UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

wtorek, 4 marca 2014

Wywiad z Browarem Faktoria

W ramach urozmaicana bloga, postanowiłem rozszerzyć jego treści i wprowadzić kilka nowości, między innymi wywiady. Nosiłem się z tym zamiarem od jakiegoś czasu, ale na rozmyślaniach się kończyło. Katalizatorem do realizacji pomysłu okazało się piwo „Rio Bravo Pale Ale” z nowopowstałego Browaru Faktoria. Jestem piwnym świrem, ale nie ukrywam, że fascynują mnie też westerny, zwłaszcza te z lat 50-tych i 60-tych minionego stulecia. Stwierdziłem, że jest to nieprzypadkowa koincydencja i warto spróbować nawiązać kontakt z twórcami tego piwa. Co do samej inicjatywy, jest to browar kontraktowy, którego twórcami są dwaj Warszawiacy – Łukasz Kojro i Tomasz Tauszyński. Reszty dowiecie się z poniższego wywiadu.


Etykieta premierowego piwa z Browaru Faktoria

MH: Czym zajmujecie się na co dzień? Tylko warzeniem piwa, czy robicie coś jeszcze?

ŁK: Piwowarstwo (jak na razie
J) to przede wszystkim nasze hobby. Wiążemy z nim pewne nadzieje na przyszłość, ale jak na razie jest to dodatek do naszego normalnego życia zawodowego. Ja jestem typowym „korpo-ludkiem” dużej międzynarodowej firmy kosmetycznej, a Tomek zajmuje się ubezpieczeniami medycznymi. Poza tym obaj mamy rodziny i po dwójce dzieciaków.

TT: Większość mojego życia zawodowego związana była i jest z ubezpieczeniami, aczkolwiek z wykształcenia jestem etnografem i podobnie jak Łukasz, nie spędziłem w „wyuczonym zawodzie” nawet 5 minut. Niemniej jednak studia etnograficzne wykształciły we mnie nawyk bycia otwartym na wszystko co nieznane i odmienne od tego do czego jesteśmy kulturowo przyzwyczajeni, w tym także kuchnie i oczywiście piwo. Przez jakiś czas byłem także współtwórcą i współwłaścicielem klubu w którym od początku postawiliśmy na różnorodność piw, tak więc rynek piwa nie jest mi obcy.

MH: Od jak dawna interesujecie się piwem?

ŁK: Tak naprawdę, w pełni świadomie zacząłem interesować się piwem w 2009 roku po tym, jak dostałem w prezencie urodzinowym zestaw do warzenia z BA. Po uwarzeniu pierwszego piwa (z brewkita) wsiąkłem totalnie - przez pierwszy rok każdą wolną chwilę poświęcałem planowaniu kolejnych warek i szukaniu informacji na temat historii danego stylu oraz surowców i technik jego warzenia. Równolegle zacząłem poszukiwać i próbować piw z różnych stron świata stając się coraz bardziej świadomym i wyedukowanym konsumentem.

TT: Podobnie jak każdy piwo pijałem od zawsze, pierwsze w pełni świadome refleksje nad jego smakiem  aromatem przyszły kilkanaście lat temu podczas pobytu w Belgii, gdzie byłem pod wielkim wrażeniem odmienności i zdecydowanego charakteru tamtejszych lokalnych trunków. Zwłaszcza zaimponowała mi jedna z knajp w Liege, nazwy już nie pamiętam, gdzie z kranów serwowano grubo ponad 100 piw i każde w odpowiednim szkle. Po powrocie wszystkie nasze rodzime wyroby wydawały się banalnymi „sikaczami”.

MH: Kiedy zaczęliście warzyć piwo w domu i co Was do tego skłoniło?

ŁK: Świetnie się czuję w kuchni. Lubię gotować i dobrze zjeść (albo na odwrót J). Przez jakiś czas robiłem nalewki. W tym kontekście, warzenie domowego piwa jest naturalną drogą rozwoju. To, co mnie najbardziej fascynuje w piwowarstwie domowym, to nieograniczona możliwość eksperymentowania oraz wspaniały pretekst do zagłębienia się w historię i szczegóły poszczególnych piw.

