O grodziskim piwie słów kilka…
Receptura piwa grodziskiego ewoluowała na przestrzeni wieków. Wersja
uznawana za klasyczną pochodzi z okresu przełomu XIX i XX wieku. Cechuje ją
niski poziom ekstraktu wynoszący 7,7 stopni Plato. Było to piwo górnej
fermentacji, którego zasyp stanowił wyłącznie słód pszeniczny wędzony dębowym
drewnem. W niektórych materiałach źródłowych podawane są informacje jakoby
stosowano też drewno bukowe do wędzenia, a podczas leżakowania piwa, dodawano
korę wierzby dla uwypuklenia goryczki. Problemem przy rekonstrukcji receptury
jest fakt, że nie zachowały się informacje na temat stopnia wędzenia słodu w
słodowni należącej do browaru. Bardzo ważnym surowcem była woda. Jej
właściwości (wysoka twardość ogólna, duża zawartość siarczanów, wapnia,
magnezu, chloru i sodu). Skład mineralny grodziskiej wody był pomocny przy
zacieraniu słodów, wspomagał fermentację, akcentował chmielową goryczkę i nadawał
gotowemu piwu pełnego smaku. Przy warzeniu piwa stosowano duże ilości chmielu - do 3 kilogramów szyszek na 100 kilogramów
słodu, co wynikało z faktu stosowania przez browar nie najświeższych zbiorów.
Używano szyszek nawet pięcioletnich i starszych, których potencjał goryczkowy z
czasem ulegał redukcji. Wykorzystywano aromatyczne odmiany chmielu z
okolicznych upraw, o zawartości alfa-kwasów oscylującej wokół 4,5-5%. Grodziski
browar używał własnych szczepów drożdży (wiadomo, że było ich przynajmniej dwa).
Jeden stosowano do fermentacji, a drugi do refermentacji w butelkach. Obydwa
szczepy propagowano na miejscu i stosowano je w proporcji 1:2 na korzyść
drożdży używanych do refermentacji z uwagi na ich pylisty charakter (unosiły
się w piwie, nie tworząc osadu). Była to tak zwana „mieszanka grodziska”.
Oryginalne drożdże przechowywane są w laboratorium Instytutu Technologii
Fermentacji i Mikrobiologii Politechniki Łódzkiej, z której w 2010 roku
pozyskano materiał mikrobiologiczny do uwarzenia piwa grodziskiego w Czechach. W
okresie powojennym, z nieznanych przyczyn, sprowadzano do browaru drożdże z
berlińskiego browaru Groterjan Brauerei. Drożdże te nie dawały zadowalających
efektów i często były zanieczyszczone bakteriami kwasu mlekowego, przez co
zaniechano dalszych eksperymentów z ich udziałem.
Piwo grodziskie zacierano infuzyjnie, czyli zacier w kadzi przetrzymywano przez ściśle określony czas w konkretnych temperatuach. Stosowano 4 przerwy w temperaturach – 38, 52,
70 i 75 stopni Celsjusza. Dla wsparcia filtracji zacieru stosowano szyszki chmielu z
uwagi na brak łuski w ziarnie pszenicy. Zacier wysładzano do 1,2 do nawet 0,8
stopni Balinga. Dla porównania, przy wysładzaniu piw jęczmiennych zaleca się
wysładzanie do gęstości filtratu nie mniejszej niż 2 stopnie Blg, ponieważ
wypłukuje się wtedy już nie tylko cukry, ale takż duże ilości garbników, które
mogą niekorzystnie wpłynąć na smak gotowego piwa (ściągający smak). Brzeczkę gotowano przez 2 i pół godziny. Znaczną
część chmielu potrzebnego do każdej warki (80%) używano do chmielenia na
goryczkę i dodawano do kadzie 15 minut po rozpoczęciu się gotowania, a resztą
chmielono na aromat na pół godziny przed końcem warzenia. Docelowo, goryczka
miała wynosić 20-22 IBU. Następnie, brzeczkę schładzano do około 15 stopni i
zadawano drożdże. Fermentacja burzliwa trwała 3 dni, po czym przelewano je do
innej kadzi, w której było klarowane karukiem (rybim klejem), czyli suszonymi
rybimi pęcherzami pławnymi, które zawierają do 70% kolagenu, odpowiadającego za
nadawanie piwu przejrzystości (stosowano wysokobiałkową pszenicę, przez co piwo
bez tego dodatku byłoby bardzo mętne). Dawniej wykorzystywano pęcherze pławne
takich gatunków jak bieługa czy jesiotr, ale obecnie z uwagi na ich zagrożenie
wymarciem, stosuje się pęcherze pławne innych gatunków ryb. Sklarowane piwo
rozlewano do butelek, w których przez okres 3-5 tygodni dojrzewało w ciemności
i temperaturze wynoszącej 14-18 stopni Celsjusza. Gotowe piwo zawierało około
3% alkoholu objętościowo. Problemem było wysycenie tego piwa – zdarzały się
egzemplarze zbyt nisko nasycone dwutlenkiem węgla oraz przegazowane. Wiele osób
wspomina, że wypienianie się piwa grodziskiego z butelek po ich odkapslowaniu
było czymś bardzo częstym, a także, że występowało zjawisko tak zwanych
„granatów” czyli butelek eksplodujących z powodu zbyt wysokiego ciśnienia
wewnętrznego. Pienistość była jedną z cech tego piwa. Im gęstsza była piana,
tym lepiej. Posobno można było postawić na niej zapałkę na sztorc i powinna
utrzymać się przynajmniej przez trzy minuty.
W ostatnich latach swojej działalności, browar w Grodzisku Wielkopolskim
wprowadził do swojej oferty piwa o wyższym ekstrakcie, będące mocniejszymi
wersjami klasycznego „grodziskiego”. Działanie te miały na celu poprawę
sytuacji finansowej tego wielkopolskiego zakładu piwowarskiego. Warzono piwa o
ekstrakcie 12% wag („Piwo Grodziskie Specjalne”) oraz jeszcze mocniejszą wersję
(14% ekstraktu wagowo), która była piwem ciemnym z 20%-wym dodatkiem cukru
(„Bernardyńskie”). Natknąłem się też na informację, jakoby w Grodzisku
Wielkopolskim miały być warzone jeszcze piwa, takie jak „Grodzisz” o ekstrakcie
10,5% wag., a także „Piwo Grodziskie Specjalne” o ekstrakcie 14% wagowo w
wersji jasnej.
W dawnych czasach mieli je zalecać lekarze jako lek na wiele dolegliwości
zwłaszcza natury gastrycznej. W latach 1929-1993 piwo grodziskie było produktem
regionalnym chronionym prawnie przez rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 23
września 1929 roku (Dz. U. 1929, Nr 72, poz. 548), na mocy którego piwem
grodziskim można było nazywać tylko te, które warzono na obszarze miasta
Grodziska. Do jego konsumpcji przeznaczone było specjalne, wysokie i wąskie
szkło na nóżce (pokal) o stożkowym kształcie, rozszerzającym się ku górze. Lokalną
tradycją było noszenie butelek piwa do święconki i jego konsumpcja podczas
obfitego wielkanocnego śniadania. Piwo grodziskie zalecano też sportowcom z
uwagi na niską zwartość alkoholu i obniżoną kaloryczność (w porównaniu z piwem
jasnym pełnym) oraz dużą zawartością substancji odżywczych.
Swego rodzaju „piwnym kuzynem” grodziskiego, było niemieckie piwo o
nazwie Lichtenhainer. Było to lekkie piwo wywodzące się z Turyngii, z okolic miasta Jena. Podobnie do
piwa grodziskiego, charakteryzowało się niskim ekstraktem (8-10 stopni Plato). W
zasypie używano słodu jęczmiennego i pszenicznego. Poza tym, zawsze
przynajmniej jeden z używanych słodów był wędzony. Do jego wyrobu używano
drożdży górnej fermentacji, a pierwotnie stosowano fermentację spontaniczną.
Następnie do fermentującej brzeczki dodawano bakterie kwasu mlekowego. W
efekcie, otrzymywano kwaśne, wędzone i lekkie piwo, które było mętne i
refermentowane w butelkach. Kolokwialnie mówiąc, było to „skrzyżowanie” Berliner Weisse (kwaśnego piwa pszenicznego,
pochodzącego z okolic Berlina o zawartości ekstraktu poniżej 10% wag.) i piwa
grodziskiego.
BRAWO. Dużo informacji i to bardzo ciekawych-zdecydowanie ostatni okres najciekawszy:)
OdpowiedzUsuńuwaga w zdaniu "W okresie powojennym, z nieznanych przyczyn, sprowadzano do browaru rózdze z berlińskiego browaru Groterjan Brauerei" popraw słowo drożdże
javiki
Dzięki za wychwycenie tego, co przeoczyłem. Poprawione./ Cieszę się, że się podobało.
UsuńJa na razie piłem 2 grodziskie i ..na razie to nie to co bym lubił. Nie dziwię się że ludzie z tego piwa zrezygnowali-przy lekkim lagerze wypada słabo. No i smak wędzonki nie każdemu podchodzi. Ja pomimo że lubię wędzone piwa-akurat lekkiego grodziskiego mógłbym nie polubić:) Ale bardzo chciałbym żeby było dostępne-bo wtedy zawsze można by sobie kupić.
OdpowiedzUsuńjaviki
To będzie pewnie piwo typowo niszowe. Najlepsze jest to, że pokolenie moich rodziców wspomina grodziskie bardziej jako goryczkowe i strzelające fontannami piany niż jako wędzone. Piwo ma potencjał, ale raczej skazane jest na niszowość.
Usuńto polecam grodziskie po intensywnym wysiłku, smakuje o wiele lepiej niż słabe lagery, i nie uderza do głowy.
UsuńMi koncepcja niskoalkohlowych piw się bardzo podoba. Swego czasu dostałem od znajomwego skrzynkę szwedzkiego Norrlands Guld. Lager jak lager, ale dobre było w nim to, że miał niecałe 3% ABV. Mogłem sobie spijać piwko ucząc się do egzaminu i nie bać się jego skutków ubocznych. Co do grodziskiego, nie na ramo polecano je sportowcom. :) Piwa dobre i niskoalkoholowe to niedoceniane w Polsce napoje.
UsuńSama koncepcja piw niskoalkoholowy lub bezalkoholowych jest dla mnie genialna. Jak byłem za granica czesto w dużym sklepie jest spory wybór piw bezalkoholowych. U nas jedynie Lech z dostępniejszych. Niskoalkoholowe piwko -tak do 3% -na działkę, na rower-działa cuda:)
OdpowiedzUsuńjaviki
Pełna zgoda. Ale co z tego, skoro miażdżąca większość ludzi myśli inaczej? Piwo ma uderzać do głowy i kosztować poniżej 2 PLN, cała a reszta to hipsterskie fanaberie (jankeskie chmiele, jakieś tam piwa rzemieślnicze, belgijskie drożdże - na co to komu?).
UsuńBrowar w Grodzisku Wlkp. już działa i produkuje całą masę dobrych piw. Polecam obecnie spróbować "Vermont IPA" (fantazaja smaków i aromatów) oraz "Grodziska White IPA" (wyborne). Natomiast ich "Piwo z Grodziska" moim zdaniem wśród piw pszenicznych jest bezkonkurencyjne. Jednak ta wędzoność robi swoje.
OdpowiedzUsuń