Adambier (Niemcy)
Lokalny wyrób piwowarski, który warzono w okolicach
Dortmundu, zwany był też Dortmunder Altbier. Cechami charakterystycznymi tego
piwa były: wysoki ekstrakt (około 18 stopni Plato), ciemna i klarowna barwa,
zawartość alkoholu wynosząca około 9%, było to piwo głęboko odfermentowane i
długo leżakowane. Swój niepowtarzalny smak zawdzięczało bakteriom kwasu
mlekowego, które odgrywały ważną rolę podczas cichej fermentacji. Dla
zrównoważenia kwaśnego posmaku, piwo było mocno chmielone. W Niemczech Adambier
nie jest już warzony. Jego „krewniakiem” jest Münster Alt, który jako jedyny produkowany jest w Pinkus
Miller w niemieckim mieście Münster. Piwo to różni się od
swojego historycznego „kuzyna” jaśniejszą barwą, niższym ekstraktem i niższą
zawartością alkoholu. Podobieństwa to: metoda fermentacji, kwaśny smak i
wyraźna chmielowa goryczka. W Stanach Zjednoczonych, niektóre browary
rzemieślnicze posiadają w swojej ofercie piwa określane jako Adambier. Pytanie
polega na tym, na ile są one zbliżone do historycznego oryginału? BJCP dodało
Adambier do swoich wytycznych dotyczących piwnych stylów.
Gotlandsdricka (Szwecja)
Jest to piwo, które spokrewnione z fińskim sahti. Warzone
jest po dziś dzień w małych przydomowych browarach na szwedzkiej wyspie
Gotlandii. Tradycja ta przetrwała, prawdopodobnie dlatego, że pomimo
przynależności do różnych państw, metropolie nigdy nie były nią żywotnie
zainteresowane, uważając ją za „zimny koniec świata”. Dzięki temu, wciąż wytwarzane
jest tam tradycyjne piwo, do wyrobu którego wykorzystywany jest jałowiec,
zarówno jako przyprawa oraz przy filtracji zacieru. Jest to piwo powstające na
bazie słodu jęczmiennego. W odróżnienie od fińskiego sahti, nie dodaje się do
zasypu żyta i/lub owsa. Inną cechą gotlandzkiego piwa jest wykorzystywanie do
jego wytworzenia słodów jęczmiennych, które są uprzednio wędzone, dzięki czemu
piwo to posiada charakterystyczny dymiony smak. Tradycyjnie, piwowarzy z południa
wyspy warzą piwa bardziej wędzone niż ich ziomkowie z północy. Do fermentacji
wykorzystywane są najczęściej drożdże piekarnicze, a sama brzeczka jest
gotowano krótko bądź wcale. W tradycji piwowarskiej tego regionu stosuje się
cukier i miód jeśli piwo ma być mocniejsze. Nie ma tutaj przyjętego kanonu
odnoszącego się do barwy, czy zawartości alkoholu. Istnieje duża swoboda
działania. Najważniejsze jest, by piwo posiadało wędzony smak i wyraźny aromat
jałowcowy. Zdarza się, że wykorzystuje się chmiel przy warzeniu gotlanddricka,
ale jest jego bardzo mało i odgrywa on marginalną rolę. W przeszłości nie był
on w ogóle stosowany.
Mumme (Niemcy)
W niektórych artykułach Mumme utożsamiane jest z piwem
Broyhan, ale są to dwa zupełnie inne piwa. Mumme związane jest nieodłącznie z
Brunszwikiem. W odróżnieniu od lekkiego Broyhan, Mumme pod względem swojej
gęstości i mocy było zbliżone do gdańskiego piwa jopejskiego. Różnica polegała
na tym, że jopejskie składało się ze słodu jęczmiennego, i chmielu, a w składzie
Mumme były obecne takie ingrediencje jak: słód pszeniczny, fasola, owies,
gałązki i pąki świerku, pąki brzozy, nasiona słonecznika, jajka, oset, ziarna
kardamonu, tymianek, czyściec, mięta, kwiaty bzu i inne zioła oraz przyprawy.
Mumme swoją konsystencją przypominało likier lub syrop. Nie jest jasne, skąd
pochodzi nazwa tego piwa. Według legendy, jego twórcą był niejaki Christian
Mumme, jednak badania historyczne nie potwierdziły, by taki ktoś kiedykolwiek
istniał. Przyjmuje się, że piwo to zostało stworzone w latach 1492 lub 1498.
Historycy zwracają uwagę na zbieg okoliczności z wielkimi odkryciami
geograficznymi z tych lat, co mogłoby nadawać początkom tego piwa pewien wymiar
symboliczny, który ma wiązać się niejako z poprawą jakości tego brunszwickiego
piwa (istnieją dokumenty fiskalne z roku 1390 zawierające informacje o mocnym
piwie, choć nie nazwano go expressis verbis Mumme). Z uwagi na długą zdatność
do spożycia, piwo eksportowano do innych niemieckich miast, a poprzez
hanzeatyckie porty, piwo wysyłano do krajów nadbałtyckich, Anglii, a z czasem
do takich egzotycznych zakątków jak Karaiby i Indie. Właściwości tego piwa sprawiały, że było
bardzo popularne wśród marynarzy. Rozpowszechnienie się Mumme, paradoksalnie stało
się przyczynkiem do osłabienia jego pozycji na rynku, ponieważ zaczęto kopiować
je, co sprawiło, że Anglicy stracili zainteresowanie importem niemieckich piw,
ponieważ z dużym powodzeniem stworzono jego wyspiarski odpowiednik. Zaczęto też
warzyć piwa słabsze, których jakość była lepsza, a zdatność do spożycia
dłuższa, co sprawiło, że odwrócono się od Mumme. Gwoździem do trumny, była
decyzja rady miejskiej Brunszwiku z lat 30-tych XVIII wieku, na mocy której
Mumme miało być likierem słodowo-chmielowym i jednocześnie napojem
bezalkoholowym. Okoliczności powstania tego aktu prawnego są do dziś niejasne. W
XIX wieku w mieście były tylko dwa browary produkujące Mumme. Piwo to w postaci
syropu słodowego sprzedawane jest po dziś dzień przez H. Nettelbeck KG. Z uwagi
na jego konsystencje jest ono wykorzystywane jako dodatek do potraw, napojów,
etc. Dawniej, Mumme występowało pod kilkoma postaciami. Wersja dla mieszkańców
miasta była słabsza, zaś ta dla marynarzy i eksportowana do innych krajów była
mocniejsza.
Broyhan (Niemcy)
Jego nazwa pochodzi od nazwiska twórcy, niejakiego Corda
Broyhana, który uczył się sztuki piwowarskiej w Hamburgu, a po powrocie do
rodzinnego Hanoweru, postanowił w 1526 roku zrealizować swój autorski pomysł na
dobre piwo. Sam chyba nie przypuszczał, że jego piwo zapisze się na stałe w
kartach niemieckiego piwowarstwa. Było to piwo, które warzono z użyciem słodów
jęczmiennych i pszenicznych (w różnych proporcjach) i z bardzo szerokim
wachlarzem chmielenia (w zależności od receptury) – od lekkiego po bardzo
intensywne. Smak tego piwa charakteryzował się kwaskowością i cierpkością,
które wprowadzały bakterie kwasu mlekowego (Lactobacillus). Piwo o tej nazwie
kojarzone jest z Hanowerem, ale z biegiem lat w XVI i XVII wieku
rozpowszechniło się na terenie Niemiec, Holandii, choć w niektórych regionach
było bardziej znane jako Keutebier lub Koyt. W niektórych wersjach dodawano do
niego kaszę i owies. Było to lekkie piwo o ekstrakcie 7-12 stopni Plato i
stężeniu alkoholu od 3-5%. Było płytko odfermentowane. Były też wersje Broyhan,
przy warzeniu których wykorzystywano… ziemniaki. Uznaje się, że Broyhan jest
protoplastą piwa znanego jako Berliner Weisse. Miała to być odpowiedź
Berlińczyków na popularność piwa rodem z Hanoweru. W samym Hanowerze w roku
1609 utworzono gildię, która zajmowała się warzeniem piwa i zrzeszała 371
miejskich browarów. Przetrwała ona do dziś i obecnie stanowi część koncernu
piwowarskiego InBev, choć Broyhan nie jest już przez nią warzony (w wersji
oryginalnej), ponieważ piwo „Gilde Brauerei Broyhan Premium” warzone dziś jest…
pilznerem.
Oyster Stout (Anliga/Nowa Zelandia?)
To niszowy podgatunek stoutu, który warzony jest z
dodatkiem ostryg (w całości lub z wykorzystaniem tylko muszli tych
skorupiaków). Dawniej określenie oyster stout oznaczało sposób spędzania
wolnego czasu w gospodach polegający na naprzemiennym spożywaniu ostryg i
popijaniu ciemnego, palonego piwa. Nie wiadomo, kto jest pomysłodawcą tego
rodzaju piwa. Rzekomo, pomysł wrzucania całych ostryg do kadzi warzelnej,
narodził się w Nowej Zelandii, ale równie dobrze mogła to być Anglia.
Wcześniej, bo na początku XIX wieku odkryto, że muszle ostryg z uwagi na zawarty
w nich węglan wapnia, pomagają klarować gotowe piwo. Na przestrzeni dekad, styl
ten pozostał niszowy. W dzisiejszych wersjach problem z tym piwem polega na
tym, że są browary stosujące ostrygi jako dodatek przy jego warzeniu albo w
postaci muszli lub całych żyjątek, jednak zdarzają się o takie, które nazywają
swoje wypusty Oyster Stout, a ostryg w ich składzie na próżno szukać. Zwodnicza
nazwa tych piw to podobno wskazówka, z jakimi przekąskami, bądź potrawami
należy dany „ostrygowy stout bez ostryg” łączyć. Za najbardziej znany i
rozpowszechniony stout, będący reprezentantem tego gatunku jest „Pearl Neckalce”
z Flying Dog Brewery.
Jeśli czujesz pewne nienasycenie wynikające z
zainteresowania tematem, polecam niedawny wpis o dwóch rzadkich niemieckich
piwach Berliner Weisse i Gose, o których możesz poczytać tutaj. Pisałem
też o piwie warzonym bez udziału chmielu. (które jest historycznie starsze od
wersji chmielonych) zwanym gruit oraz o
tradycyjnym fińskim sahti. Ciekawym
przypadkiem jest belgijski witbier, który pomimo zaprzestania produkcji na
kilka lat, powrócił na rynek i dziś przeżywa „drugą młodość”, o czym można
przeczytać tutaj.
Podczas gromadzenia informacji do tego wpisu,
nieoceniona pomocą okazały blogi Rona
Pattinsona oraz Martyna Cornella,
strona magazynu „All About Beer Magazine”,
strona nieżyjącego już Michaela Jacksona (Beer
Hunter’a), a także kilka forów piwowarskich.
Zaprezentowane przeze mnie zestawienie, to zbiór
gatunków piwa, które uznałem za ciekawe, a przy okazji dobrze opisane i
udokumentowane. Wiele z nich to napoje o wielowiekowej tradycji, którą
przełamała światowa ekspansja jasnego lagera oraz dziejowe perturbacje. Trzeba przyznać,
że nasi przodkowie nie mogli narzekać na piwną nudę. Piwa, które spożywali na
pewno różniły się w smaku, często były kwaśne, mętne, nietknięte pasteryzacją,
mikrofiltracją, HGB, czy innymi praktykami, typowymi dla dzisiejszego przemysłu
piwowarskiego. Często stosowano dodatki, które dzisiejszego konsumenta
przyprawiły by o wyraz zdziwienia na twarzy (gałęzie i korę rozmaitych drzew,
wodorosty, zioła o działaniu narkotycznym, pęcherze pławne ryb (karuk),
ostrygi, jajka, mąkę, sól). Pytanie, jakie rodzi się w mojej głowie brzmi
następująco: jakie będzie piwo za kilkadziesiąt lat? Czy będzie to powrót do
korzeni, globalizacja pod znakiem jasnego lagera? Innym pytaniem jest, jak
bardzo postęp technologiczny wpłynie na branżę piwną? Dzisiaj, kiedy ludzkość
dysponuje takimi dyscyplinami nauki jak inżynieria genetyczna i możliwościami
technicznymi jak np.: nanotechnolgia, zastanawiam się nie „czy”, ale „jak
bardzo” zmieni się piwo, po które będą sięgać kolejne generacje?
Bardzo fajny cykl!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobał. Postanowiłem pozbierać w jednym miejscu różne informacje na temat rozmaitych piw zwłaszcza rzadkich lub "wymarłych".
UsuńWielkie Brawa za cały cykl. Prosto i klarownie opisane.
OdpowiedzUsuńjaviki
Rad jestem, że się podobał i jego lektura nie była czasem straconym. Mam jeszcze kilka pomysłów w zanadrzu, więc jeśli będą chęci i czas, wtedy na pewno ich efekt finalny znajdzie się na blogu. Pozdrawiam :)
UsuńJa na pewno czekam i kibicuje.
OdpowiedzUsuńjaviki