UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 10 lutego 2015

Poprzednicy współczesnego witbiera



Witbier jest jednym z tych piw, które zniknęło z piwowarskiej sceny na jakiś czas, dokładnie kilka lat, by pojawić się na niej ponownie. Za powrotem do warzenia tego piwa stoi Pierre Celis, który w 1966 roku, postanowił rozpocząć działalność gospodarczą jako piwowar. Historia tego człowieka pełna jest wzlotów i upadków, o czym nieco szerzej pisałem przy okazji degustacji piwa Hoegaarden. Wśród piwnych entuzjastów nazwisko Celis kojarzone jest nieodłącznie z belgijskim białym piwem, tak jak Josef Groll łączony jest z pilznerem. Współczesny witbier ma bardzo silne uwarunkowania historyczne w postaci tradycji warzenia tego rodzaju piw w okolicach belgijskiego miasta Leuven (Louvain) oraz konkretnych, wymarłych stylów piwnych, będących jego „protoplastami”. W tym tekście to na nich chciałbym się skupić.

Piwa białe, warzono w Belgii już kilka wieków wstecz. Dla nadania im ich jasnego i mętnego koloru stosowano kilka technik (wyjątkiem było piwo Peeterman, o czym będzie mowa później): w ich zasypie istotny udział brały owies i pszenica (najczęściej w postaci niesłodowanej), stosowano mętne zacieranie, wykorzystywano słody suszone wiatrem. Do słodowania wykorzystywano jęczmień ozimy, który zawierał dużo białek, zmętniających gotowe piwo. Brzeczki nie poddawano gotowaniu lub gotowano ją krótko, aby zapobiec karmelizacji, a przez to zaciemnieniu jej barwy. Stosowane drożdże, przy pomocy których fermentowano gotową brzeczkę posiadały „pylisty” charakter, co było kolejnym źródłem zmętnienia tego rodzaju piw. Innym mikrobiologicznym aspektem zmętnienia była obecność bakterii kwasu mlekowego (Lactobacillus). To właśnie owe bakterie nadawały dawnym piwom białym ich rześki, cierpko smak.

Przy XIX-wiecznych piwach białych stosowano niewielkiego ilości chmielu, który najczęściej był stary i nie wnosił wiele do smaku piwa. Z XIX-wiecznych tekstów na temat piw białych nie dowiemy się, czy przy ich wyrobie przyprawy w postaci skórki pomarańczy (słodkiej i curacao) oraz kolendry. Możliwe, że po nie sięgano, jednakich udział był bardzo symboliczny. W dzisiejszej wersji tego pszenicznego piwa – kolendra i curacao to warunek konieczny, a eksperymentujące ze stylem browary sięgają także po inne przyprawy.

Spadek popularności, tradycyjnych belgijskich piw białych rozpoczął się po I wojnie światowej i tendencja ta utrzymywała się nieprzerwanie do drugiej połowy lat 50-tych XX wieku, kiedy w 1957 roku zamknięto browar Tomsin w Hoegaarden, który był ostatnim, warzącym biere blanche.   

Współczesny witbier jest sukcesorem takich oto historycznych piw:

Leuvens Witbier, Leuvensch Wit, Biere Blanche de Loouvain
Zasyp tego piwa stanowił słód jęczmienny (45-55%), niesłodowana pszenica (44-56%), niesłodowany owies (6-12%). Sporadycznie używano gryki. Przy wyrobie tego piwa stosowano słód jęczmienny wraz z korzonkami (dziś są one usuwane), co miało nadawać gotowemu trunkowi lekko goryczkowy, ziołowy  posmak. Proces warzenia Luevensch Wit był złożony i zgodnie z tradycją, od której zaczęto odchodzić w XX wieku, należało wykonać 21 operacji od wsypania ziarna do wody do zadania drożdży Słody i ziarno niesłodowane zacierano w osobnych kadziach. Zacierane surowce mieszano i kilkukrotnie wysładzano. Część otrzymanej w ten sposób brzeczki od razu przelewano do tanku leżakowego lub beczek, a pozostałą ilość poddawano kilkuminutowemu gotowaniu wraz z chmielem, po czym łączono ją z tą niegotowaną. Do chmielenia używano starego chmielu o niskiej zawartości alfa-kwasów. Sam poziom chmielenia był niewielki. Drożdże zadawano także w niedużej ilości, aby stworzyć dobre warunki do rozwoju innych mikroorganizmów. Ekstrakt początkowy tego piwa wynosił od 6-7,5 stopnia Plato, a zawartość alkoholu po zakończeniu fermentacji – ok. 3% obj. Po I wojnie światowej, wskutek zmiany preferencji konsumentów zaczęto warzyć piwo białe z Leuven w mocniejszej postaci – jego ekstrakt początkowy wynosił od 12 do 14 stopni Plato. Według niektórych autorów istniały wersje tego piwa, w których stosowano tylko słód jęczmienny i owies w proporcji 70:30. Jego barwę określano jako jasną, „mleczną”, a smak jako słodki z wyraźnym kwaskowatym posmakiem.  

Peeterman, Pieterman
Nazwa trunku wywodzi się od św. Piotra, patrona Leuven. Było to kolejne piwo związane z tym belgijskim miastem. Jego zasyp stanowił słód jęczmienny i niesłodowana pszenica – proporcja pomiędzy tymi surowcami wynosiła od 50/50 do 75/25. Proces jego wyrobu był podobny do poprzednio wymienionego Leuvens Witbier, jednak był on jeszcze bardziej złożony i składał się z 34 operacji. Potrzebne były 2 kadzie zacierne i dwa kotły warzelne. Samo zacieranie niejednokrotnie trwało kilkanaście godzin. Bardzo szczegółowo przedstawiono opis produkcji tego napoju alkoholowego na blogu „Shut Up About Barclay Perkins”. Peeterman był piwem ciemniejszym niż Luevensch Wit z uwagi na użycie ciemniejszych słodów, dodatek wapna gaszonego w celu zmiany barwy brzeczki oraz kilkugodzinnego gotowania. Jego kolor określano jako żółty, a nawet jasno bursztynowy. Piwo to również było słabo chmielone, chmielem „niepierwszej młodości”, o niskiej zawartości alfa kwasów. Gotowaniu poddawano tylko jedną trzecią brzeczki. Fermentację przeprowadzano w beczkach, z których zbierano drożdże uciekające przez otwory, których do zakończenia przemiany cukrów w alkohol etylowy nie szpuntowano. Same drożdże były bardzo specyficzne, wnosiły do piwa wyraźny aromat ananasowy, a fermentacja z ich udziałem była bardzo burzliwa (na tyle, że oprócz dwutlenku węgla wydzielały wodór, który zapalał się na niebiesko, gdy podeszło się blisko kadzi fermentacyjnej lub beczki wypełnionej fermentującą brzeczką z otwartym ogniem). Sam trunek pomimo wysokiego ekstraktu początkowego – nawet 18 stopni Plato był odfermentowany zaledwie w ok. 50%, przez co było to piwo lekkie i bardzo słodkie.   

Hoegaarde, Biere de Hoegarde
Piwo to warzono na bazie słodu jęczmiennego (50-60%), niesłodowanej pszenicy (20-30%) i niesłodowanego owsa (10-15%). Zachowały się też informacje o tym, że sięgano także po owies słodowany. Napój ten wyrabiano z wykorzystaniem mętnego zacierania. Całość brzeczki – w dwóch transzach – poddawano około dwugodzinnemu gotowaniu z niewielkim dodatkiem starego chmielu. Całość przelewano do zbiornika chłodzącego, pozostawiano na noc do wystygnięcia, po czym przelewano je do zbiornika fermentacyjnego. Alternatywnie, brzeczkę przelewano po gotowaniu do beczek i to w nich rozpoczynał się proces przemiany jej w piwo. Co istotne, piwo to poddawano fermentacji spontanicznej. Jeśli fermentacja nie rozpoczynała się odpowiednio szybko, do zbiornika wkładano drewniane kosze, które wykorzystywano do transferu brzeczki, na których znajdowały się przetrwalniki drożdży i bakterii. Hoegaarde było lekkie (8 st. Plato, 2-3% zawartości alkoholu). Smak tego był opisywano jako „mocno kwaśny”. Uważano je za idealnie sprawdzające się letnią porą. Było najjaśniejszym piwem z całej wymienionej trójki. Serwowano je w glinianych dzbanach.

Wszystkie te trzy piwa były konsumowane możliwie jak najszybciej, po zakończeniu fermentacji, bowiem po upływie 2-3 tygodni po jej ustaniu, stawały się zbyt kwaśne.

Bibliografia:
Randy Mosher: „A Turn-of-the Century British Account of Selected 19th Century Belgian Brewing Methods”, w: „Brewing Techniques” Vol. 2, Issue 6 (1994), wersja online dostępna jest pod tym adresem,
George M. Johnson: „A Belgian Mashing System Suitable For Light Beers”, w: „Journal Of The Institute Of Brewing”, Vol. 24 Issue 6, wersja online dostępna jest pod tym adresem,
O. Overbeck: „Low Alcoholic Beers”, „Journal Of The Institute Of Brewing”, Vol. 23 Issue 1, wersja online dostępna jest pod tym adresem,
Stan Hieronymus: „Brewing With Wheat”, Brewers Publications, 2010.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz