UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

piątek, 13 września 2013

Ce n’est pas IPA, czyli biere de garde z Polski


Francja zdecydowanie nie kojarzy się z piwem. Uważana jest za „kraj winem i szampanem płynący”. Ale są w niej miejsca, w których piwo nadal odgrywa istotną rolę w lokalnej tradycji i kulturze. Pierwszym z nich jest Alzacja i Lotaryngia. Są to ziemie, które od IX wieku stanowiły kość niezgody między formującymi się państwami niemieckim i francuskim. Z historii wiadomo, że chęć posiadania tych ziem przez Niemcy oraz Francję w uwagi na złoża naturalne tam występujące, prowadziła do konfliktów zbrojnych pomiędzy nimi. Duże wpływy niemieckie na tym obszarze są nie bez znaczenia dla lokalnego piwowarstwa, w którym królują lagery w różnej postaci. Drugim z ośrodków jest rejon położony w północnej Francji zwany Nord-Pas-de-Calais, którego stolicą jest miasto Lille. I to na tym rejonie oraz piwie stąd pochodzących zamierzam się skupić.

W tradycji piwowarskiej tego regionu warzone jest piwo w stylu biere de garde. Sama nazwa znaczy po polsku tyle, co „piwo do przechowywania”. A czym się owo piwo charakteryzuje? Jest to mocne piwo górnej fermentacji nie poddawane procesowi filtracji (chociaż w literaturze zwraca się uwagę na fakt, że wersje filtrowane oraz fermentowane przy użyciu metody fermentacji dolnej też występują, ale są relatywnie rzadkie). Piwo może posiadać barwę od jasnej, złotej do miedzianej. Istnieją jego trzy odmiany ze względu na kolor:  blond (fr. blonde), amber (ambrée), a także brown (brune). W smaku jest to piwo słodowe, do którego może być dodany cukier lub karmel. Dodatkowo smak cechuje owocowa estrowość oraz ziołowe akcenty pochodzące od chmielu. Typowa dla tego stylu jest niska lub niewyczuwalna goryczka na poziomie 18-28 IBU (za BJCP) czyli na poziomie polskich piw koncernowych określanych przez producentów jako „pils” albo „podwójnie chmielone”. Biere de garde to piwo o ekstrakcie w granicach 14-19 Blg, co daje trunek o mocy 6-8,5% alkoholu.

Historycznie było to piwo warzone w wiejskich browarach na przełomie zimy i wiosny, aby uniknąć wszelkich trudności związanych z wyrobem piwa w porze letniej, niekorzystnej dla procesu fermentacji (wysoka temperatura, duża ilość zarodników mikroorganizmów w powietrzu, mogących zaszkodzić piwu zwłaszcza w otwartych kadziach - bakterii, grzybów - oraz muszki owocówki, które są wszędobylskie i roznoszą przetrwalniki mikrobów mogących zainfekować fermentująca brzeczkę). Piwo poddawano długiemu procesowi leżakowania, a przeznaczone było do spożycia w gorące letnie dni podczas prac w polu.

Obecnie piwo warzone jest przez cały rok, a jego wyrób odbywa się zarówno w małych lokalnych browarach z regionu Nord-Pas-de-Calais, jak i w dużych zakładach piwowarskich. To, co odróżnia piwa z dużych browarów od tych z małych, to „aromat piwniczy” uzyskiwany w dużych browarach poprzez użycie specjalnych, lokalnych szczepów drożdży oraz pleśni. Szerzej na temat stylu możecie poczytać w artykule na Mało Piwko Blog, w którym obok charakterystyki stylu, zamieszczona tez została prezentacja kilku przedstawicieli biere de garde pochodzących z Francji.

O zamiarze uwarzenia przez siebie pierwszego polskiego biere de garde na dużą skalę poinformował Browar PINTA. Informację na ten temat zamieszczono na fanpage’u oraz stronie internetowej browaru w dniu 14 lipca tego roku (w tym dniu przypada rocznica zburzenia Bastylii, obchodzona we Francji jako święto narodowe). Browar PINTA twierdzi, że zaczyna od wersji blond, ale chciałby zgłębiać swoją przygodę z tym stylem i w przyszłości uwarzyć wersje ciemniejsze i jednocześnie mocniejsze.  W sierpniu ekipa PINTY odbyła wycieczkę po francuskich małych browarach, gdzie ich produkt oceniany był przez lokalnych mistrzów. Francuzi ocenili polską interpretacje stylu pozytywnie.

PINTA ochrzciła swoje piwo jako „Ce n’est pas IPA”, co po polsku znaczy „to nie jest IPA”. Bardzo fajna nazwa, zwłaszcza, że to właśnie „pintowe” AIPA („Atak chmielu”) uważane jest za piwo stanowiące prekursora polskiej piwnej rewolucji. Nazwa transparentna, bo jak już wcześniej wspomniałem biere de garde to piwo nisko chmielone i „Ce n’est pas IPA” pasuje do niego „jak ulał”. Z zewnątrz jest krzykliwie, ale jak dla mnie pstro. Tło przypominające babciną ceratę, którą łatwo przetrzeć szmatką, gdy niesforne wnuki coś rozsypią albo rozleją. W lewym górnym rogu grafika prezentująca jakieś wiejskie zabudowania oraz sporo zieleni. Niby sielsko i anielsko, ale jakoś tak bardziej przemawia to do mnie jako senny majak albo narkotyczna wizja rodem z „Nienasycenia” Witkacego. Warto zwrócić uwagę na skład piwa, gdzie figurują takie ingredienty jak: owoce mirtu, mąka kasztanowa oraz szczep drożdży T-58 stosowany najczęściej do fermentacji mocnych piw belgijskich. Grafika na etykiecie może nie trafia w moje gusta, ale na pewno pochwalić należy za brak tajemnic przed konsumentem. Poza standardowym zestawem informacji, zamieszczono też sugerowana temperaturę podawania, szkło oraz potrawy, z którymi „idzie w parze”. A to jest bardzo przydatne, gdy wprowadza się na rynek takie nowości. 



Dane szczegółowe:
Producent: Browar PINTA sp. z o.o. (warzone rozlewane w Browarze na Jurze w Zawierciu).
Nazwa: Ce n’est pas IPA.
Styl: biere de garde.
Ekstrakt: 14,0 Blg.
Alkohol: 5,3% obj.
Skład: słody Weyermann® jasny klepiskowy, pale ale, Cararbelge®; cukier; chmiele: Aramis (FR), Strissespalter (FR), suszona skórka słodkiej pomarańczy, mąka z kasztanów, owoce mirtu, drożdże Safbrew T-58.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
Goryczka: 18 IBU.

Barwa: mieszanka jasnobrązowej i pomarańczowej, mętna.
Piana: biała, bardzo niska, grubo pęcherzykowa, szybko redukuje się do zera.
Zapach: tostowa słodowość, pomarańcza, estry (wiśnie, mirabelki), karmel, nuta przyprawowa i słodko-gorzki akcent, którego nie potrafię nazwać (być może mirt i zastosowane francuskie odmiany chmielu?).
Smak: słodki, słodowo-owocowy. Czuć słodowość wraz z towarzyszącym jej posmakiem chleba tostowego, do tego bardzo wyraźny aromat pomarańczy, w tle wyczuwalna estrowo-przyprawowa nuta drożdżowa. W estrach dominuje aromat wiśni i śliwki. Finisz słodko-gorzki z wyczuwalną ziołowością, zalegający. W smaku przewija się pewien akcent, którego nie potrafię nazwać, przypuszczam, że może być to mirt. Z kasztanami jadalnymi miałem już okazję się zetknąć, ale nie wyczuwam ich posmaku w tym piwie. Być może, że akcenty estrowo-owocowe go kompletnie zakrywają.  
Wysycenie: dość wysokie.



Hmmm… Wiele już czytałem recenzji tego piwa zarówno na forach piwnych oraz blogach. Mam wrażenie, że trochę za bardzo demonizowano „Ce n’est pas IPA”. Owszem, nie jest to chmielowy demon, na które ostatnio panuje moda, ale też nie jest to ulepek, jak można by wnioskować z lektury co poniektórych opisów. Piwo specyficzne i nie dla każdego, ale jeśli lubisz witbier, to powinno Tobie smakować (zważ tylko, że nie uświadczysz tu aromatu pszenicy). Piwo słodkie, o ciekawym owocowo-przyprawowym profilu, ze słodko-gorzkawym finiszem z domieszką nuty ziołowej. Według mnie bardzo ciekawe, warte spróbowania. Tę pozycję polecam szczególnie tym, którzy nie przepadają za piwem szczodrzej chmielonym, a także miłośnikom piw smakowych, radlerów, etc.  Na pewno jest to ciekawsza propozycja od produktów masowych. Skoro jest to pionierski biere de garde PINTY, ja jestem pod wrażeniem pierwszej wersji i z niecierpliwością czekam  na kolejne, ciemniejsze i z ostrzejszym temperamentem. Brawo PINTA, czapki z głów, wszak nie samym chmielem człowiek żyje!     

Moja ocena: 4,25/5.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz