daniny swoje wyroby dostarczały na dwory książąt, królów oraz do wysokich przedstawicieli duchowieństwa. Najbardziej znani z tego byli i  są Trapiści, ale Cystersi, Franciszkanie, czy Benedyktyni nie pozostawali w tyle. W Niemczech pomimo wydania Bawarskiego Prawa Czystości w 1516 roku, to właśnie klasztory i browary książęce miały prawo – w drodze wyjątku – warzyć piwo przy użyciu słodów pszenicznych. Stąd wiele nazw piw pszenicznych, takich jak: Paulaner, Franziskaner, Kaputziner. Tak więc widok mnicha kuflem piwa to żadna nowość zwłaszcza, że na wielu etykietach zagranicznych marek piw taki widok przewija się już długo.

Samo odniesienie do owej monstrancji i wyjaśnienie, dlaczego niektóre osoby mogą czuć się urażone znaleźć można na blogu Kopyra. Kopyr wyjaśnia ze stoickim spokojem, istotę sacrum monstrancji i jej miejsce w obrządku liturgicznym. Na pewno rzuca to sporo światła na kontrowersje, jakie się pojawiły.  

Jeżeli mogę poradzić coś AleBrowarowi, to nie zmieniałbym etykiety. Myślę, że najlepiej byłoby usunąć owe sporne kółko mogące przywodzić skojarzenia z sacrum i stanowić podstawę zarzutu o profanację, co z mojego punktu widzenia jest bzdurą. W ten sposób mnich będzie trzymał kufel i krzyż św. Andrzeja, a to nie powinno to już stanowić takiego problemu. A i symbol X odnoszący się do dziesiątego piwa uwarzonego przez ten browar zostanie zachowany. Być może tak małym nakładem uda sprawić się by wilk był syty a owca cała? Poza tym brat opat monstrancję trzyma, nie robi z nią nic takiego, co wywoływać by mogło powszechne zgorszenie. Gdyby na nią oddawał mocz albo umieścić ją w jakimś nieodpowiednim miejscu, to byłaby to dla mnie zupełnie inna postać rzeczy. Stad brak mojego zrozumienia dla powszechnej nagonki i rzekomej obrazy.  

To co śmieszy mnie w tej całej sprawie najbardziej to po pierwsze polskie zamiłowania do robienia z igieł wideł. Po wtóre – poziom pieniactwa i pyskówek, który bardziej przypomina jad nienawiści fanatyków niż słowa dobrotliwych chrześcijan. Po trzecie – ignorancja prowadząca do niepotrzebnych napięć. A na samym końcu – brak możliwości swobodnej ekspresji myśli i emocji pewnych ludzi, którzy gdy kończą się argumenty zaczynają stosować pogróżki i przekleństwa. Owszem dobrze, że ludzie sygnalizują, że coś im się nie podoba, ale skoro już robicie coś takiego to zastanówcie się nad forma przekazu i jego treścią. Skoro uzurpujecie sobie prawo bycia ambasadorami jakiejś grupy to pamiętajcie o pewnych pryncypiach takich jak kultura osobista, czy merytoryczna dyskusje a nie bezsensowne pyskówki i straszenie sadem, proboszczem i Szatanem.

AleBrowarowi współczuję. No cóż, psy szczekają a karawana niech jedzie dalej. Zamalować białe kółko i Tripel IPA. To moje dwa postulaty. Na zdrowie wszystkim stronom konfliktu. Miejmy nadzieję, że pyl bitewny szybko opadnie i zapanuje pokój…  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz