Początek roku to czas, kiedy
z jednej strony snujemy plany i postanowienie na najbliższych 12 miesięcy, a
także moment jest to refleksji i podsumowań roku, który właśnie przeszedł do
historii. Miniony rok był wyjątkowy, bowiem mieliśmy do czynienia z wysypem
piwnych nowości. Z jednej strony, to bardzo budujące, ale z drugiej – ilość
najczęściej nie idzie w parze z jakością, o czym piwni maniacy mogli się
niejednokrotnie przekonać na własnej skórze.
Pozytywami
2015 roku były z pewnością:
· Powrót
piwa grodziskiego, warzonego w browarze w Grodzisku Wielkopolskim,
· Warzenie
„piwowarskiego skarbu Polski” przez browary rzemieślnicze,
· Kooperacje
polskich browarów z browarami zagranicznymi, co na pewno świadczy bardzo dobrze
o rodzimej scenie rzemieślniczej,
· Browar
Artezan i Pracownia Piwa rozpoczęły butelkowanie swoich piw,
· Przełamanie
monopolu piw mocno chmielowych – pojawiły się piwa kwaśne oraz jeszcze więcej
piw eksperymentalnych (z dodatkiem niestandardowych surowców lub historycznych).
Do
negatywów zaliczyłbym:
· Brak
powtarzalności warek – to irytujące, gdy zakup piw z danego browaru jest swego
rodzaju loterią – udało im się, czy nie tym razem?
· Wysyp
nowych piw, z których nierzadko trudno było znaleźć coś przyzwoitego, a w przypadku wielu piw więcej w nich było marketingu i szumu medialnego niż smaku.
· Branżowe
afery, które poza piwnym światkiem nikogo nie obchodziły.
Co
przyniesie rok 2016? Przypuszczam, że będzie sporo piw kwaśnych,
leżakowanych w beczkach, nadal browary będą eksperymentować, ale pewnie
niewidzialna ręka rynku zrobi swoje i pojawią się tacy gracze, którzy „zejdą z
boiska”.
To tyle tytułem wstępu.
Poniższe zestawienie to 10 piw, które z całego wysypu nowości najbardziej
utkwiły mi w pamięci. Kolejność jest przypadkowa, bo to nie ranking. Jak
zawsze, skrajnie subiektywnie, w oparciu o moje piwne preferencje, na podstawie
„materiału bazowego”, który udało mi się skosztować w minionym roku (etap gonienia
za każdą nowością mam już dawno za sobą).
1.
Browar
Szałpiw – „Kociamber”
Jak dla mnie był to
niekwestionowany hit lata. APA z dodatkiem soku z kiwi oraz aframonu
madagaskarskiego. Piwo było bardzo pijalne i orzeźwiające. Nuty kiwi były wyraźnie
wyczuwalne, a do tego w tle czuć było pieprzowo-imbirowe muśnięcie „rajskiego
ziela”. Nowofalowe odmiany chmielu, znane z owocowych aromatów, sok z kiwi i
aframon stworzyły spójną całość, która bardzo skutecznie gasiła pragnienie i
zachęcała do kolejnych łyków. Mam nadzieję, że „Kociamber” na stałe zagości w
ofercie browaru. Bardziej smakowała mi wersja butelkowa od beczkowej.
Fot.:
Browar Szałpiw
2.
Browar
Setka – „Kapitan Drake”
Pite podczas Poznańskich
Targów Piwnych jako pierwsze. „Kapitan Drake” to gose z dodatkiem soku z
limonki, które cechowała ciekawa barwa – mętna, miodowa z dodatkiem zieleni. W
smaku i aromacie kwaśność, która była zarówno efektem pracy bakterii
Lactobacillus oraz dodatku soku z limonek. W efekcie otrzymano sesyjny wręcz trunek
z wielowymiarową kwaśnością, pozostającą wyraźną, ale nie nachalną, czy
odpychającą z uwagi na jej intensywność. Na upalne lato będzie jak znalazł. Soli
i kolendry za bardzo w nim nie wyczułem, ale i tak było przepyszne.
Fot.:
Browar Setka
3.
Browar Piwoteka – „Zacny Zalcman”
W minionym roku Browar
Piwoteka uraczył piwoszy kilkoma naprawdę ciekawymi piwami. Moim faworytem
pozostaje „Zacmy Zalcman”, czyli gose, ale w wersji klasycznej. Kwaśność i
wyraźne nuty kolendry tworzą bardzo przyjemny bukiet, w którym wszystko ze sobą
współgra i nic nie mąci tej harmonii. Kwaśność wyraźna, ale nie nachalna,
podobnie jak z nutami kolendry, które w nadmiarze potrafią zniechęcić do
dalszej konsumpcji. Jestem miłośnikiem kolendry oraz piw lekkich i sesyjnych, a
„Zalcman” właśnie taki jest. Dostrzegam w nim spory potencjał do
eksperymentowania z doborem chmieli i innych dodatków.
Fot.:
Browar Piwoteka
4.
Browar
Gościszewo – „Drwal”
Doskonały przykład
kontrargumentu dla piewców tezy, według której „lager to nuda”. Okazuje się, że
lager może być smaczny, posiadać wyraźny chmielowy charakter, a ciekawej
goryczki mogłoby mu pozazdrościć wiele pilznerów, a nawet niejedno IPA. Piwo
mętne, o jasnozłotej barwie, w którego aromacie i smaku dominują nuty nadane
przez użytą australijską odmianę chmielu Galaxy. Przejawia się ona owocowymi
akcentami, ale różnymi od tych, które wnoszą do piwa odmiany chmielu z USA (pomarańcza,
winogrono, liczi, melon, marakuja). Piwo bardzo pijalne, z wysoką, ale krótką
goryczką. Takich lagerów nam trzeba.
Fot.:
Browar Gościszewo
5.
Browar
Nepomucen – „Session Brown IPA Iunga”
Piwo uwarzone w kooperacji z
piwowarem domowym Łukaszem Pawlakiem (Browar Domowy „Piwny Ul”), chmielone
polską odmianą chmielu o nazwie Iunga. Mam do tej odmiany pewien sentyment,
bowiem użyłem jej przy pierwszym piwie uwarzonym ze słodów, a nie z ekstraktów.
Szczerze, nie doszukałem się w tym piwie wielu znamion stylu IPA, chmielowość
zdawała się być bardzo wycofana i raczej subtelna, jednak nuty nadane przez
ciemne słody nadały temu napitkowi iście angielskiej duszy, która kojarzy mi
się z takimi piwami jak Brown Ale, Mild Ale, etc. Mam tu na myśli nity kawowe,
orzechowe, biszkoptowe, czekoladowe. Ostatnio bardzo kręcą mnie takie klimaty.
Ciekawy wypust, będący dowodem na to, że nie trzeba sypać taczek chmielu do kadzi
warzelnej, by stworzyć coś interesującego. Bardzo przyjemne i sesyjne piwo.
Fot.:
Browar
Nepomucen
6.
Browar
Bednary – „Ambergris”
Mam wrażenie, że piwo to nie
doczekało się szczególnego uznania pośród polskich entuzjastów „trunku
Gambrinusa”, a szkoda, bo moim zdaniem to interpretacja Brown Ale, która wydaje
mi się być jedną z najbardziej udanych. Dlaczego? Otóż piwowar oprócz barwy i
chmielowych akordów w piwie nie zapomniał o jeszcze jednym ważnym detalu, a
mianowicie, o nutach pochodzących od słodów, które w tym stylu piwa także
powinny odgrywać ważną rolę. W efekcie obok raczej stonowanych nut owoców
cytrusowych i żywicy, w aromacie i w smaku tego piwa dobrze zaznaczone były
nuty: kawowe, tostowe, orzechowe i czekoladowe. Wiele piw z bednarskiego
browaru mi smakowało, ale właśnie to wspominam najlepiej. Dobry mariaż klasyki
i nowofalowego piwowarstwa.
Fot.:
Etykiety
Piwne
7.
Browar
Na Jurze – „Kwas pruski”
W przypadku tego piwa byłem
bardzo pozytywnie zaskoczony, choćby dlatego, że przed jego spożyciem nie zgłębiałem
informacji zamieszczonych na etykiecie. W efekcie spodziewałem się czegoś na
kształt klasycznego, kwaśnego Berliner Weisse, a już pierwszy „niuch” z butelki
uświadomił mnie, że byłem w wielkim błędzie. „Kwas pruski” to także połączenie
klasyki i „nowej fali” piwowarstwa, dzięki czemu uzyskano lekkie piwo
pszeniczne, w którym oprócz efektów pracy bakterii kwasu mlekowego, czuć bardzo
dobrze przyjemne i owocowe nuty amerykańskich chmieli. Zwolennicy klasyfikacji
piw według BJCP na pewno pochowali je żywcem, ale dla mnie to bardzo udany
wypust, rześki, sesyjny, dobrze gaszący pragnienie, wielowymiarowy i co
najważniejsze – smaczny.
Fot.:
Browar na Jurze
8.
Browar
Bazyliszek – „Yeti”
Browary rzemieślnicze
zdążyły przyzwyczaić konsumentów do obecności laktozy w niektórych piwach,
zwłaszcza stoutach, jednak ekipa Browaru Bazyliszek postanowiła pójść krok
dalej i, zamiast laktozy, sięgnęła po odtłuszczone mleko, które dodano do kadzi
warzelnej. Podczas warzenia i fermentacji tego piwa nie obyło się bez
komplikacji, ale efekt finalny zrobił na mnie wrażenie. Piwo miało barwę
kakaową, w smaku temu trunki także bliżej było do kakao niż piwa. Słodkie, na
wskroś mleczne z nutami kakao, czekolady i kawy, nad wyraz pełne, a
jednocześnie bardzo pijalne. Piwo wybitnie deserowe. Mleko skutecznie pozbawiło
„Yeti” pienistości. Nut chmielowych w nim nie wyczułem, choć IBU tego piwa
wynosiło ponad 70.
Fot.:
Browar Bazyliszek
9.
Browar
Olimp – „Panakeja”
Miniony rok był także
czasem, kiedy w browarach rzemieślniczych i kontraktowych chętnie
eksperymentowano z herbatą. Różnie to wychodziło w praktyce, ale jakichś
szczególnych rozczarowań na tym polu nie przypominam sobie. Ze wszystkich piw,
które uwarzono na tę modłę najlepiej wspominam wypust Browaru Olimp. Lubię
herbatę Earl Grey i cytrusowe chmiele, zatem połączenie tych dwóch z natury
owocowych składników w kadzi warzelnej lub tanku leżakowym było kwestią czasu.
Efekt uzyskany przez Browar Olimp był bardzo ciekawy. Piwo było mocno owocowe,
a owocowość składała się z akcentów wniesionych przez użyte chmiele oraz
bergamotkę, którą aromatyzowana jest herbata Earl Grey. Uzyskano balans
pomiędzy tymi składowymi, przez co jeden nie wchodził drugiemu w paradę ani w
smaku, ani w aromacie, a razem tworzyły synergiczną całość, którą dopełniała
słodowość.
Fot.:
Browar Olimp
10. Mikkeller – „Black”
Na moim „piwnym szlaku”
raczej skupiam się na piwach krajowych, jednak ciekawymi importami nigdy nie
pogardzę. „Black” to piwo, którego piwnym maniakom szczególnie przedstawiać nie
trzeba. Moc tego imperialnego stoutu wynosi 17,5% alk. obj., a do jej otrzymania
do pracy, oprócz drożdży piwowarskich, zaprzęgnięto także drożdże szampańskie.
Piwo jest czarne i nieprzejrzyste. Dobrze buduje się na nim piana, ale
najciekawiej jest gdy piwo to wąchamy i próbujemy. Jest tutaj dużo wszystkiego –
słodowość, słodycz, nuty palone, chmielowa goryczka, akcenty kawowe, rumowe,
czekoladowe, lukrecjowe, owocowe estry i, co ciekawe, alkohol pałęta się gdzieś
z tyłu, ukryty i w żaden sposób nie narzucający się pomimo dwucyfrowego
woltażu. Piwo jest bardzo esencjonalne, wielowymiarowe i oleiste, ale z racji
na pijalność – także bardzo zdradzieckie. Dużo w nim aromatów, ale wszystkie
tworzą zgrabną kompozycję, co czyni ten napitek wartym swojej ceny.
Jak zwykle się rozgadałem… W
nadchodzącym roku życzę Wam wszelkiej pomyślności, dużo dobrego piwa i samych
udanych warek. A jakie piwa były Waszymi faworytami w 2015 roku?
Niestety Yeti i Kapitan Drake mi umknęły, a widzę, że warto byłoby spróbować. Tak na szybko to urzekły mnie dwa kwasy: Talia z Olimpu i Kwas Gamma z Pinty. Żałuję tylko, że z uwagi na olbrzymi wysyp nowości nie mam czasu by wracać do piw, które mi smakowały.
OdpowiedzUsuńDrake na pewno wróci. Co do Yeti nie mam pojęcia, bo ekipa Bazyliszka miała sporo problemów z tym piwem - mleko się warzyło w kadzi, zapychała się instalacja, etc. "Talia" też mi smakowała, ale czegoś mi w tym piwie zabrakło. Podobnie z "Kwasem Gamma". Część nowości powraca, a niektóre z nich to jednorazowe wypusty. Pozdrawiam.
Usuń