Bieżący rok jest bardzo
ciekawy, obfituje nie tylko w piwne premiery, nowe inicjatywy piwowarskie, ale
dzieją się także rzeczy, o których do niedawna nawet najwięksi optymiści i
obdarzeni bujną wyobraźnią wizjonerzy jedynie szeptali nieśmiało gdzieś po kątach
lub marzyli w samotności, nie dzieląc się z nikim swoimi przemyśleniami.
Pierwszą taką rzeczą jest uwarzenie przez kilka browarów piw w stylu India Pale
Ale. Do niedawna browary takie jak: Browar Witnica S.A., Browar Pilsweiser S.A.
czy „Krajan” Browary Kujawsko-Pomorskie sp. z o.o. słynęły raczej z warzenia
lagerów lub piw smakowych. A tu, proszę, każdy z nich porwał się na IPA. W
przypadku poszczególnego z nich, efekt był różny, jednak chodzi o sam fakt, że
dostrzeżono pewien trend i postanowiono pójść jego saldem miast wypuszczać na
rynek kolejnego smakowego „dolniaka”. Piłem te wszystkie trzy piwa i
najbardziej do gustu przypadło mi IPA z Witnicy. Browar Krajan postanowił pójść
dalej i zamierza wypuścić dwa kolejne piwa górnej fermentacji – czarną odsłonę „Nelsona”
(ichniego IPA) i kolejnego ejla – „Ale Krajan”.
Drugim zaskoczeniem –
przynajmniej dla mnie – jest zapowiedź wypuszczenia przez Grupę Żywiec S.A.
kolejnej nowości, którą będzie American Pale Ale („Żywiec APA”). O tym, że do
pubów trafiła pewna ilość beczek w ramach sondowania rynku mówiło się już od
jakiegoś czasu, ale gdy dowiedziałem się, że owo nowe piwo pojawi się już w
listopadzie w wersji butelkowej, poczułem pewne, niemałe zaskoczenie. Na samym
początku chciałbym wyjaśnić kilka spraw, aby uniknąć nieporozumień. Sam fakt
uwarzenia tego typu piwa przez GŻ S.A. nie jest powodem jakieś nadmiernej
ekscytacji z mojej strony, nie odczuwam kołatania w klatce piersiowej i nie
cierpię na brak snu, bo niedługo na rynek trafi żywieckie APA. Jako piwosz z
pewnym doświadczeniem nie spodziewam się czegoś na kształt „King Of Hop” z AleBrowaru
(choć może to nie najlepszy przykład, bo piwowar tego browaru kontraktowego nie
ukrywa, że ma „ciężką rękę” do chmielu) czy choćby „Jankesa” z BRJ, który jest
piwem dobrym i łatwo dostępnym. Mam świadomość, że będzie to produkt wyważony i
ugłaskany, bez ekstremów, aby nie odstraszyć masowego klienta od stylu piwa, do
którego nie jest on przyzwyczajony, a z całą szczerością można rzec – wręcz tego
typu piwo jest mu obce. Nie jest tajemnicą, że GŻ odnotowała spadek sprzedaży i
postanowiła coś z tym fantem zrobić, stąd owe zwrócenie uwagi na piwa
nowofalowe.
Czy to „zamach na
rewolucję” jak głoszą niektórzy? Uważam, że nie. Za punkt wyjścia w tych
rozważaniach należy napisać pewną uwagę, która zdaje się być truizmem, jednak nie
każdy o tym pamięta. Cały „piwny światek” – piwowarzy, piwni pasjonaci i
blogerzy piwni – nie jest transparentny (w kontekście piwnego rynku i zachowań
konsumenckich) i raczej nie mieści w kategoriach marketingowego targetu dużych
graczy na tymże rynku. Piwni pasjonaci wciąż poszukują nowych piw i doznań, są
często w stanie wydać krocie na prawdziwe piwne rarytasy, etc, i co najważniejsze,
nie wiążą się z żadną marką. W zeszłym roku bardzo dobrze ujął to Bartek
Napieraj z AleBrowaru, gdy podniosły się narzekania, że zmieniono radykalnie
recepturę „Saint No More”. Powiedział wtedy, że blogerzy najgłośniej marudzą,
ale z punktu widzenia producenta piwa, to nie jest dobry target, bo bloger kupi
butelkę lub dwie, cyknie fotkę, zrobi notkę z degustacji i już do piwa nie
wróci. A browary patrzą na zachowania konsumenckie w szerszym spektrum, także w
kontekście tego, co się sprzedaje, a co – nie. Dlatego właśnie, uważam, że
całość dyskusji o tym piwie ma charakter raczej akademicki ponieważ: po
pierwsze – piwny światek i tak nie pokocha APA z Żywca, bowiem tworzą go ludzie
o zupełnie odmiennej percepcji piwnej i wyrobionych gustach i preferencjach
względem piwa. Część owego światka da mu „bana” już z założenia (bo uwarzone
przez koncern), niektórzy być może potraktują je jako „produkt specjalnej
troski” i dadzą mu taryfę ulgową, doceniając fakt, że duży gracz porwał się na
tego rodzaju piwo, zamiast wypuszczać na rynek kolejnego „rewolucyjnego lagera
na koncernową modłę”, Po drugie – jak już wspomniałem, GŻ S.A. nie kieruje się
tym, by zrobić dobrze piwnym geekom, jednak mierzy w tych mniej świadomych,
których takie APA zaskoczy i którzy związani są z ową marką, bo być może im
smakuje, a bardziej prawdopodobne, że się do piwa z Żywca przyzwyczaili. Po
trzecie, nikt, nigdy i nigdzie nie powiedział, że „Kraft” nie może warzyć
lagerów, a koncerny muszą je produkować po „czasu kres”. Na pewno duzi gracze
bacznie przyglądają się poczynaniom tych małych i na pewno zdają sobie sprawę,
gdzie tkwi tajemnica ich sukcesu sceny rzemieślniczej i jednocześnie powód
spadku obrotów u liderów w piwnej branży. Mali gracze nie mają żadnego
interesu, w tym aby próbować walczyć z koncernami na płaszczyźnie piw
adresowanych do masowego odbiorcy, zatem skupiają się na konkretnej niszy
rynkowej, która ocenia (nieraz bardzo surowo), a mali wyciągają z tego wnioski,
czego wyrazem są różnego korekty receptur, działania prewencyjne, by nie
powtórzyły się zakażone warki, etc. Duzi robią swoje, na dużą skalę i dla
szerokiego grona odbiorców, co owocuje takimi wypustami a nie innymi, dostępnością
piw na rynku, promocją w mediach, siecią dystrybucji, etc, ale czasem mam
wrażenie, że w tym wszystkim nie bardzo jest czas i miejsce, by klienta
wysłuchać, czy coś jemu przypadkiem nie leży na wątrobie? Warzenie piw
nowofalowych przez koncerny w Polsce to kwestia czasu, przy czym pewnie nie
będzie im łatwo wyjść z dotychczasowej „strefy komfortu” i szaleństwa z ich
strony się nie spodziewam. Warto sobie zadać jedno bardzo ważne pytanie: czy
skoro jest to coś nieuchronnego to które podejście nam bardziej odpowiada, a
mianowicie to realizowane przez KP S.A. i kolejne piwo z serii „Książęce” (tym
razem „chlebowo-miodowe”), czy wariant żywiecki?
Konkludując, myślę,
że najbardziej odpowiednimi słowami w tym miejscu wers z refrenu pewnej piosenki
zespołu Big Cyc brzmiący: „Tu nie będzie rewolucji!” lub słowa wieńczące jedną
z książek pióra Ericha M. Remarque’a - „Na
zachodzie bez zmian”. Mam bardzo mieszane odczucia względem nowego wypustu z GŻ
S.A., ale na pewno nie zepsuje ono rynku browarom rzemieślniczym i
kontraktowym, bowiem konsumenci ich piw mają mocno wyrobione poglądy na piwo
oraz preferencje względem tego, co chcą pić i na co chcą wydawać zarobione
przez siebie pieniądze. Jest takie powiedzenie: „wśród ślepców jednooki jest
królem” i myślę, że tak właśnie będzie z nowością z Żywca, która z pewnością nie
będzie perłą piwowarstwa, ale będzie wyróżniać się na tle oferty browaru (i
konkurencji), a także będzie na pewno lepiej dostępnym piwem w małych
miejscowościach niż wypusty „sceny kraft”. Być może mój optymizm jest mocno
przesadzony, ale uważam, że to piwo może przysłużyć się rzemieślnikom i
kontraktowcom, ponieważ na pewno nie odbierze im klienteli, a niewykluczone, że
więcej osób zainteresuje się czymś innym niż jasny lager. Konkurencja cenowa i
powtarzalność warek po stronie dużego gracza, będzie dobrym czynnikiem
motywującym dla małych graczy, by utrzymywać jakość, konkurować cenowo, co na
pewno tym bardziej zwiększy zainteresowanie ofertą browarów utożsamianych z
piwna rewolucją w naszym kraju. Pytanie, czy sukces APA z Żywca być może stanie
się przyczynkiem do wypuszczenia na rynek pierwszego, polskiego, koncernowego
IPA? Czy inni duzi gracze też podążą tą drogą?
APA z Żywca pobiła chyba rekord, jeśli chodzi o recenzje przedpremierowe :) Wszyscy się czegoś spodziewają, nikt nie wie czego. Obawiam się, że to piwo potwierdzi teorię spiskową, w myśl której koncerny mogłyby uwarzyć dobre piwo w każdym stylu, ale tego nigdy nie zrobią, bo to by im odebrało klientów docelowych (lageropijców). W ramach trendu zamieszczę swoją recenzję Żywiec APA - łagodne, lekko słodowe ale z lekkim aromatem żywiczno - cytrusowym. NUDA
OdpowiedzUsuńNiezalezni od tego, co ludzie mówią, to prawda, że mozna wyczuc atmosferę ekscytacji, wyczekiwania, etc. Temat raczej też jest niezwykły, bo do niedawna wielu mówiło, że to niemozliwe, a tu proszę, stało się! Mnie zastanawia sam sposób wprowadzania produktu na rynek, podobny do zeszłorocznego postepowania KP z "10,5".
UsuńJa jednak jakoś nie lubię piw z koncernów (wyjątek robię dla Guinessa :-) Wspomniany tu przez autora browar Pilsweiser - rządzi jak dla mnie
OdpowiedzUsuńPilsner Urquel, to obk Guinessa, piwo, po które chętnie sięgam z marek koncernowych. Pilsweiser ma - pewnie jak każdy browar - swoich milośników i przecciwników. W Wielkopolsce jego wypusty są słabo dostępne, ale ich AIPA było dobrym krokiem, choć mocno wyczuwalny był diacetyl. Kazdy pije, co mu pasuje :)
Usuń