UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wywiad z browarem Raduga

Mówi się, że „kraft to ludzie”. Jest w tym bez wątpienia sporo racji. Browary kojarzone są poprzez pryzmat warzonych przez nie piw, etykiet, czasem jakichś afer, ale każdy z nich jest projektem realizowanym przez jedną lub kilka osób. Być może brzmi to nieco truistycznie, jednak należy mieć to na uwadze w czasie, gdy coraz więcej graczy debiutuje na piwnym rynku. Każdy browar to czyjaś pasja, chęć pogodzenia jej ze sposobem na życie, marzenia, etc. Jako pasjonat piwa, ale także starego kina, postanowiłem zadać kilka pytań Andrzejowi Kiryziukowi, „mózgowi” browaru Raduga. 

Fot.: Browar Raduga (c)




Maciej Hus: Czym zajmujecie się na co dzień?

Andrzej Kiryziuk: Przede wszystkim piciem piwa (śmiech). A na poważnie - na początku istnienia Radugi pracowałem jako kontroler finansowy. Odszedłem z pracy, żeby móc całkowicie oddać się robieniu piwa. Od 6 miesięcy zajmuję się wyłącznie rozwijaniem Radugi. Pomagają mi w zakresie marketingu jeszcze dwie osoby blisko ze mną związane.

M.H.: Od jak dawna warzycie piwo w domu?

A.K.: Od dwóch lat.

M.H.: Natknąłem się na informację, że przy domowym warzeniu piwa – oprócz kotła i wanny –wykorzystywaliście też samochód marki SAAB. Jaką pełnił on funkcję w tym procesie? Wiem, że niektórzy zabierają fermentory z brzeczką „na przejażdżki”, by ją napowietrzyć.

A.K.: Mieszkanie, w którym mieszkam nie ma balkonu ani piwnicy. Problem jest więc z właściwym pomieszczeniem do fermentacji - chodzi o odpowiednią temperaturę. Mam za to miejsce na parkingu podziemnym. Na początku piwa fermentowały więc najczęściej w bagażniku Saaba 9-3 na parkingu podziemnym. Było sporo zachodu z wyjmowaniem i noszeniem fermentorów, więc kupiłem lodówkę specjalnie na potrzeby fermentacji. Mimo tego Saaba wciąż używam jako mobilną fermentownię, gdy robię kilka piw na raz.

M.H.: Czy to prawda, że nazwa browaru związana jest z Waszym dzieciństwem, a konkretnie z pewną zabawką?

A.K.: Szukaliśmy czegoś dobrze brzmiącego i możliwego do wymówienia przez obcokrajowców. Na wakacjach w Tajlandii przypomniałem sobie o samochodziku, który kiedyś miałem będąc dzieckiem. Tak powstała nazwa browaru (śmiech).

M.H.: Kiedy podjęliście decyzję o założeniu browaru? Czy długo zastanawialiście się przed jej podjęciem?

A.K.: Zacząłem poważnie o tym myśleć jesienią 2013 roku. Tak więc to była raczej szybka decyzja zważywszy na procedury i negocjacje z browarami, które zakończyliśmy w kwietniu 2014.

M.H.: Czy założenie działalności gospodarczej jako browar kontraktowy to przysłowiowa „droga przez mękę”? Pytam, bo pewnie niejeden piwosz marzy o warzeniu piwa na komercyjną skalę, a poza tym warzenie kontraktowe wydaje się być prostsze i tańsze od stawiania własnego browaru?

A.K.: Głównym problemem jest konieczność posiadania lub wynajmowania zatwierdzonego przez odpowiednie urzędy magazynu. Trzeba oczywiście załatwić też kilka innych zaświadczeń i pozwoleń – najdroższe jest pozwolenie na sprzedaż hurtową – kosztuje 4000. Sprawy urzędowe to jednak nie największy problem. Rzeczą kluczową jest znalezienie browaru, który będzie miał wolne moce i odpowiednią wielkość – a takich browarów w Polsce jest bardzo mało.

M.H.: Nazwy Waszych piw („Metropolis”, „Nosferatu”, „Sunset Boulevard”, „Lost Weekend” i „Naked City” ) to tytuły filmów z okresu od lat 20-tych do 50-tych XX wieku. Czy jesteście miłośnikami starego kina? Pytam, bo ja je uwielbiam.

A.K.: Idea wykorzystania nazw i motywów starych filmów bardzo pasuje do stylistyki etykiet, jakie zdecydowaliśmy się umieszczać na butelkach. Tak więc była raczej pochodną upodobań graficznych niż miłości do starego kina (śmiech).

M.H.: Kto jest autorem Waszych etykiet? Trzeba przyznać, że Wasze „ety” to kawał dobrej roboty.

A.K.: Etykiety projektuje Przemek Kędzierski, ale jest nie do podkupienia  (śmiech).

M.H.: Wracając do piwa, jakie są Wasze ulubione style piwne?

A.K.: AIPA, Black IPA, RIS, Barley Wine, Oatmeal Stout, Witbier.

M.H.: Jakie piwa zrobiły na Was największe wrażenie?

A.K.: Ostatnio „Wheat Wine” z Pracowni Piwa. Poza tym Russian River „Pliny the Younger”, Mikkeller „Beer Geek Brunch Weasel”.

M.H.: Wszystkie Wasze dotychczasowe piwa to wariacje na temat stylu IPA. Czy przy kolejnych premierach nie baliście się krytyki i hejtu ze strony konsumentów podnoszących postulat, że polska scena rzemieślnicza jest zdominowana przez ten styl?

A.K.: Konsumenci na całym świecie włączając nas uwielbiają IPA i to oni kształtują rynek. Słuchamy krytyki jeśli chodzi o ocenę naszego piwa. Jeśli jednak konsumenci chcą pić IPA, a my uwielbiamy IPA, to nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy działać wbrew im i sobie. Osobiście nie uważam, że w Polsce jest za dużo dobrych IPA (śmiech).

M.H.: Czy Wasze kolejne piwa będą kolejnymi wariacjami na ten temat, czy planujecie podążyć innym szlakiem?

A.K.: Będziemy warzyć IPA oraz inne style - 11 kwietnia mieliśmy premierę Oatmeal Stout, planujemy Witbier i American Wheat na lato. Marzymy o RISach i BW jeśli tylko będą takie możliwości w browarze.
 Fot.: Browar Raduga (c)

M.H .: Czy filmowa konwencja Waszych piw zostanie utrzymana?

A.K.: Na razie tak, wydaje nam się, że nasze etykiety są udane i dobrze przyjmowane.

M.H.: Jak duże warki warzycie?

A.K.: 100 hl w Witnicy i 75 hl w Zodiaku.

M.H.: Czy przestawienie się z warek o pojemności kilkudziesięciu litrów, warzonych w warunkach domowych, na warki rzędu kilkudziesięciu hektolitrów jest trudne? Co sprawia największe problemy?

A.K.: W domu wszystko jest proste i wykonalne – wystarczy tylko mieć Saaba 9-3 (śmiech). W browarze cała przygoda z piwowarstwem zaczyna się od nowa. Ekstrakcja surowców i dodatków ma inną wydajność, co powoduje konieczność skorygowania receptur. Największym problemem są jednak ograniczenia sprzętowe – nie wszystko da się zrobić tak, jak byśmy chcieli i trzeba przemodelować proces produkcji z uwzględnieniem specyfiki danego browaru.

M.H.: Planujecie pozostać browarem kontraktowym czy myślicie, aby w przyszłości stać się browarem rzemieślniczym?

A.K.: Chcielibyśmy mieć swój własny browar w przyszłości, aby móc urządzić proces produkcji specyficznie pod własne potrzeby i móc go kontrolować na każdym etapie.

M.H.: Dziękuję za poświęcony czas i rozmowę. Życzę samych sukcesów, związanych z Radugą i tylko udanych piw. 

 Fot.: Browar Raduga (c)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz