Diacetyl (dwuacetyl,
2,3-butanodion, dwumetyloglikosal) to związek chemiczny należący do grupy
ketonów. Posiada on charakterystyczny zapach kojarzący się z masłem, toffi lub
kinowym popcornem. W niewielkich ilościach akceptowalny w przypadku niektórych
stylów piwnych (Scotch Ale, tradycyjnych angielskich ale’ach oraz czeskich
pilznerach). Poza tym, uważany jest za wadę. Dwuacetyl w niewielkich stężeniach
nadaje piwu pełni i poprawia jego teksturę, z kolei w większych – sprawia, że
piwo jest śliskie i męczące w odbiorze. W młodym piwie łatwy do pomylenia z aromatem słodów karmelowych. Próg wyczuwalności tego związku jest
bardzo niski (0,010-0,040 mg/l), jednak jego odbiór w piwie przez konsumenta to
kwestia indywidualna, a około 20 procent populacji nie wyczuwa tego związku nawet
w bardzo wysokich stężeniach.
Dwuacetyl to naturalny produkt
fermentacji alkoholowej. Niezależnie od tego, czy piwowar chce czy nie, związek
ten i tak pojawi się w fermentującej brzeczce. Cała rzecz polega na tym, aby
piwowar pomógł drożdżom go „posprzątać”.
Początkowo dwuacetyl kojarzono
wyłącznie z wystąpieniem w piwie infekcji bakteryjnej. Pasteur jako pierwszy
wskazał zależność pomiędzy występowaniem pewnych aromatów i jednoczesną
obecnością konkretnych mikroorganizmów w piwie. J.L. Shimwell w 1939 roku
powiązał ten związek z charakterystycznym, maślanym posmakiem, a J. Owades w
swoich badaniach, prowadzonych w latach 50-tych i 60-tych XX wieku stworzył
metodę pomiaru stężenia dwuacetylu oraz wykazał, że to drożdże są głównym
odpowiedzialnym za jego powstawanie w piwie. Dalsze badania pozwoliły na
jeszcze lepsze poznanie tego związku, jego właściwości, mechanizmu powstawania oraz sposobów jego redukcji.
Fermentacja alkoholowa to
złożony i wieloetapowy proces. Lakoniczny zapis reakcji chemicznej, w której po
stronie substratów znajduje się cukier, a jej produktami (dzięki udziałowi
drożdży) są dwutlenek węgla i alkohol etylowy to duże uproszczenie. W trakcie
trwania tego procesu powstaje około 500 rozmaitych związków chemicznych,
odpowiedzialnych za bukiet smakowy gotowego piwa. Jednym z nich jest diacetyl.
Prekursorem ketonu,
odpowiadającego za maślny smak piwa, jest alfa-acetylomleczan, pełniący funkcję
pośrednią przy syntezie waliny, białka wykorzystywanego przy procesie podziału
komórkowego. Spora część alfa-acetylomleczanu wydostaje się poza komórki drożdżowe,
gdzie najpierw na drodze nieenzymatycznych przemian staje się kwasem
acetylomlekowym, a następnie związek ten w obecności tlenu lub jonów miedzi i
żelaza zostaje zamieniony na dwuacetyl.
Powstały w ten sposób diacetyl
jest następnie wchłaniany przez komórki drożdżowe. W ich wnętrzu jest on
najpierw przemieniany w acetoinę, zaś finalnym produktem szeregu reakcji
wewnątrz komórkowych jest 2,3-butandiol, wydalany poza komórki. To, czy drożdżom uda się posprzątać ów
„maślany rozgardiasz” częściowo zależy od nich, ale w dużej mierze to piwowar
powinien zadbać o ich warunki pracy.
Zacznijmy od środowiska pracy
jednokomórkowych grzybków. Pierwsze kroki ku skutecznej redukcji dwuacetylu
piwowar może podjąć już na etapie zacierania. W brzeczce piwnej znajduje się
odpowiednia ilość składników istotnych dla drożdży, wykorzystywanych przez nie
przy podziale komórkowym. Kluczowymi związkami są aminokwasy, przede wszystkim
walina i leucyna. Ogół takich związków w słodzie określany jest jako FAN (free
amino nitrogen) – wolny azot aminowy. Związki te powstają w procesie słodowania
ziarna, zatem zastąpienie słodu dodatkami niesłodowanym, sprawia, że ilość tych
związków w brzeczce będzie mniejsza, co nie ułatwi drożdżom namnażania. Drugim
kluczowym elementem jest odpowiednio wysoki poziom natlenienia brzeczki
nastawnej. Tlen wykorzystywany jest przez drożdże przede wszystkim w fazie
wzrostu (namnażania). W warunkach tlenowych drożdże otrzymują o wiele więcej
energii podczas procesów metabolicznych niż w warunkach beztlenowych, przez co
są one w stanie wytworzyć odpowiednią ilość komórek, a co za tym idzie,
fermentacja przebiegnie sprawnie, a drożdże nie przemęczają się i nie „stresują
się” z uwagi na dogodne warunki pracy i właściwą liczbę komórek w brzeczce.
Co do głównych sprawców
posmaku masła, liczy się przede wszystkim ich żywotność. Zdrowe drożdże będą w
stanie pozamiatać bałagan, którego narobiły podczas burzliwej fermentacji.
Dlatego same odpowiednie warunki środowiskowe mogą okazać się niewystarczające,
jeśli ich kondycja będzie pozostawiać wiele do życzenia. Innym kluczowym
czynnikiem jest ilość komórek, którymi zaszczepiono brzeczkę. Jeśli będzie ich
za mało, fermentacja będzie się „ślimaczyć”, a zestresowane drożdże po takim
maratonie na pewno będą mocno zmaltretowane i mogą już nie być w stanie
zredukować dwuacetylu. Szczepy drożdży różnią się pomiędzy sobą, jeżeli chodzi
o produkcję tego związku chemicznego i w tych samych warunkach poziom produkcji
przez konkretne szczepy może być zróżnicowany – od niskiego do bardzo wysokiego.
Uznaje się, że szczepy mocno flokulujące radzą sobie gorzej z redukcją
dwuacetylu niż drożdże pyliste, bowiem istnieje ryzyko, że opadną one zbyt
wcześnie na dno, pozostawiając w piwie niezredukowany diacetyl lub jego
prekursor.
W trakcie fermentacji
alkoholowej, rzecz ma się inaczej w przypadku lagerów oraz piw
górnofermentacyjnych. Drożdże górnej fermentacji z reguły produkują więcej
diacetylu, jednak o wiele lepiej – z uwagi na temperaturę fermentacji –
zachodzi redukcja tego ketonu. Najlepszym środkiem prewencyjnym jest tu brak
pośpiechu. Lepiej przetrzymać nieco dłużej piwo na tym etapie, przed jego oddzieleniem
od drożdży nawet jeśli według wskazań cukromierza wynika, że fermentacja już
dobiegła końca. Lagery fermentują w niższym przedziale temperaturowym, przez co
z jednej strony powstaje mniej diacetylu, ale z drugiej – drożdże potrzebują
więcej czasu, aby zredukować jego obecność w piwie (w temperaturze 1 st. C proces
ten może trwać nawet 21 dni, podczas gdy w 18 st. C – zaledwie 4). Dobrym
środkiem zaradczym jest zastosowanie przerwy diacetylowej, czyli podniesienie
temperatury fermentacji do około 20 st. C na okres 2-3 dni, aby drożdże zajęły
się jego przetworzeniem. Według doświadczonych piwowarów najlepiej wykonać tę
operację, kiedy jeszcze trwa burzliwa fermentacja, a w brzeczce znajduje się
pewna ilość cukrów, które są fermentowalne. Alternatywnym rozwiązaniem jest
dodanie świeżo fermentującej brzeczki (kräusening), której objętość powinna
stanowić 10% gotowego piwa. Taki „mały desant” powinien skutecznie pomóc
zredukować stężenie diacetylu w piwie.
Istotne jest, aby kroki te
podjąć na etapie fermentacji burzliwej, przed oddzieleniem piwa od drożdży,
bowiem później może okazać się, że ich ilość w dojrzewającym piwie jest
niewystarczająca do reabsropcji diacetylu. Poza tym, jeśli w piwie znajduje się
wciąż prekursor tego związku – alfa-acetylomleczan – w wyniku przedostania się
do piwa tlenu podczas przelewania go z fermentacji burzliwej na cichą lub na
etapie rozlewu, poskutkuje to obecnością maślanego aromatu, zwłaszcza, gdy piwo
zostanie poddane pasteryzacji.
Istnieje prosty test, dzięki
któremu można przekonać się, czy w domowym, fermentującym piwie wciąż obecny
jest alfa-acetylomleczan – prekursor diacetylu. Bierzemy dwie próbki piwa, po
około 100 ml, które umieszczamy w szklankach i zakrywamy je szczelnie folią
aluminiową. Jedną z nich pozostawiamy w temperaturze pokojowej i będzie ona pełnić
funkcję próbki referencyjnej. Drugą umieszczamy na 15-20 minut w łaźni wodnej o
temperaturze wynoszącej około 65 st. C. Po upływie tego czasu wyciągamy ją,
chłodzimy do temperatury próbki referencyjnej i wąchamy je obydwie. Jeśli w
schłodzonej próbce wyczuwalny jest diacetyl w wyższym stężeniu niż w próbce
odniesienia, to znak, że w piwie znajduje się jeszcze prekursor, który powinien
zostać zredukowany przez drożdże.
Powyższe rozważania o jakości
brzeczki nastawnej, stopniu jej natlenienia oraz kondycji drożdży są kluczowe w
przypadku formowania się oraz późniejszej redukcji dwuacetylu, bowiem dobre
warunki środowiskowe oraz kondycja Saccharomyces
determinują udany przebieg tego procesu. W przypadku niespełnienia tych
warunków przez piwowara, drożdże będą się męczyć w czasie fermentacji alkoholowej
i najprawdopodobniej nie będą już mieć siły na zajęcie się wytworzeniem przez
nie „masła w piwie”. Należy także pamiętać o kilku zasadach postępowania w
czasie fermentacji.
Diacetyl w piwie powstaje
także w wyniku infekcji bakteryjnej, spowodowanej przez bakterie z grupy Pediococcus. Ich obecność w piwie
objawia się także zwiększona kwaśnością w smaku i aromacie oraz zmętnieniem napoju.
Z uwagi na charakterystyczną mieszankę aromatów wprowadzanych do piwa przez te
drobnoustroje, odbiór diacetylu, który wyprodukowały jest o wiele bardziej
nieprzyjemny, a sam fakt zakażenia - niezaprzeczalny. W tym przypadku niestety
nic już nie da się zrobić, a zaistnienie takiej sytuacji to sygnał, że należy
zweryfikować procedury czyszczenia i dezynfekcji sprzętu. Innym źródłem zakażenia
może być gęstwa drożdżowa.
Jak widać, nie taki diabeł
straszny. Znajomość kilku zasad z pewnością okaże się pomocna, aby uniknąć wystąpienia
tej wady w gotowym piwie. A jeśli warzymy „Szkota” lub czeskiego pilznera, lub
klona niektórych
polskich piw, wtedy powyższe wywody nie mają zastosowania.
Fot.: Garitzko
(CC)
Bibliografia:
Andrzej Sadownik: „Diacetyl w
przelocie”, w: „Piwowar”, Nr 13 (Zima 2013),
George J. Fix: „Diacetyl:
Formation, Reduction And Control”, w: „Brewing Techniques”, July/August 1993,
wersja online tekstu dostępna tutaj,
Christopher White: „Brewing
Science: Controlling Diacetyl”, w: „Brew Your Own”, May 1999, wersja online
tekstu dostępna tutaj,
„Dealing With Diacetyl: Tips
From The Pros”, w: „Brew Your Own”, November 2005, wersja online tekstu
dostępna tutaj,
Terry Foster: „Diacetyl:
Techniques”, w: „Brew Your Own”, July/August 2011, wersja online tekstu
dostępna tutaj,
„Diacetyl: Homebrew Science”,
w: „Brew Your Own”, November 2002, wersja online tekstu dostępna tutaj,
http://www.wiki.piwo.org/Diacetyl,
opracowanie Dorota Chrapek i Paweł Leszczyński,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz