Dzisiaj wyjątkowy dzień dla Polski i Polaków. Nasz
kraj świętuje 95 rocznicę odzyskania niepodległości po 123 latach niewoli. Jest
to jedna z kilku okazji w roku, zmuszająca do pewnych przemyśleń i refleksji. Jestem
dumny z faktu, że mogę żyć w suwerennym kraju. Wielu naszych przodków o tym
marzyło, wielu o to walczyło oddając swe życie, aby ten sen mógł się spełnić. Cieszmy
się i róbmy wszystko, by dobrze przysłużyć się naszemu krajowi, bo ojczyznę,
jak matkę, ma się tylko jedną…
Skoro to święto Polski i Polaków, warto uczcić je
piwem z polskiego browaru. Styl wybrany przeze mnie pochodzi z Wysp Brytyjskich
zatem będzie patriotycznie i kosmopolitycznie zarazem, czyli adekwatnie do
dzisiejszej rzeczywistości…
Piwem, z którym zamierzam się dziś zetknąć jest „Hera”
z Browaru Olimp. Jest to drugie
piwo z tego browaru po „Prometeuszu”,
a w planach są kolejne.
Nazwa piwa posiada mitologiczne konotacje. W mitologii
greckiej Hera była żoną Zeusa, królową Olimpu, patronką małżeństwa, matek i
rodziny. Z mitów greckich dowiedzieć się można, że często padała ofiarą
niewierności swojego męża i sporo czasu poświęcała knowaniom przeciwko swoim
rywalkom. Z upodobaniem gnębiła Heraklesa, który był pozamałżeńskim dzieckiem
Zeusa.
Z drugiej strony nazwa tego piwa może przywodzić na myśl
skojarzenia z potoczną nazwą substancji zwanej diacetylomorfiną, a znaną
bardziej jako heroina (znana też jako „brown” lub „brown sugar”).
Wyekstraktowana w 1874 roku pochodna morfiny, była uważana za środek, który
będzie o wiele lepiej sprawdzał się w leczeniu bólu niż morfina z uwagi na swą
moc. Z czasem okazało się, że zwiększone właściwości przeciwbólowe tego związku
chemicznego idą w parze z jego znacznie silniejszymi właściwościami uzależniającymi
niż w przypadku morfiny, przez co heroina stała się jedną z największych zmor
ludzkości w XX i XXI wieku (z uwagi na bardzo silne uzależnienie psychiczne i
fizyczne, bardzo uciążliwe dolegliwości związane z zespołem abstynencyjnym, co
znacznie utrudnia terapię odwykową osób uzależnionych).
Dzisiejszy gość na blogu to piwo w stylu Coffee Milk
Stout, co stanowi połączenie stylów Coffe Stout (stoutu z dodatkiem ziaren
kawy) oraz Milk Stout (stoutu z dodatkiem laktozy). Zapowiada się ciekawie, więc
nie ma na co czekać.
Tak prezentuje się etykieta tego piwa. Mnie się
podoba.
A tak wygląda „kontra”. Wersja ze strony Browaru Olimp
jest bardziej czytelna niż ta z butelki (bardzo mała czcionka).
Dane szczegółowe:
Producent: Browar OLIMP. (warzone i rozlewane w
„Krajan” Browary Kujawsko-Pomorskie sp. z o.o.).
Nazwa: Hera.
Styl: Coffee Milk Stout.
Esktrakt: 12,1% wag.
Alkohol: 4% obj.
Skład: woda, słody (pale ale, monachijski, czekoladowy
jasny, czekoladowy ciemny, palony jęczmień, palona pszenica), chmiel (Sybilla),
drożdże (Safale S-04), laktoza, ziarna delikatnie palonej kawy arabskiej.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: tak.
IBU: 40.
Barwa: czarna, nieprzejrzysta, bez jakichkolwiek
refleksów.
Piana: beżowa, średniej wysokości, składa się z pęcherzyków
o różnych rozmiarach, szybko opada, ale pozostaje na piwie w postaci cienkiej
warstewki. Krążkuje na szkle.
Zapach: kawa, palone ziarno, aromat mleczny, kwaskowy
aromat pochodzący najprawdopodobniej od ciemnych słodów.
Smak: silna nuta palona i kawowa, będąca połączeniem aromatów
palonego ziarna jęczmienia, pszenicy oraz kawy. Bardzo intensywny i przyjemny
aromat, wyczuwalna lekka mleczna słodycz, ale bardzo stonowana w odniesieniu do
aromatu kawy. W smaku wyczuwalna jest tez leciutka kwaskowość. Nuty chmielowe –
niewyczuwalne. Goryczka w piwie to pochodna paloności.
Wysycenie: niskie.
Smaczny i udany
stout, zdominowany przez posmaki palonego ziarna zbóż i kawy. Piwo pijalne,
wręcz sesyjne i pełne. Aromat mleczny stłumiony, ale wyczuwalny w tle. Inne
aromaty praktycznie nie występują. Goryczka w piwie pochodzi od aromatu
palono-kawowego a nie chmielu. Połączenie „Kawki” od Kolaborantów i „Sweet Cow”
z AleBrowaru. Doskonałe piwo deserowe, alternatywa dla kawy, likierów, czy
słodkich nalewek. Pozycja warta polecenia i godna spróbowania. Mi takie piwa
bardzo smakują, dlatego końcowa ocena jest wysoka.
Moja ocena: 4,5/5.
P.S. Też zrobiłem piwo w tym stylu. Ogólnie, też jest
palono-kawowe, niestety jego smak nie jest aż tak pełny i wyrazisty, ale
największym jego mankamentem jest „syndrom bojanowski”, który objawia się tym,
że nie jest ono czarne jak stout być powinien, ale ciemnobrunatne. Najważniejsze,
że jest dobre i pijalne. Na KPD do Żywca z nim się nie wybieram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz