Jak nietrudno zauważyć, na blogu na
dobre zagościł temat piwa kolońskiego. Wszystkiemu oczywiście winny jest zbieg
okoliczności. Degustację, którą zamierzam umieścić w tym wpisie planowałem
zrobić dwa tygodnie temu, ale gdy trafiłem na stronę Kölner Brauerei-Verband i
jeszcze trochę podrążyłem temat, doszedłem do wniosku, że warto napisać parę
słów o historii tego piwa i o kolońskim piwowarstwie. Jak mówi stare porzekadło
„co się odwlecze, to nie uciecze” i dzisiaj postanowiłem zdegustować dwa piwa w
tym stylu. Jedno z nich to „rodowity
Kolończyk”, a drugie to angielska interpretacja stylu uwarzona przez Thornbridge
Brewery (bardzo jestem ciekaw, jak im to wyszło).
Szczerze, nie próbowałem jeszcze nigdy
Kölscha. O tym stylu było głośno w Polsce, w 2011 roku, kiedy to piwo kolońskie
receptury Jana Szały zdobyło tytuł Grand Championa na Festiwalu Birofilia w
Żywcu. Mam dość ambiwalentne uczucia. Po pierwsze ciekawość, bo nigdy wcześniej
nie miałem styczności z tym piwem, po drugie – pewne obawy, z opisu stylu
piwnego można wnioskować, że to nic specjalnego, po prostu delikatne i zwykłe
piwo, w żaden sposób nie zapisujące się w pamięci (jakby to powiedzieli
niektórzy „piwni sekciarze” – „wieje nudą”). Michael Jackson pisał o tym piwie,
że jest chmielone na poziomie niższym od przeciętnego europejskiego lagera –
można jeszcze mniej? Może to już gruit? Przekonajmy się zatem, jak Kölsch
smakuje…
Früh
Kölsch
Palma pierwszeństwa w tym porównaniu
przypadła marce piwa objętej Konwencją Kolońską, czyli Kölschowi „z krwi i
kości”. Piwo warzone jest browarze Cölner
Hofbräu P. Josef Früh KG, którego założycielem
był Peter Josef Früh. Browar powstał w 1904 roku. Otwarcie browaru odbyło się w
atmosferze skandalu, ponieważ wielu osobom nie podobał się fakt, że browar
mieści się niedaleko kolońskiej katedry. Krytyka wobec właściciela i sceptycyzm
względem jego przedsięwzięcia szybko minęły. Pierwsze 40 lat istnienia browaru
to szereg niepowodzeń: I Wojna Światowa, śmierć założyciela w 1915 roku (interes
przejęła żona - Gertruda Früh), inflacja z lat 20-tych XX wieku, wielki kryzys
lat 1929-1932 oraz II Wojna Światowa. Po zakończeniu wojny browar należący do
kolejnych pokoleń rodziny szybko zaczął produkcję piwa z uwagi na niewielką skalę zniszczeń obiektu i infrastruktury. Cölner
Hofbräu warzył nie tylko swoje piwo, ale także dla innych browarów, które
znacznie bardziej ucierpiały z powodu działań wojennych, zwłaszcza bombardowań.
Od lat 60-tych XX wieku firma zaczęła przekształcać się z małego browaru w duże
i nowoczesne przedsiębiorstwo. Zaczęto butelkować produkowane
przez nie piwo, zwiększono skalę
produkcji, a oprócz działalności browarniczej,
poszerzono ofertę o usługi gastronomiczne. W roku 1976 roczna produkcja browaru
przekroczyła 100 000 hektolitrów. W latach1985-1987 wybudowano nowy
browar, usytuowany na obrzeżach miasta, w którym obecnie odbywa się całość produkcji. W dawnym browarze przy katedrze mieści się restauracja oraz hotel.
Etykieta piwa kolorystycznie
koresponduje z herbem Kolonii. Czerwony kolor w jej górnej części i biały na
dole. Całość otoczona jest złotym pierścieniem. Umieszczone na górze etykiety
trzy korony to symbol związku miasta z trzema królami, których relikwie
znajdują się w kolońskiej katedrze od 1164 roku. Szyjkę butelki zdobi czerwona
krawatka z trzema koronami oraz nazwą marki. Butelkę zdobi też imienny kapsel.
Kontretykieta informuje o składzie, tradycji związanej z piwem z browaru, który
założył Peter Josef Früh
oraz o zgodności z Reinheitsgebot.
Dane szczegółowe:
Producent: Cölner Hofbräu P. Josef Früh KG.
Nazwa: Früh Kölsch.
Styl: Kölsch/piwo kolońskie.
Ekstrakt: nie podano.
Alkohol: 4,8% obj.
Skład: woda, słód jęczmienny, chmiel.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: tak.
Barwa: słomkowa, klarowna, typowa dla
niemieckich pilsów.
Piana: śnieżnobiała, średniopęcherzykowa,
średniowysoka, niezbyt trwała, redukująca się do cieniutkiej warstewki na powierzchni
piwa. Piana nie tworzy korony ani nie odznacza się na szkle.
Zapach: słodowy, typowy dla jasnych
słodów, do tego wyczuwalny aromat siarkowy jaki występuje czasem w niemieckich
pilsach, przypominający zapach zaraz po odpaleniu zapałki. Estry niewyczuwalne,
podobnie aromat chmielowy. W zapachu wyczuwalne piętno „wielkoprodukcyjne”, z
którym często można zetknąć się pijąc piwa z dużych browarów.
Smak: tutaj jest lepiej – wyczuwalna wyraźna
słodowość w towarzystwie aromatu skórki chleba i ziaren zboża, w smaku wyczuć
można posmak słodko-kwaśny (jabłka) i niewysoką, ale wyczuwalną ziołową
goryczkę na finiszu. Goryczka o dziwo jest całkiem trwała i jej posmak
pozostaje w ustach po przełknięciu. Smak i finisz wytrawne.
Wysycenie: powyżej średniego,
perliste.
Ogólne wrażenie po pierwszym spotkaniu
z tym stylem piwa oceniam pozytywnie. Na ślepiej próbie zdecydowanie
powiedziałbym, że jest to niemiecki pils. Piwo o średniej pełni i zdecydowanie
niedostarczające nadzwyczajnych doznań smakowych, ale na pewno nie jest
niesmaczne. Rześkie i orzeźwiające, dobre na każdą porę roku (a szczególnie latem).
Miłym zaskoczeniem jest wyraźny, choć stonowany, chmielowy akcent. Ku mojemu
zaskoczeniu, piwo o wiele lepiej smakuje niż pachnie. Dobre przed, w trakcie i
po posiłku. Warto spróbować.
Moja ocena 3,75/5.
Tzara
O tym browarze pisałem przy okazji degustacji piwa „Halcyon”. Piwo nawiązuje do stylu, ale z uwagi na unijne regulacje prawne, producent opisuje je jako „Köln Style Beer”. Z opisu na kotnretykiecie wynika, że jest ono warzone i fermentowane jak ale, ale leżakowane jak lager. Na etykiecie znajduje się wizerunek Flory, trzymające ręce nad głową. Tło posiada barwę rubinu zmieszanego ze szkarłatem. Całość otacza złota obwódka, której kolor występuje też na krawatce. Piwo posiada dedykowany kapsel. Kontretykieta przybliża konsumentowi specyfikę piwa kolońskiego oraz informuje o składzie, a także samym producencie i jego podejściu do warzenia piwa.
Zastanawiałem się, skąd pomysł na nazwę „Tzara”? Napisałem maila do Thornbridge Brewery i odpisali mi, że w momencie, gdy ich piwo kolońskie dojrzewało w tankach, otwierali pub, który nazwali „Dada”. Nazwa pubu to jednocześnie słowo, od którego wywodzi się nazwa kierunku w sztuce, pochodzącym z początku XX wieku, a którego sukcesorem był surrealizm. Tristan Tzara był jednym z inicjatorów tego nurtu, jednym z najznamienitszych działaczy oraz to jemu przypisuje się autorstwo nazwy dla tego awangardowego okresu w sztuce. Tristan Tzara w żaden sposób nie był związany z Kolonią.
Dane szczegółowe:
Producent:
Thornbridge Brewery.
Nazwa:
Tzara.
Styl: Kölsch/piwo kolońskie.
Ekstrakt: nie podano.
Alkohol: 4,8% obj.
Skład: woda, słodowany jęczmień (Extra
light Gemran Pils, Cara pils), pszenica, chmiele (Perle, Tettnanger, Mittelfrüh – zapewne chodzi o odmianę
Hallertauer Mittelfrüh),
drożdże (Kölsch).
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: tak.
Barwa: słomkowa, opalizująca.
Piana: biała, niezbyt wysoka, o
średniej wielkości pęcherzykach. Niezbyt trwała, redukująca się prawie do zera,
krążkuje na szkle.
Zapach: słodowy, z wyczuwalną,
trawiastą nutą chmielową.
Smak: sprawia wrażenie lekko
wodnistego, wyczuwalna słodowość, wyczuwalne kwiatowo-owocowe posmaki górnofermentacyjne,
a wszystko na finiszu przykrywa przyjemna ziołowa, chmielowa goryczka, która
nie jest wysoka i trwała, jednak bardzo dobrze wyczuwalna i równoważąca akcent
słodowy.
Wysycenie: niskie.
Mankamentem tego piwa jest lekko
wodnisty smak. Sprawia wrażenie zachowawczego i niezdecydowanego. Plusem jest
czysty słodowy posmak, lekka estrowość i wyraźnie zaakcentowana chmielowa
goryczka o ziołowym profilu. W tym piwie nie występuje nieprzyjemny akcent
siarkowy, jak w przypadku poprzenika. Mniejsze wysycenie (lokalne piętno) może
mieć tylu samo entuzjastów, co przeciwników. W porównaniu z rodowitym
przedstawicielem stylu z Kolonii, German Ale z Thornbridge Brewery wypada
bardzo przyzwoicie. Piwo lekkie, orzeźwiające, wpisujące się w założenia stylu.
Mankamentem jest cena – jedna butelka Tzara to dwie butelki Früh Kölsch.
Niemniej, warto spróbować, chociaż myślę, że w porównaniu z resztą oferty tego
browaru, Tzara wypada blado.
Moja ocena: 3,75/5.
Tytułem
podsumowania:
Kölsch to styl, z którym warto się zetknąć
z uwagi na mocno endemiczny charakter. Występują też wersje spoza Kolonii,
które nazywane są Kolsch bądź na inne sposoby, ale warto zetknąć się z piwem z
samego źródła, zwłaszcza, że każdy koloński browar stara się, by jego piwo
wyróżniało się na tle innych. Uważam moje pierwsze zetknięcie się z tym piwem
za udane i chętnie sięgnę po innych reprezentantów stylu, gdy nadarzy się
okazja. Wśród dwóch przetestowanych piw trudno wyłonić zwycięzcę, ponieważ każde
z piw posiadało zalety oraz wady i pewnie zestawienie cech obydwu marek z jednoczesną
eliminacją ich wad dałoby produkt finalny, który byłby bardzo dobry. Piwa
reprezentujące ten styl nie dostarczają nadzwyczajnych doznań sensorycznych ze
względu na jego założenia, ale z uwagi na surowce wykorzystywane do produkcji
oraz sam jej proces nie jest to piwo, które mogłoby się wydać dziwnym i
szokującym dla piwnych konsumentów, zwłaszcza tych na niższym poziomie doświadczania,
w porównaniu na przykład ze światem piw belgijskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz