UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 24 listopada 2015

Poznańskie Targi Piwne 2015 – historia w trzech aktach

PROLOG

Tegoroczna edycja Poznańskich Targów Piwnych była dla mnie wyjątkowa, bowiem było to moje pierwsze „wyjście z mrocznych czeluści Internetu” i poza tym, że byłem uczestnikiem tego wydarzenia, miałem też okazję dołożyć do niego swoją cegiełkę, jaką była „Piwna Matura”. Przygotowania wraz z Kamilem z alechanted.pl rozpoczęliśmy już kilka tygodni wcześniej, ale pomimo tego, ostatnie dni przed PTP były dla nas okresem dość intensywnym. Ustalaliśmy szczegóły z organizatorami, dopinaliśmy wszytko na ostatni guzik, tak aby nie zdefraudować kapitału zaufania, którym nas obdarzono… Ta relacja będzie skrajnie subiektywna, a przy okazji chciałbym jej nadać nieco inny charakter niż opis wypitych piw, okraszony truistycznym stwierdzeniem, że było ich tam dużo, itp. Poza tym, jak to u mnie, będzie masa tekstu i niewiele zdjęć.

AKT PIERWSZY – PIĄTEK (piąteczek, piątunio!)

W Poznaniu obydwoje z Kamilem zjawiliśmy się około godziny jedenastej. Do czasu zakwaterowania w miejscu noclegu, starałem się być przewodnikiem po Poznaniu, pokazując atrakcje stolicy Wielkopolski. Z czasem, do naszej ekipy dołączyli: Asia, Gosia i Krzysiu. Na Targach zjawiliśmy się około siedemnastej. Był to dzień, kiedy mogliśmy skupić się przede wszystkim na degustacjach piwa, rozmowach z piwnymi entuzjastami, wymianie doświadczeń (konsumenckich i piwowarskich). Wieczór minął w bardzo sympatycznej atmosferze i nawiązywaniu nowych znajomości. Instynkt pierwotny podpowiadał mi, aby jako pierwsze piwo skosztować „Kapitana Drake’a” z Browaru Setka. Okazało się to bardzo słuszne, bowiem podpięto ostatnią beczkę tego piwa, a około dziewiętnastej była ona już pusta. Piwo było mocno zmętnione, posiadało jasną, miodową barwę z domieszką zieleni. W smaku dominowała kwaśność, która była bardzo przyjemna, wielowymiarowa i przyjemna (z uwagi na dodatek soku z limety). Samo piwo było bardzo rześkie i nadzwyczaj pijalne. Innymi ciekawymi piwami, których spróbowałem owego wieczoru były między innymi: „Samiec Alfa” z Browaru Artezan, „Session Brown IPA Iunga” oraz „American Wheat” z Browaru Nepomucen, „Talia” z Browaru Olimp, „The Teacher” z Brokreacji. Tego wieczoru postanowiłem obkupić się w interesujące mnie piwa, a polowałem przede wszystkim na RISa z Browaru Bednary oraz porter bałtycki z Browaru Podgórz, do tego dorzuciłem kilka imperialnych stoutów z importu. Targi opuściliśmy około północy i udaliśmy się na „aftera”.

AKT II – SOBOTA

Tego dnia, zgodnie z planem, miała się odbyć „Piwna Matura”. Na terenie PTP byliśmy już po godzinie dziesiątej. Rozpoczęliśmy wraz z organizatorami ustawianie stanowiska i ustalaliśmy ostatnie szczegóły. Do trzynastej z minutami mieliśmy „wychodne” i postanowiliśmy ten czas wykorzystać na degustacje piwa oraz spróbowaliśmy świetnego langosza. Punktualnie o czternastej zaczęła się zabawa! Frekwencja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania i szybko trzeba było dostawić kolejny ławostół. Szybko wypracowaliśmy system, jak to wszystko opanować, bowiem zgodnie z zasadami, matury na poziomie podstawowym sprawdzaliśmy na bieżąco. Wyraz twarzy osób, które wygrały piwo był bezcenny (80% procent poprawnych odpowiedzi upoważniało do odbioru małego piwa na stanowisku Setki). Było widać, że ludzie dobrze się bawili podczas tego „egzaminu dojrzałości” i momentami było naprawdę wesoło. Matury o wyższym poziomie trudności sprawdzaliśmy następnego dnia rano. Po dwóch i pół godziny zrobiliśmy sobie przerwę regeneracyjną, po czym egzaminowaliśmy dalej. Tym razem także było tłoczno i wesoło, a przede wszystkim o to chodziło. Wielu ludzi brało arkusze egzaminacyjne na pamiątkę, słyszeliśmy sporo deklaracji dokształcenia się w kwestiach piwnych i przystąpienia do matury za rok. Czego chcieć więcej? Pełen sukces! Znacznie więcej osób decydowało się na wersję podstawową niż rozszerzoną, choć wydawało nam się, że ta druga dla ludzi interesujących się piwem będzie łatwiejsza, bowiem oprócz pytań wyboru, wprowadziliśmy coś, co nazwaliśmy „piwnymi motywami”. W konkurencji tej chodziło o wskazanie piwa, które nie pasowało do pozostałych. Wspólnym mianownikiem był najczęściej jakiś składnik (trawa cytrynowa, pieprz, słód pszeniczny w zasypie, etc), styl piwa lub inne cechy (piwa typu single hop, piwa kwaśne, piwa chmielone tylko polskimi odmianami, itd.).  Gdy ostatni abiturient opuścił nasze stanowisko, resztę wieczoru spędziliśmy degustując rozmaite piwa w gronie znajomych. Najbardziej z tego wieczoru zapadły mi w pamięci: APA z Browaru Nepomucen, „Odważna żurawina” z Browaru Szałpiw, „Cococific” (Pacific Pale Ale z dodatkiem wiórków kokosowych) od Browaru Artezan, które było przepyszne. Innym ciekawym piwem był premierowy wypust z Browaru Deer Bear – „Deer Beard”, czyli żytnie AIPA z dodatkiem skórki pomarańczy i (pędów?) sosny. Piwo bardzo udane, bardzo pijalne, ze zbalansowaną owocowością i żywicznością. Oby tak dalej! Targi opuściliśmy po północy udając się na kameralne after party (Gosia i Michał, dzięki!).

AKT III – NIEDZIELA

Była dniem dla nas najbardziej intensywnym. Rano sprawdzaliśmy matury, do tego opracowywaliśmy statystyki, nanosiliśmy ostatnie poprawki do naszej prezentacji, po czym jeszcze trzeba było zaopatrzyć Kamila w rogale świętomarcińskie, spakować się, itp. Na Targi trafiliśmy około czternastej, przez co przegapiłem prelekcję „Kowala” na temat piwa grodziskiego. Po krótkiej rozmowie z organizatorami i dopięciu szczegółów ruszyliśmy na małe piwko, a o piętnastej rozpoczęła się nasza pogadanka, podczas której omówiliśmy „co poeci mieli na myśli” w kwestii pytań na maturze rozszerzonej, przedstawiliśmy garść statystyk, a wisienką na torcie było ogłoszenie zwycięzców i wręczenie nagród (tak wyszło, że udało się to tylko z jednym z nich). Trochę się stresowałem przed wystąpieniem, bo nigdy nie były one mocną stroną, ale na szczęście daliśmy radę. Gdy zakończyliśmy nasze „expose” ruszyliśmy, by konstruktywnie wykorzystać ostatnie chwile naszej obecności na PTP. W moim przypadku spędziłem je bardzo rodzinnie, przy rozmaitych piwach. Około siedemnastej przyszedł czas na pożegnanie z „maturalnym wspólnikiem”, po czym każdy z nas ruszył w swoją stronę…

EPILOG


Podsumowując miniony weekend, chciałem przede wszystkim podziękować organizatorom. za organizację wydarzenia, co do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Chciałem także podziękować za pomoc i wsparcie, którego udzielaliście nam na każdym etapie naszej współpracy z Wami. Cieszę się, że wraz z Kamilem mogliśmy dołożyć swoją cegiełkę do tegorocznych Poznańskich Targów Piwnych. Dziękuję wszystkim uczestnikom „Piwnej Matury”, bo to dzięki Wam pomimo lekkiego „zmęczenia materiału” po tak intensywnym weekendzie, wróciliśmy do rzeczywistości ukontentowani z sukcesu tego przedsięwzięcia. Mamy nadzieję, że bawiliście się tak samo dobrze jak my. Wszystkim spotkanym osobom, z którymi miałem okazję stuknąć się szkłem i porozmawiać o piwie, i nie tylko, również z tego miejsca dziękuję, bowiem to dzięki Wam będę wspominał tegoroczną edycję jako bardzo udaną. Jedyne co pozostaje, to lekkie uczcie niedosytu, bo nie udało mi się skosztować wszystkich piw, których degustację miałem w planach. Nie z każdym dane mi było porozmawiać tyle, ile bym chciał, ale tak najczęściej jest na dobrych imprezach. Intensywność minionego weekendu przypomniała mi szalone studenckie czasy. Będzie co wspominać,  a kto nie był – niech żałuje.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz