UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 18 czerwca 2013

Meantime Pilsner, czyli pilzner z serca Wysp Brytyjskich


Dziś piwo, które wydało mi się i stwierdziłem, że warto będzie je spróbować. Nie mam tu tylko na myśli nietypowego kształtu butelki z czego słynie producent piwa – Meantime Brweing Company, ale sam fakt, że jest to piwo typu pilzner, a styl ten przynajmniej do pewnego czasu był w Wielkiej Brytanii czymś obcym. Wiele razy już przedstawiałem polskie warianty stylów piwa wywodzących się z krajów anglosaskich, a dziś zamierzam przekonać się, czy Brytyjczycy potrafią uwarzyć dobrego pilsa? Wojciech Frączyk z Browaru Widawa powiedział niedawno, że pils dla piwowara jest tym, czym rosół dla kucharza. Z pozoru banalna rzecz, ale to właśnie poprawne wykonanie takiego „banału” jest potwierdzeniem wiedzy i umiejętności testowanego. Bo niby proste, ale w praktyce okazuje się, że nie tak łatwo wykonać obydwie rzeczy. Z resztą Tomek Kopyra na swoim vlogu też potwierdził tę tezę twierdzeniem, że warząc pilsa trzeba się sporo napocić, by zapewnić piwu odpowiednie warunki, a także jest to piwo w którym ewentualne wady są bardzo wyczuwalne i trudno je zakamuflować. 



Pilzner z Meantime był też swego rodzaju „lepszym wróblem w garści”, bo nie udało mi się zdobyć ani India Pale Ale z tego browaru (na którym najbardziej mi zależało). Nie załapałem się tez na „Yakima Red” z tego londyńskiego browaru.



Sama nazwa browaru wzięła się od umownego południka „0”, który przebiega przez londyńską dzielnicę Greenwich. Sam browar znajduje się bardzo blisko tej granicy zachodniej i wschodniej półkuli. Przyjęcie takiego stanu rzeczy w 1884 roku (z pewnymi modyfikacjami naniesionymi dokładnie sto lat później) było dużym ułatwieniem dla żeglarzy i geografów, ponieważ wcześniej różne kraje posiadały swoje własne wersje siatek kartograficznych z różnymi punktami odniesienia w postaci południka zerowego. Sporo na ten temat pisał Artutro Perez Reverte w książce „Cmentarzysko zaginionych okrętów”.



Browar Meantime Brewing Company został założony w 2000 roku przez Alistaira Hooka, który zdobył wykształcenie piwowarskie w Bawarii. Meantime jako jeden ze swoich celów uznaje krzewienie świadomości konsumenckiej o różnorodności piwnych stylów typowych dla Wielkiej Brytanii, ale także innych „kontynentalnych”, z którymi Brytyjczycy mają okazję zetknąć się podczas podróży po Europie. W czasie swojego krótkiego istnienia browar zdobył światowy rozgłos i renomę poza Wielka Brytanią. Jego piwa wielokrotnie były nagradzane na międzynarodowych konkursach piw. Najwięcej nagród zdobyły India Pale Ale oraz London Porter.



W ofercie browaru znajduje się 10 piw dostępnych w całorocznej sprzedaży w tym: piwo pszeniczne, porter czekoladowy, I.P.A., stout, lager, pale ale, pilsener.



Jak już wspomniałem kształt butelek z tego browaru jest bardzo nietypowy, przypominający bardziej butelki używane do rozlewu wina czy szampana. Do ciekawego kształtu butelki dochodzi bardzo ładna etykieta. Z pozoru skromna, ale kolorystycznie jest ona bardzo ładna i dystyngowana. W centralnej części widnieje nazwa wytwórcy będąca jednocześnie nazwą piwa. Nad nią znajduje się graficzny element, który według mnie jest sekstantem (ale mogę się mylić). Na kontreykiecie znajduje się kilka lakonicznych informacji na temat piwa, z których dowiedzieć można się, że jest to długo fermentujący i dojrzewający lager inspirowany niemieckim pilznerem oraz doprawiony niemieckimi odmianami chmielu. Na butelce znajduje się krawatka pozostająca w harmonii z resztą elementów opakowania. Piwo posiada dedykowany kapsel.



Dane szczegółowe:

Producent: Meantime Brewing Company.

Nazwa: Meantime Pilsner.

Styl: pilzner.

Ekstrakt: nie podano.

Alcohol: 4,4% obj.

Sklad: nie podano.

Filtracja: nie.

Pasteryzacja: tak.



Barwa: złoto-miodowa, mętna, bardziej przypomina piwa w stylu Kellerbier albo Wieznbier.

Piana; biała, niska, średniopęcherzykowa, nietrwała.

Zapach: słodowo-drożdżowy, lekkie aromaty kwaskowe przypominające cierpkie owoce (pigwa, porzeczki). Aromat chmielu niewyczuwalny.

Smak: wodnisty, wyczuwalny aromat jasnych słodów i drożdży. Obok lekka landrynkowa słodycz. Piwo smakiem przypomina te znad Basenu Morza Śródziemnego.

Wysycenie: niskie.



 Wielkie rozczarowanie. Jest tu niewiele tego, co najlepsze w pilsie. Aromat chmielowy jest tu nieobecny. Drożdżowy aromat, bardzo mocno wyczuwalny nasuwa skojarzenia z piwem w stylu Kellerbier. Landrynkowa słodycz oraz ogólnie wodnisty smak przywodzi na myśl skojarzenia z takimi piwami jak hiszpańskie „Cruzcampo”, czy grecki „Mythos”. Piwo zdecydowanie niewarte tych pieniędzy (11 złotych za butelkę o pojemności 330 ml). Owszem pijalne, ale niespecjalnie smaczne.Brytyjczycy niestety nie najlepiej poradzili sobie z tym stylem.  



Moja ocena: 2,25/5.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz