Zakupiony w jednym z poznańskich sklepów piwnych. O
AleBrowarze jest ostatnio głośno. Chłopaki albo wymyślają kolejne piwa, albo
warzą kolejne warki dobrze już znanych marek. Można śmiało powiedzieć, że rok
2012 jest dla tego browaru kontraktowego bardzo udany. Do tej pory miałem
okazje zetknąć się z „alebrowaowym” Black Hope, który bardzo przypadł mi do
gustu i Amber Boy’em ocenionym przeze mnie bardzo dobrze. Niestety wtedy
jeszcze nie prowadziłem bloga. Zetknąłem się też z Naked Mummy, porządnym dyniowym
ale.
Przechodząc do meritum… Nie będę rozwlekał tutaj
kwestii etykiet, które budzą burzliwe dyskusje. Zapewne celem było zwabienie na
nie Klienta bo nie da się ukryć, ze rzucają się w oczy. Jak dla mnie to do piwa
pasują średnio, ale dla mnie ważniejsza jest zawartość niż opakowanie.
Z danych z etykiety wyczytać możemy, że piwo posiada
28 IBU. Zawartość ekstraktu wynosi 12% wagowo, a alkoholu – 5,0%. Na kontr
etykiecie podany został skład: słody: pale ale, pszeniczny, wiedeński,
Carapils, Carafa, chmiele: Challanger, Fuggles, palony jęczmień, płatki owsiane,
drożdże S-04, laktoza, woda.
Styl – milk stout.
Jeżeli chodzi o wrażenia po otwarciu butelki:
Zapach – słodkawy, wyczuwalne nuty kawowe i toffi.
Zabarwienie – ciemne, niemalże czarne, brak refleksów
po skierowaniu kufla w stronę światła.
Piana – beżowa, cechują ją duże pęcherzyki, nie jest
trwała i szybko rozpada się. Zostawia nieznaczne ślady na szkle.
Smak – dominuje lekka słodycz o posmaku toffi oraz
aromat kawowy. W tle niewielka goryczka chmielowa plus akcenty palonego ziarna.
Wysycenie – niewielkie.
Konkludując powyższe wywody, uważam Sweet Cow za
bardzo dobrego stouta. Nie ukrywam, ze w ciemnych piwach rozsmakowałem się
niedawno i myślę, że wskazane będzie za jakiś czas powrócić do tego piwa by
zweryfikować moja obecna ocenę, gdy moje doświadczenie w tej materii się
zwiększy. Ładnie barwiący się i pachnący, a co ważniejsze to pełny, treściwy
smak zachęcający do kolejnych łyków. Dobra
propozycja dla osób, którym w piwie przeszkadza goryczka. Dobry substytut kawy
do ciasta albo herbatników.
Moja ocena 4,5/5
P.S. - Przepraszam za nienajlepszej jakości - są one wypadkową nienajlepszego zaplecza w postaci telefonu komórkowego i kiepskich umiejętności Autora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz