UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

środa, 11 grudnia 2013

„Undercurrent” z Siren Craft Brew, czyli przypowieść o syrenach i podtekstach

Znane z mitologii greckiej syreny były pół-kobietami, pół-rybami, które swym pięknym śpiewem oraz wyglądem zwodziły marynarzy na zatracenie w morskiej toni. Podobno, jedynym człowiekiem, który nie oparł się śpiewom syren był Odyseusz, a wszystko dzięki temu, że kazał się załodze przywiązać do masztu okrętu. Słowianie pod tym względem gorsi nie byli, bo i w ich wierzeniach pojawiały się rusałki, zwane też wiłami, które kusząc ich swym powabem, wiodły ich ku nieuchronnej zgubie.

Pewien młody i dobrze rokujący angielski browar rzemieślniczy, uczynił z owych mitologicznych istot źródło inspiracji dla nazwy browaru oraz warzonych w nim piw. Browar Siren Craft Brew został założony przez grupę pasjonatów w niewielkiej miejscowości Finchampstead w 2012 roku. Od początku tego roku (2013), browar regularnie warzy swoje piwa bazowe (Core Beers) oraz rozlewa je też do butelek. Pomimo kilkunastomiesięcznej działalności w branży piwowarskiej, browar ten zbiera wiele pozytywnych opinii w „piwnych internetach” (ratebeer.com, a także beeradvocate.com wiodą tu prym).

Piwa bazowe, o których wspomniałem wcześniej, określane są przez twórców jako „cztery syreny” i na swej stronie internetowej, producent wyraża się o nich w taki sposób, jakby te piwa były kobietami (używa w stosunku do nich rodzaju żeńskiego). Sposób przedstawienia piw poprzez częściowa prezentacje etykiet, zamiast rozwiewać wątpliwości, daje jeszcze więcej do myślenia, jak te piwa wyglądają? Do „Core Beers” należą: „Undercurrent” (podtekst) - Oatmeal Pale Ale, „Soundwave” (fala dźwiękowa) – IPA, „Liquid Mistress” (płynna kochanka) – Red IPA oraz „Broken Dream” (niespełniony sen) – Breakfast (Coffee) Stout. W ofercie browaru znajdują się też piwa sezonowe, a co najciekawsze – browar na swojej srtonie podaje plany kolejnych warek na następny rok w zakładce „Beer Cellar” (piwniczka).  

Uważnie czytelnicy już pewnie się domyślili, że mowa będzie o syrenie, która nosi miano „Undercurent” (podtekst). Jest to pale ale z dodatkiem owsa i chmielone amerykańskimi chmielami. O tym piwie producent twierdzi, że „wir chlebowo-orzechowego aromatu słodowego wciąga w głąb cytrusowo-roślinnej mikstury, a w użytych odmianach chmielu (Cascade i Palisade) czai się tajemnica, która wraz z jedwabnym i delikatnym ciałem syreny pochłonie Cię bez reszty”.

O istnieniu browaru i jego wyrobów dowiedziałem się przypadkiem, gdy kupowałem kilka pozycji w „centrali Piwnej” jako prezent imieninowy dla szefa. Wtedy, jako cos specjalnego, wskazano mi właśnie to piwo. Ziarno ciekawości zostało zasiane i kilka dni później, na Poznańskich Targach Piwnych zakupiłem jedną butelkę do zdegustowania. Przyczyną wzmożonego zaciekawienia tą pozycją, jest też fakt, że kilka tygodni wczesniej piłem piwo „Chica Americana” z holenderskiego browaru rzemieślniczego – Rooie Dop. „Chica Americana” to AIPA z dodatkiem owsa, dzięki czemu jej smak jest bardziej zbożowy i treściwy. Smakowitość i niejednoznaczność tego holenderskiego napitku popchnęła mnie ku angielskiej syrenie…

Z zewnątrz piwo prezentuje się cudownie. Bardzo podobają mi się etykiety. Na pozór proste i skromne, bo praktycznie białe z dodatkiem czarnego konturu, ale jeśli przyjrzeć im się bliżej, zostaje się zaatakowanym przez morze detali. Z resztą, zobaczcie sami:


Etykieta bardziej kojarzy mi się z malowidłami dworskimi z epoki baroki, z całym mnóstwem szczegółów i dworskim przepychem niż ze syrenami, ale to pewnie jest tutaj najmniej istotne…  Kontretykieta podaje wiele informacji na temat piwa, w tym z jakimi potrawami należy je łączyć, jednak jak na piwo rzemieślnicze nie sa one nazbyt wyczerpujące.

Dane szczegółowe:
Producent: Siren Craft Brew.
Nazwa: Undercurrent.
Styl: Piwo specjalne\American Oatmeal Pale Ale.
Alkohol: 4,5% obj.
Ekstrakt: nie podano.
Skład: słód, woda, chmiel i drożdże.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: nie udało mi się znaleźć informacji na butelce o dacie przydatności do spożycia. Mniemam, że zgodnie z brytyjskim zwyczajem, piwo jest refermentowane. Sporo w nim osadu drożdżowego, co mogłoby potwierdzać tę tezę.

Barwa: miedziana z domieszką czerwieni, mętna.
Piana: biała, sztywna, wysoka i zwarta, jednak dość szybko opada. Mocno krążkuje na szkle.  
Zapach: chlebowa słodowość, lekki karmel, aromat zbozowy pochodzący od owsa, górnofermentacyjne estry owocowe oraz żywiczna cytrusowość od użytych odmian chmielu.  
Smak: wyraźna zbożowo-chlebowa słodowość, w której obecność owsa jest bardzo wyraźnie zarysowana, minimalna karmelowa słodycz, po której coraz intensywniejsza staje się nuta chmielowa o sosnowo-cytrusowym profilu. Goryczka średnia, głęboka i długa, ale nie zalegająca. Na finiszu obok chmielu, wyczuwalny jest przyprawowy akcent drożdżowy, który w żaden sposób nie psuje smaku, tylko go uzupełnia.   
Wysycenie: niskie.
   
Po odkapslowaniu butelki, piwo zaczęło się lekko wypieniać, ale w sposób powolny i miarowy (gushing od słodu). Piwo o esencjonalnym smaku, bardzo lekkie, rześkie i wybitnie sesyjne. Bogaty aromat i smak, który jest bardzo dobrze wyważony i nieprzekombinowany. Jedynym mankamentem tego piwa, jest jego cenę (20 złotych za butelkę o pojemności 330 ml). Warto spróbować. Dobry pomysł na prezent, bo piwo ładnie wygląda zamknięte w butelce, a jeszcze lepiej smakuje. Teraz pora zbierać złocisze na randki z pozostałymi syrenkami… Wasze zdrowie!


Moja ocena: 4,5/5. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz