Ludowe porzekadło mówi: „do trzech razy sztuka”. W
kontekście piw z tego browaru kontraktowego, mogę powiedzieć, że działa tu
zasada: „do czterech razy sztuka”. „Wołek Zbożowy” jest czwartym piwem
uwarzonym przez Browar Piwoteka, ale niestety z poprzednimi trzema: „Miedziana
Dziewica” (ESB), „Czarny Wdowiec” (American Dry Stout) i „Kokolobolo” (koźlak
orkiszowy), nie miałem okazji ich spróbować. Życie…
Browar Piwoteka powstał w tym roku. Jest to browar
kontraktowy, stanowiący kolejną sferę działalności łódzkiej Piwoteki, w ramach
której funkcjonują: pub, sklep i hurtownia piwa. Sklep
Piwoteka prowadzi też sprzedaż piwa przez Internet. Sprawdzone empirycznie,
polecam. O zakupach piwa przez Internet pisałem tutaj.
Wiadomość o powstaniu Browaru Piwoteka pojawiła się w
maju tego roku. Bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że Piwoteka podąża w tę
stronę, bo już wcześniej stała się inicjatorem powstania takich piw jak „Дед
Мороз” (Dziadek Mróz), czyli
Russian Imperial Stout, czy „Black Hope” uwarzonego przez AleBrowar (Black
India Pale Ale), nie wspominając już o "B-Day" (Weizen IPA). Piwoteka warzy swoje piwa w radomskiej Pivovarii (piłem
pszeniczne z tego browaru i bardzo mi smakowało), a za warzenie piwa w ramach projektu
odpowiedzialny jest Marcin Chmielarz.
Z tego, co pamiętam, dotychczasowe piwa z tego browaru
kontraktowego zostały przyjęte pozytywnie (a wiadomo, że z tym bywa różnie).
Najwięcej zastrzeżeń było chyba pod adresem „Czarnego Wdowca” z uwagi na potężną
goryczkę. W zamierzeniu, miała ona być trzycyfrowa. Niestety do celu zabrakło 3
jednostek IBU (97 – tyle wynosiło IBU tego piwa). „Kokolobolo” też zbierało
pochlebne opinie. Raczej częściej podnoszono glosy, że piwa jest po prostu za
mało na rynku, ale wiadomo jak to jest w browarach kontraktowych. Warzy się u
kogoś, najczęściej też w niewielkich browarach, gdzie trzeba wstrzelić się
między planowe warzenia browaru, w którym zakontraktowano produkcję, a sam
popyt przerasta podaż. Pozostaje mieć nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie. Sam
Browar Piwoteka przyznaje, że zdaje sobie sprawę z tych niedogodności i dąży do
zmiany tego stanu Reczy, ale nie jest to proste. Trzymam kciuki, że się uda.
I tutaj dochodzimy do sedna, czyli „Wołka Zbożowego”.
Jest to piwo dolnej fermentacji, które wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom,
co z góry zostało założone przez twórców. Mi takie „punkowe” podejście na wzór
BrewDoga się podoba, bo twierdzę, że piwo ma smakować, a nie o to chodzi, czy
wpisuje się w ramy i widełki konkretnego stylu (na przykład w nawiązaniu do
nomenklatury BJCP), czy nie. Zwłaszcza, że BJCP też nie wszystkie style
uwzględnia, a scena craft ciągle eksperymentuje. „Ditch the mainstream” jak
głosi BrewDog na swych etykietach. Do wytworzenia piwa użyto 12 różnych słodów,
co brzmi ciekawie i kusząco. Poza tym, sam fakt, że jest to lager, a nie ale
też jest swego rodzaju ciekawostką.
Podobają mi się etykiety piw z tego browaru. Są takie
trochę chałupnicze, ale pamiętajmy, ze jest to zgodne z duchem craft. Zauważyłem,
że postaci na etykietach „Miedzianej Dziewicy”, „Czarnego Wdowca” i „Wołka Zbożowego”
mają zawsze przesłonięte oczy (albo włosami, albo nakryciem głowy0. Ciekawe,
czego by się w tym dopatrzył Frued? Etykieta „Wołka” przedstawia tę zmorę
rolników w wariancie antropomorficznym, pod postacią przaśnego brzuchacza,
stojącego pośród łanów zbóż i zajadającego się bez opamiętania kłosami. Wygląda
on trochę jak „wioskowy głupek” z tą fryzurą na „piasta kołodzieja”. Ale
etykieta bardzo sympatyczna, pełna ciepłych kolorów, korespondujących z
kolorystyką zbóż. Jest też kontretykieta, zawierająca przydatne informacje na
temat piwa. Obydwa elementy („eta” i „kontra”) są przyczepione do butelki za
pomocą gumki recepturki, jak to często czynią piwowarzy domowi. Dobre
rozwiązanie dla kolekcjonerów etykiet.
Dane szczegółowe:
Producent: Browar Piwoteka (warzone i rozlewane w
browarze restauracyjnym Pivovaria w Radomiu).
Nazwa: Wołek Zbożowy.
Styl: lager/piwo specjalne.
Ekstrakt: 14 % wag.
Alkohol: 5,2% obj.
Skład: słody (pale ale, monachijski, wędzony, pszeniczny wędzony,
orkiszowy, gryczany, żytni, owsiany, pszeniczny czekoladowy, Carared,
Caraaroma, bursztynowy), chmiele (Fuggles, East Kent Goldings), woda, drożdże.
Pasteryzacja: nie.
Filtracja: nie.
Barwa: ciemnobrązowa z wiśniowymi refleksami,
zmętniona.
Piana: bujna, beżowa, drobnopęcherzykowa, wysoka i
sztywna. Trwała, oblepiająca szkło.
Zapach: ciemne słody (paloność i gorzka czekolada),
słody pszeniczne, nuta owsiana, wędzonka (mięsna), karmel.
Smak: Dzieje się… Na pierwszy rzut wchodzą nuty
słodowe z aromatem paloności, gorzkiej czekolady, karmelu, zbóż (przede
wszystkim aromat pszenicy i owsa). Zaraz obok wyraźny aromat wędzony, kojarzący
się z wędlinami, ale nienachalny i nienastręczający się. Na finiszu do głosu
dochodzi chmielowa goryczka. Jest ona ziołowo-łodygowa, dobrze zarysowana, ale
niezbyt wysoka. Po przełknięciu pozostaje przyjemny chmielowo-wędzony posmak.
Wysycenie: jak na lagera, poniżej średniego.
Świetne piwo. Jego smak i aromat to prawdziwe bogactwo
doznań. Pijąc to piwo czułem się zaatakowany przez ogrom posmaków i akcentów
obecnych w tym piwie. W zamyśle, „Wolek”
ma być piwem poza jakąkolwiek klasyfikacją jeżeli chodzi o piwne style i
wychodzi mu to na dobre. Jeśli miałby to być np.: stout, każdy doszukiwałby się
aromatów typowych dla stoutu. Analogiczna sytuacja miałaby miejsce w przypadku
zadeklarowania na etykiecie każdego innego stylu. A tak, można kreować sobie
wewnętrzne wyobrażenie na temat smaku piwa poprzez lekturę składu tego piwa,
ale to i tak będzie wewnętrzna sugestia, której słuszność, bądź mylność, może zweryfikować
tylko empiryczne zetknięcie się z tym piwem. Wielowymiarowe, o zdecydowanym
smaku, nie przejaskrawione w żadną stronę. Pije się je lekko i z wielką
przyjemnością. Mam nadzieję, że ten „szkodnik” jeszcze nie raz zagości w
piwnych sklepach i pubach. Kawał dobrej roboty.
Moja ocena: 4,5/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz