UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

środa, 31 lipca 2013

O niejasnym związku India Pale Ale i biurokracji, czyli Burocracy IPA



W Internetach sporo dzisiaj pisze się o tym, że dzień jutrzejszy będzie już trzecim z kolei International IPA Day. Nie wiem, czy jutro uda mi się ów „dzień święty święcić”, ale postanowiłem zrobić sobie przynajmniej wigilię tego dnia, a przy okazji uczcić setnego „lubisia”, który dziś przyłączył się do grona czytelników „No to… po piwku!”.

Dzisiejsze spotkanie odbędzie się z piwem z włoskiego browaru rzemieślniczego Brewfist, którego kolaboracyjny Caterpillar pojawił się kilka tygodni temu na blogu. Wspomniany wcześniej American Pale Ale wzbudził raczej mieszane uczucia, a jak będzie z bohaterem dzisiejszego wieczoru?

Intryguje mnie dlaczego piwo posiada nazwę „Burocracy”? Właściwie byłoby, gdyby nazwa tego piwa pisana była „Bureaucracy”. Być może jest to lapsus językowy polegający na tym, że jeśli zamiast „u” wstawimy „i” (mam na myśli stronę fonetyczną), to otrzymamy „beerocracy” czyli „rządy piwa”. Z drugiej strony może jest to po prostu nazwa dedykowana wszystkim instytucjom, którym włoski browar musi przedstawić stosowne dokumenty, przez co biurokracja i „szarpanie się” z nią staje się ujemnym aspektem pracy piwowara w każdym kraju? Nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na to pytanie, dlatego snuję domysły… Sama nazwa piwa przypomina mi wykłady z socjologii na studiach, na których prowadzący omawiał ciekawą teorię biurokracji według Maxa Webera.

Co do etykiety, nie rozumiem, co jej twórca miał na myśli. Jak dla mnie jest to dość kiczowate i podchodzące pod surrealizm, bądź realizm magiczny zestawienie motywów, co kojarzy mi się z takimi książkami jak „Nienasycenie” Witkacego, czy narkotyczne „Drzwi percepcji” Aldousa Huxleya. Jakoś tak właśnie ta etykieta kojarzy mi się z narkotycznymi wizjami, wywołanymi przez silne środki psychoaktywne o działaniu halucynogennym. Całość utrzymana w ostrej, jaskrawej kolorystyce, zdominowanej przez czerwień, zieleń i błękit, do czego dochodzi kilka tęczowych akcentów. Na pierwszym planie męska postać z uniesioną dłonią, która zlewa się z pięścią z logo browaru. Jakoś tak, tandetnie… W tle widnieją miejskie zabudowania. Klimat jak w filmach Davida Lyncha albo książkach Haruki Murakamiego – jest dziwnie, niejasno, oniryzm przeplata się z surrealizmem. Do mnie to nie trafia. Z resztą oceńcie sami.






Druga sprawa to sposób podania składu na „kontrze” – jak na piwo rzemieślnicze jest on bardzo lakoniczny, zbliżony swą maniera bardziej do piw koncernowych, przynajmniej w tych przypadkach, gdy koncern zdecyduje się na ujawnienie nieco większego Rabka tajemnicy niż lakoniczne „zawiera słód jęczmienny”. Owszem, oddać należy, że na stronie internetowej producenta uzyskać można nieco więcej informacji na temat piwa (w tym składu), ale ja jestem zdania, że takie rzeczy powinny znajdować się na kontretykiecie, gdy potencjalny klient chce dowiedzieć się jak najwięcej o produkcie, który planuje zakupić.

Dane szczegółowe:
Producent: Brewfist.
Nazwa: Burocracy.
Styl: India Pale Ale.
Ekstrakt: 14,9 Plato.
Alkohol: 6,0% obj.
Sklad: woda, słody jęczmienne (Maris Otter, Crystal, wiedeński, monachijski), chmiele (Magnum, Amarillo, Cascade, Montueka), drożdże.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: tak.
IBU: 52.

Barwa: mętna, miedziana. Pod światło widoczne są perliste pęcherzyki dwutlenku węgla, których jest sporo jak na piwo górnej fermentacji. Poza tym widoczne jest sporo drobinek osadzających się  na dnie oraz pływających sobie swobodnie w piwie.
Piana: w kolorze ecru, obfita, wysoka, składająca się przede wszystkim z drobnych pęcherzyków, krążkuje na ściankach naczynia, trwała, po opadnięciu pozostaje w postaci cienkiego kożuszka.
Zapach: słodowy z towarzyszącymi akcentami chleba tostowego i biszkoptu, chmielowy aromat, który jest bardzo urozmaicony: ziołowo-przyprawowy oraz owocowy (morele, pomarańcze, grejpfruty) z lekkim dodatkiem żywicznym.  
Smak: trochę wodnisty z wyczuwalną słodowością szybko przechodząca w chmielowy aromat. Goryczka średnia, ziołowo-żywiczna z nieznacznym akcentem owocowym (bardziej intensywnym w zapachu). Jest bardzo przyjemna i długa. W tle lekko pikantna nuta drożdżowa. W miarę ogrzewania się piwa coraz bardziej wyczuwalny staje się aromat alkoholowy.
Wysycenie: wysokie.

Udane IPA w nowatorskiej wersji (z użyciem chmielu pochodzącego z trzech różnych kontynentów). Smak piwa jest bardzo dobrze zbalansowany pomiędzy słodowością i nutą chmielową, jednak wydaje się dość płytki, jak na piwo o ekstrakcie podchodzącym pod 15 Plato (15% wag.). Goryczka posiada bardzo złożony aromat dzięki zastosowaniu tak szerokiej gamy odmian chmielu. Piwo posiada bujną pianę, której mógłby mu pozazdrościć niejeden pszeniczniak, co jest efektem wysokiej karbonizacji. O ile w przypadku piany daje to bardzo pokazowy efekt, o tyle w przypadku smaku wysokie wysycenie jak na IPA jest dość męczące. Wraz ze wzrostem temperatury piwa, wzrasta tez udział akcentu alkoholowego w jego smaku, co owocuje rozgrzewającym i gorzko-cierpkim posmakiem na finiszu. Piwo godne uwagi, ale nazwanie go „ikoną stylu” byłoby sporą przesadą. Poza tym nie należy do najtańszych…  

Moja ocena: 3,75/5.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz