UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

sobota, 5 października 2013

„Hopus”, czyli piwo niebanalne


„Hopus” to piwo pochodzące z Belgii, o którym czytałem wiele pochlebnych opinii. Co więcej, posiada bardzo ładną prezencję. Warzone jest w miejscowości Quenast, znajdującej się w zachodniej części Walonii, która nazywa się  Brabancja. W 1876 roku Jules Lefebvre założył Brasserie  Lefebvre, który zaczął warzyć piwo dla lokalnych pubów, do których po pracy z ochotą przychodzili robotnicy z pobliskich kamieniołomów. Wgłębiając się w historię browaru, można śmiało stwierdzić, że miał ono sporo szczęścia i fortuna mu sprzyja. Jedynym nieprzyjemnym epizodem był demontaż infrastruktury z rozkazu wojsk niemieckich w 1916 roku, by przetopić ją na potrzeby wojska. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, aż po dzień dzisiejszy, browar przejmowały kolejne pokolenia rodziny, jego produkcja systematycznie wzrastała oraz poszerzano ofertę warzonych w nim piw. Obecnie 80% produkcji browaru przeznaczone jest na eksport. W 1983 roku browar zawarł umowę z Abbaye Floreffe, na mocy której otrzymał koncesję na warzenie piwa na podstawie receptur tego klasztoru. W ofercie piwa znajdziemy: piwa klasztorne (Blond, Dubbel, Tripel), piwa owocowe (Kriek - wiśniowe, Peches - brzoskwiniowe, Framboises - malinowe), Saison, witbier, belgijskie ale w różnej postaci oraz pilznera (przekleństwo belgijskich piwowarów). Z zakupem produktów pochodzących z tego browaru nie ma w Polsce większego problemu. Moje dotychczasowe doświadczenie z nimi ogranicza się do Blanche de Bruxelles, pitego w zeszłym roku na Poznańskich Targach Piwa. Wit bardzo dobry, godny polecenia.

Co do samego piwa „Hopus”… Jest to mocny belgijski ale z zawartością alkoholu powyżej 8% obj. W nawiązaniu do opisu producenta smak tego piwa cechuje mocny, chmielowy charakter pochodzący od 5 użytych odmian chmielu. Niestety, producent nie podaje ich konkretnych nazw. Z lektury informacji na temat tego produktu, zamieszczonych przez producenta wynika, że piwo jest chyba smaczniejsze niż mityczny nektar i ambrozja. A jak jest w rzeczywistości?

Pisałem, ze piwo bardzo dobrze prezentuje się na sklepowej półce. Najczęściej można je nabyć w butelce o pojemności 330 ml. Butelka posiada zamknięcie pałąkowe (kachlę), co zawsze dodaje uroku w porównaniu z kapslem. Etykieta wykonana jest w kolorze beżowym, przypominającym bardzo stary papier. Zamieszczone na niej informacje, naniesione są czcionką, kojarzącą się z dokumentami z odległych czasów, a całość uzupełniają roślinne elementy graficzne (m. In. szyszki chmielu). Informacje na etykiecie i kontretykiecie zamieszczone są w pięciu językach.  Wszystko tworzy spójną całość, w której każdy element jest przemyślany i nieprzypadkowy. Efekt finalny, to piwo prezentujące się jak produkt z najwyższej półki. Ale, opakowanie ma go zdobić i kusić klienta, a dla wielu wrażenia smakowe są ważniejsze niż oprawa i ja się do tego grona zaliczam.

Producent: Brasserie Lefebvre.
Nazwa: Hopus.
Styl: Belgian Strong Ale.
Ekstrakt: brak danych.
Alkohol: 8,3% obj.
Skład: woda, słód jęczmienny, cukier, 5 odmian chmielu, drożdże.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: nie.

Barwa: jasnobrązowa, przypominająca miód lipowy, mętna, zbliżona do niemieckich Kellerbier. W piwie pływają drobinki, które z czasem opadają na dnie.  
Piana: w kolorze ecru, wysoka, ziarnista i trwała. Tworzy czapę i oblepia szkło.
Zapach: słodki, karmelowy, wyraźna estrowość (suszone śliwki, wiśnie, jabłka, winogrona), przyprawowy akcent drożdżowy (przypominający imbir.
Smak: słodki, bardzo urozmaicony. Wyczuwalna karmelowa słodycz, delikatna nuta palona o kawowym posmaku, wyraźny akcent owocowy, taki jak w zapachu, goryczka niewielka, ziołowa, bardzo przyjemna, nie kontruje ani balansuje słodyczy, alkohol w przedziale temperaturowym, sugerowanym przez producenta (4-6 st. C.) zauważalny, ale nie nachalny. W miarę ogrzewania się piwa staje się wyraźniejszy, ale bogactwo smaku powoduje, że  nie jest go w stanie zdominować. Finisz ziołowy z dodatkiem drożdżowej nuty przyprawowej, nasuwającej skojarzenia z imbirem. Goryczka występuje, ale nie w takim natężeniu jak oczekiwałem.
Wysycenie: wysokie.

I tu mam problem… Spodziewałem się intensywnego aromatu chmielowego, a tutaj chmiel był, ale zdecydowanie na drugim, a może nawet i trzecim planie. W zamian, zostałem zaatakowany intensywnym, pełnym i głębokim smakiem, który przypomina koźlaki (karmel i owocowość, zwłaszcza aromat suszonej śliwki), lekka nuta palona, nasuwająca skojarzenia z piwami ciemnymi (Dunkel, Stout). Smak bardzo urozmaicony, oferujący szeroką gamę doznań smakowych. Piwo mocne, rozgrzewające, idealne na chłodniejszą porę roku. Pijalne, pięknie prezentujące się po przelaniu do szkła. Jedyna kategoria miłośników piwa, której odradzałbym to piwo to miłośnicy trzycyfrowego IBU (Hop Heads). Poza tym każdemu polecam zetknięcie się z „Hopusem” i własną ocenę, czy napitek jest smaczny i wpisuje się w Wasze gusta. Ja na pewno nie żałuję spotkania z tym piwem. Z resztą, Belgowie są mistrzami w warzeniu piw mocnych i smacznych (np.: Duvel, Delirium Tremens, Gulden Draak, cała gama piw klasztornych w stylu Dubbel albo Tripel). Podoba mi się w nim też marginalny udział alkoholu w smaku. Jedyną wadą może być cena – 12 złotych za „bączka”.

Moja ocena: 4,5/5.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz