Jest to jednoroczna
roślina z rodziny wiechlinowatych, występująca w rzekach i jeziorach na
obszarach zachodnich stanów w USA. Spotkałem się też z polską nazwą tej
rośliny, która brzmi „ostruda wodna”. Z kolei w Ameryce Północnej jest ona
często nazywana „dzikim ryżem” (choć nie jest z nim blisko spokrewniona),
„ryżem kanadyjskim”, „ryżem indiańskim” lub „owsem wodnym”. Dorosłe osobniki
osiągają wysokość od 1,5 do 2 metrów. W ramach tej grupy roślin występują 4
gatunki: zyzania wodna (Zizania aquaetica),
zyzania północna (Z. palustris), zyzania
teksańska (Z. texana) – zagrożona
wyginięciem. Owe trzy gatunki występują w Ameryce Północnej, a czwarty – zyzania
mandżurska (Z. latifolia) –
występuje dziko w Azji, na terenie Chin. Roślina ta jest coraz częściej
uprawiana na szeroką skalę w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Australii, a
nawet na terenie Unii Europejskiej – na Węgrzech. Postulaty hodowli tego
gatunku pojawiły się też w Polsce, a według optujących za tym rozwiązaniem –
idealnym miejscem ku temu byłyby Żuławy Wiślane.
Z kulinarnego punktu
widzenia nie ma większej różnicy pomiędzy gatunkami tej grupy roślin. W
kwietniu nasiona zyzanii zaczynają kiełkować wypuszczając pęd w postaci łodygi
i liścia, który następnie rośnie ponad powierzchnię wody. W sierpniu roślina
zaczyna dojrzewać i na przełomie sierpnia oraz września dokonywany jest zbiór
jej nasion, które stanowią źródło pożywienia zwłaszcza wśród rdzennych
mieszkańców Ameryki Północnej. Owies wodny odgrywa dużą rolę wśród Indian
zamieszkujących tereny Wielkich Jezior – plemię Ojibwa, zwane też Anishinaabeg.
Po pierwsze, stanowi źródło pożywienia i istotny element w ich diecie. Corocznie,
po zbiorach nasion tej rośliny wyprawiana jest uczta dziękczynna za zebrane
plony. Po drugie, według wierzeń tego plemienia, ich przodkowie wędrowali długo
po świecie, bowiem Wielki Duch miał im powiedzieć, że ich miejsce na Ziemi
będzie tam, gdzie ich pokarm będzie wyrastał z wody.
Fot.: Michael Wolf
Z uwagi na duże
zapotrzebowanie na ziarno ostrudy wodnej i niewystarczające zasoby naturalne,
zaczęto ją hodować na szeroką skalę. Dziś cieszy się ona dużą popularnością z
uwagi na walory smakowe, wartości odżywcze oraz brak alergenu jakim jest
gluten. Aż 75% dzikiego ryżu dostępnego na rynku pochodzi z upraw komercyjnych.
Tradycyjnie, do
zbioru nasion ostrudy wodnej wykorzystywano dwuosobowe łódki oraz specjalne
kije, które nazywano „kołatkami” (knocker).
W czasie zbioru, rośliny wyginano nad pokładem łodzi i uderzano w nią
delikatnie kijem, aby wytrząsnąć z wiechy dojrzałe nasiona. Te niedojrzałe
zostawiano po to, aby zebrać je za jakiś czas, a jeśli nie, to były one albo
zjadane przez dzikie zwierzęta albo w następnym sezonie wegetacyjnym kiełkowały
z nich kolejne osobniki. Zebrane ziarno poddawano czteroetapowemu procesowi
obróbki:
Suszenie (curving) – na tym etapie zebrane ziarno
układane jest na płaskiej powierzchni. Grubość złoża wynosi kilka centymetrów,
a ziarno poddawane jest mieszaniu, by zapobiec jego ogrzewaniu się.
Podpiekanie (parching) – wykonuje się je w
specjalnych kontenerach podgrzewanych ogniem lub gazem. Dzięki tej operacji,
łatwiej pozbyć się łuski z ziarna, a dodatkowo zyskuje ono charakterystyczny,
orzechowy aromat. Poza tym, ziarno ulega dodatkowemu wysuszeniu, co zapewnia jego
trwałość.
Młócenie (threshing)
– podczas którego ziarno zostaje oddzielone od łuski. Obecnie, wykorzystuje się
do tego urządzenia mechaniczne (specjalne bębny z gumowymi łopatami), dawniej –
Indianie z regionu Wielkich Jezior tańczyli na ziarnach, by w ten sposób
oddzielić je od plew.
Wietrzenie (winnowing) – w trakcie tej fazy
wykorzystuje się wiatr lub strumień powietrza, który pozostawia ziarna na
płótnie, a usuwa łuskę i inne niepożądane części, będące lżejszymi od samych
nasion. Metody komercyjne są bardziej usprawnione, pozwalając na jednoczesne
suszenie i pieczenie znacznych ilości ziaren ostrudy, jednak sama idea procesu
obróbki pozostaje taka sama.
Jako produkt
spożywczy, owies wodny przygotowywany jest podobnie do ryżu, jednak wymaga
dłuższego gotowania. Nierzadko miesza się go z ryżem, by wzbogacić smak tego
drugiego. Jeżeli chodzi o piwowarskie zastosowanie tej rośliny, wykorzystuje
się ją najczęściej jako dodatek niesłodowany (choć podobno ziarna dzikiego ryżu
można z powodzeniem słodować). Zdania na temat ilości tego surowca w zasypie są
podzielone. Według jednych, użycie już 10% ryżu indiańskiego w zasypie
będzie wyraźnie wyczuwalne. Górną i bezpieczną
granicą jest 20-25% udziału tej rośliny w zasypie z uwagi na to, że w formie
niesłodowanej nie wnosi ona żadnych enzymów do zacieru. Spotkałem się tez z
opiniami, że można używać jej i w ilości przekraczającej 30% zasypu. Najczęściej
podawanym sposobem przygotowania tego składnika jest jego gotowanie do momentu
uzyskania galaretowatej papki. Wtedy, po przestudzeniu, dodaje się ją bezpośrednio
do zacieru. Niektórzy przed dodaniem do zacieru zalecają dodatek słodu
jęczmiennego dla rozpoczęcia konwersji jeszcze zanim rozpocznie się jej
właściwy etap w kadzi zaciernej. Zyzania wodna wnosi do piwa posmaki karmelowo-orzechowe
i zalecana jest przede wszystkim jako dodatek do piw ciemniejszych takich jak:
brown ale, amber ale, amber lager lub ESB.
Fot.: ElinorD
Dziki ryż nie jest
popularnym surowcem piwowarskim z uwagi na jego ograniczoną dostępność w
porównaniu z innymi produktami, wykorzystywanymi przez piwowarów domowych bądź
browary komercyjne. Po drugie, jego cena jest wysoka jeśli porównać ją z innymi
surowcami piwowarskimi, co skutecznie zamyka mu drzwi w tej sferze. Na dzień
dzisiejszy w Stanach Zjednoczonych warzonych jest kilkanaście piw z dodatkiem
indiańskiego ryżu. Za pierwsze piwo, uwarzone komercyjnie z tym niestandardowym
dodatkiem, uważane jest nieistniejące już „Boundary Waters Amber Lager”, które
na początku lat 90-tych minionego stulecia zostało wypuszczone na amerykański
rynek przez browar rzemieślniczy James Page Brewing Company, który jako jeden z
pierwszych mikrobrowarów zaczął rozlewać swoje piwa do puszek. Niestety, browar
ten nie przetrwał próby czasu…
Ziarna owsa wodnego
można kupić także w Polsce. Myślę, że przy jednej z warek postaram się sięgnąć
po ten dodatek, by przekonać się czy to „skóra warta wyprawki”…
Bibliografia:
Jerry Bourbonnais: „Brew With Wild Rice”, w: „Zymurgy” Special Issue
1994,
Joe and Dennis Fisher: „Wild, Wild Rice!”, w: „Brew Your Own” October
2000, tekst dostępny online pod adresem: https://byo.com/stories/issue/item/1633-wild-wild-rice,
Bardzo ciekawy artykuł Panie Macieju! :-) Grybów pozdrawia!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis się podobał. Pozdrowienia z zachodnich rubieży Pyrlandii (Nowego Tomyśla).
Usuń