O chmielu, jako surowcu piwowarskim, napisano wiele. Ceniony jest do
dziś nie tylko za jego goryczkę, ale również za właściwości aromatyczne i
bakteriostatyczne oraz działanie uspokajające. Na przestrzeni ostatnich dekad
wyhodowano wiele odmian, których aromat bardzo mocno różni się od poważanych od
dawna chmieli szlachetnych. A z pewnością chmielarze nie powiedzieli jeszcze
ostatniego słowa w tej kwestii. Dzisiaj zastępowanie go innymi roślinami o
właściwościach goryczkowych to praktyka niezwykle rzadka, będąca polem do
eksperymentów dla browarów rzemieślniczych oraz poznawczą ciekawostką dla spragnionych
nowych doznań pasjonatów piwa. Dawniej chmiel bardzo często zastępowano innymi
roślinami. Praktyka ta musiała być tak powszechna, że XIX-wieczne podręczniki
piwowarskie poświęcały uwagę „surogatom chmielu”. Podkreślano w nich, że choć
zamienniki wnoszą do piwa goryczkę nie oferują one takiego aromatu jak chmiel. Dlaczego
sięgano po substytuty? Przyczyn było kilka. Po pierwsze, zdarzały się lata
nieurodzaju, kiedy ilość zebranego chmielu była niedostateczna dla potrzeb
piwowarstwa. Windowało to jego ceny i sprzyjało wszelkiej maści spekulacji. Po
drugie, po zamienniki sięgano przyczyn stricte ekonomicznych. Chmiel obłożony
był – jak inne surowce piwowarskie – podatkami, które musieli ponosić piwowarzy
(zwłaszcza kiedy państwowy skarbiec świecił pustkami). Rzecz uległa zmianie
dopiero wtedy, gdy upowszechnił się podatek akcyzowy w obecnej formie. Inną
pobudką sięgania po surogaty było zwykłe skąpstwo. Na sam koniec warto dodać,
że istniały też piwa, w których gorzki smak celowo „podkręcano” innymi niż
chmiel roślinami. Zatem jakich roślin najczęściej używano jako zamienników?
Piołun, a właściwie bylica piołun (Artemisia
absinthium) to roślina pospolicie występująca w Europie. Znana jest
z gorzkiego smaku (piołunowa goryczka jest bardzo intensywna, ściągająca i
pozostawia długi posmak). Zawiera substancję o działaniu psychoaktywnym –
tujon. W ziołolecznictwie stosowany przy schorzeniach układu pokarmowego oraz
problemach skórnych. Jego mariaż z wyrobem napojów alkoholowych jest bardzo długi.
Dawniej stanowił jeden ze składników gruitów i zaprawiano nim miody pitne. Do
dziś służy do aromatyzowania wermutów i absyntu. W dużych dawkach jest trujący.
Dawne podręczniki piwowarskie zalecały używanie suszonych liści, które po
krótkim gotowaniu miały być dodawane do brzeczki lub piwa. Piołun był jednym ze
składników mieszanki ziołowej, którą zaprawiano purl. Jan Nepomucen Kurowski pisał,
że funt piołunu miał dawać tyle goryczki, ile 12 funtów chmielu. Zalecał także
bardzo ostrożne dawkowanie tego zioła, gdyż jego nadmiar nadawać miał piwu
przykry smak.
Fot.: Stefan Iefnaer (Wikipedia)
Gencjana zwana też goryczką żółtą (Gentiana lutea) jest
rośliną, której właściwości lecznicze są znane do czasów starożytnych - wzmaga apetyt, pobudza
pracę żołądka i jelit. Gencjanowa goryczka jest tępa, ziemista, stęchła i lekko
kwaskowa. Pozostawia bardzo długi posmak i sprawia, że język „staje kołkiem w gębie”.
Stanowiła jeden ze składników wspominanego wcześniej purl oraz zaprawiano nią
także historyczne niemieckie piwo – Merseburger Bier. Do celów piwowarskich
zalecano używanie wysuszonego i pociętego na małe kawałki korzenia tej rośliny.
Tak przygotowany korzeń należało gotować przez chwilę w wodzie, po czym
ekstrakt dodawano do brzeczki pod koniec jej gotowania. Gencjana do dziś służy
także do aromatyzowania win i wódek, oraz napojów bezalkoholowych – np.:
amerykańskiego Moxie. Kurowski pisał, że jedna część gencjany posiada tyle
goryczy, ile dwanaście części chmielu.
Fot.: Bernd Haynold (Wikipedia)
Bobrek trójlistny (Menyanthes trifoliata) znany jest także
pod innymi nazwami: bobrek trójlistkowy,
bobek, bobownik (nie mylić z przetacznikiem). Do celów piwowarskich
wykorzystywano suszone liście tego ziela, z których sporządzano napar. Według
Kurowskiego jedna część bobrka równała się pięciu częściom chmielu. Aromat
naparu z tej rośliny jest nieszczególny, ale w smaku wyraźnie goryczkowy, choć
goryczka nie jest tak ściągająca jak w przypadku piołunu czy gencjany.
Odnajdował także szerokie zastosowanie w medycynie ludowej.
Fot.: Anneli Salo (Wikipedia)
Krwawnik pospolity (Achillea millefolium) stosowano w
piwowarstwie na długo przed upowszechnieniem się chmielu (jako jeden z głównych
składników gruitu). Jeszcze na początku XX wieku częstokroć sięgano po niego w Skandynawii,
gdzie – obok jałowca
– stanowił jeden z głównych surowców do zaprawiania piwa. Poza piwowarstwem
odnajdował zastosowanie jako roślina lecznicza (stosowano go ze względu na
właściwości bakteriobójcze, okładano jego liśćmi rany oraz nacierano je wywarem
z tej rośliny), przyprawa i kosmetyk. Posiada gorzko-słony smak. Kurowski
zalecał używanie liści krwawnika, a jedna ich część miała się równać pięciu
częściom chmielu. Według greckiej mitologii Achilles leczył rany przy pomocy
krwawnika, skąd wzięła się jego łacińska nazwa, która po polsku znaczy „roślina
Achillesa o tysiącu liści”. Podobnie jak piołun, zawiera tujon.
Fot.: O. Pichard (Wikipedia)
Gorzkla właściwa (Quassia amara), znana także pod nazwą
kwasja gorzka, to roślina pochodząca z Ameryki Południowej lecz uprawiana jest
także w Afryce i w Azji. Może występować jako krzew lub drzewo osiągające nawet
do 10 metrów wysokości. Wykorzystuje się ją jako roślinę leczniczą (w przypadku
schorzeń skórnych i gastrycznych) oraz środek owadobójczy. Jej wpływ na zdrowie
człowieka jest słabo zbadany. Łacińska nazwa tej rośliny pochodzić ma od
imienia czarnoskórego niewolnika – Quassi – z Surinamu, który odkrył właściwości
lecznicze tej rośliny i z sukcesem uzdrawiał ludzi z żółtej febry. Piwowarzy
wykorzystywali korę tego drzewa, którą mielono na proszek i gotowano, a tak
powstały napar dodawano do gotowego piwa. Kwasja uważana jest za najbardziej
gorzką roślinę na świecie i angielskie podręczniki piwowarskie zalecały bardzo
rozważne dawkowanie kory tego drzewa, bowiem goryczka nadana przez gorzklę była
bardzo mocna i zalegała w ustach na długo po przełknięciu piwa. Jedna część suszu
tej rośliny miała odpowiadać szesnastu częściom chmielu. Jeden z podręczników
zalecał, aby dodawać dekokt tylko do piw, które miały być w krótkim czasie
przeznaczone do wyszynku. Uważano ją za najlepszy zamiennik chmielu z uwagi na
jej właściwości aromatyczne.
Fot.: Raffi Kojian (Wikipedia)
Tatarak zwyczajny (Acorus calamus) to roślina, z którą
pewnie każdy zetknął się podczas spacerów w pobliżu zbiorników wodnych. Jako
substytut chmielu polecany był zwłaszcza w podręcznikach angielskich – jedna
część tataraku równać się miała sześciu częściom chmielu. Do celów piwowarskich
używano suszony korzeń tej byliny, z którego sporządzano dekokt. Tatarak jest
bardzo aromatyczny. W smaku gorycz przeplata się ze słodyczą. Młode pędy
tataraku są jadalne – w przeszłości często jadano je jako przekąskę. Na jego liściach
wypiekano tez chleb. Używano go również jako składnika do zaprawiania nalewek,
wermutów i absyntu. Stosowano tę roślinę także w celach medycznych – zwłaszcza
w przypadku problemów żołądkowych, gorączki i stanów zapalnych. Przypisuje mu
się także działanie narkotyczne. W Anglii stanowił jeden komponentów
odpowiadających za smak purl.
Fot.: Christian Fischer (Wikipedia)
Centuria pospolita (Centaurium erythraea) występuje także
pod nazwą tysiącznik i jest blisko spokrewniona z gencjaną. Obydwie rośliny zawierają
tę samą substancję goryczkową – gencjaninę. W ziołolecznictwie używana w
przypadku problemów skórnych i problemów układu pokarmowego. Stosuje się ją
także jako składnik kosmetyków. Zaprawiano nią wina i wódki (używano tylko
części nadziemnej). Jako zamiennik chmielu, miała dawać trzy razy więcej
goryczy.
Fot.: Hans Hillewaert (Wikipedia)
Powyższa lista zawiera rośliny, które w XIX wieku polecano, nazwijmy
to, z „czystym sumieniem”. Podręcznik Jakuba Sroczyńskiego wspomina też o
drapaczu lekarskim (Cnicus benedictus),
który stosowany był między innymi przy brunszwickim Mumme. Ten sam autor
wymienia także rośliny, których nie powinno się stosować pod żadnym pozorem,
bowiem użycie tychże (ze względu na działanie trujące i psychoaktywne) nie prowadziło
do niczego dobrego, a piwowarzy sięgający po takie dodatki powinni być – według
niego – surowo karani. Zaliczał do tej grupy: bagno zwyczajne (Rhododendron
tomentosum), owoce drzewa św.
Ignacego (Strychnos ignatii), rybitrutkę indyjską (Anamirta cocculus) i ciemierzycę białą (Veratrum album).
Bibliografia:
Jan Nepomucen Kurowski: „O
warzeniu piwa”, Warszawa, 1837 (przedruk),
Jalub Sroczyński, „Nowy piwowar”,
Warszawa, 1821 (przedruk),
Stephen
H. Buhner: „Sacred And Herbal Healing Beers: The Secrets Of Ancient
Fermentation”, Brewers Publications, 1998,
Amy
Stewart: „The Drunken Botanist: The
Plants That Create The World’s Great Drinks”, Algonquin Books of Chapell
Hill, 2013,
John
Tuck: „The Private Brewer’s Guide”,
London, 1822.
Do wszystkich czytelników planujących próby z goryczką piołunową. Absolutnie odradzam używania tego zioła na rzecz lżejszej i przyjemniejszej w odbiorze Bylicy Pospolitej. Równie łatwo dostać w sklepach zielarskich i na polach a efekt zalegania i trawiastości goryczki znacznie mniejszy lub przy wypracowaniu dawkowania adekwatnwgo do bazy słodowej wręcz znika. Osobiście na piwa 12 plato z zasypem 100% pale ale zalecam 12-15 g na 60 minut gotowania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie eksperymentowałem z bylicą, ale goryczka z gencjany to trudny temat. :) Zalega, ziemista, ściągająca - nawet przy bardzo małej dawce. Muszę teraz spróbować gorzklę.
Usuń