TT: U mnie przełom nastąpił około 10 lat temu, gdy będąc na Wybrzeżu uporczywie szukałem jakichkolwiek piw lokalnych i za każdym razem kończyłem na piwie z koncernowej „wielkiej trojki”. Przypominam, że były to czasy kiedy specjalistyczne sklepy z piwem praktycznie u nas nie istniały. Zacząłem poszukiwać w internecie informacji o tym, gdzie można kupić ciekawe piwa i przypadkowo natrafiłem na strony poświęcone piwowarstwu domowemu; szybko nabyłem podstawowy sprzęt i się zaczęło.

MH: W jakich kierunkach rozwinęła się Wasza piwna pasja?

ŁK: Piwowarstwo to takie hobby, w którym spożywanie piwa szybko przesuwa się na drugi plan. Nie oznacza to, że nie lubię czy też nie piję własnego piwa domowego, ale bardzo często otwieram butelkę tylko po to, aby sprawdzić jaki jest efekt użycia danego chmielu, czy też słodów.  Dużo czytam i poszukuję informacji na temat poszczególnych stylów piwnych – jak powinny smakować, skąd się wywodzą, jak dany styl zmieniał się w czasie. W wolnym czasie staram się dzielić moją wiedzą z innymi piwowarami – stąd niewielka współpraca z „Piwowarem” oraz aktywny udział w spotkaniach i eventach Mazowieckiego Oddziału Terenowego PSPD.  Skończyłem też kurs sędziowski PSPD. Ogólnie można powiedzieć, że moja piwna pasja doprowadziła do tego, że mniej warzę a więcej o piwie mówię i piszę.
JJ  Mam nadzieję, że teraz to się trochę odmieni, przynajmniej w hl.

TT: Ja w odróżnieniu od Łukasza, chyba jednak więcej piję niż warzę, ale to też forma samokształcenia i doskonalenia piwnej świadmosci… A tak na poważnie, to w zasadzie „połykam” każde słowo pisane i mówione, które piwa dotyczy, przeglądam receptury, eksperymentuję i ciągle poszukuję tego kamienia filozoficznego, który doprowadzi mnie do piwa doskonałego. Cały czas wierze ze takie istnieje.
J

MH: A od kiedy zaczęliście na poważnie myśleć o własnym browarze?

ŁK:  Nosiłem się z tym pomysłem od prawie dwóch lat. W pierwotnej wersji, miał być to mały browar rzemieślniczy (10hl), ale gdzieś zabrakło mi wystarczająco energii, aby wcielić to w życie.  Warzenie kontraktowe łatwiej pogodzić z codziennymi obowiązkami, no i jest to świetna możliwość, aby zrobić rozpoznanie przed poważniejszą inwestycją

TT: Jako były właściciel knajpy, myślałem bardziej o browarze restauracyjnym, ale pod względem finansowym było to bardzo poważne przedsięwzięcie, a potencjalny inwestor się wycofał, więc alternatywą stały się działania kontraktowe. Ale nie żałuję, warzenie w „prawdziwym” browarze to doskonałe praktyka przed uruchomieniem produkcji we własnym browarze.

MH: Swoją drogą, lubicie westerny, czy to one okazały się inspiracją dla nazwy browaru oraz nazwy i etykiety Waszego pierwszego piwa?

ŁK: Wychowałem się na westernach i książkach Karola May’a. Historie o dzielnych szeryfach zawsze mnie wzruszają. Długo myśleliśmy nad nazwą browaru, było kilka opcji, ale ta najbardziej trafiła do naszych serc. Myślę, że to był bardzo dobry wybór.
TT: Ja akurat nie jestem zadeklarowanym wielbicielem westernów, ale bardzo lubię klimat i stylistykę „Dzikiego Zachodu” i ta wydała mi się szczególnie pasująca zarówno do formuły etykiety jak i nazwy naszego browaru.

MH: Czy inne piwa też będą utrzymane w tej konwencji?

ŁK: Tak, pierwsze 3-4 piwa będą utrzymane w konwencji Dzikiego Zachodu. Potem zamierzamy troszeczkę przenieść Faktorię na inny kontynent. J Z pewnością, prędzej czy później, weźmiemy się za interpretacje piw brytyjskich, belgijskich czy też niemieckich.

MH: Możecie zdradzić plany odnośnie Waszych kolejnych piw, czy jeszcze zbyt wcześnie na takie informacje?

ŁK: Kolejne piwo już kończy fermentację burzliwą. Będzie to American Amber Ale – piwo o silniejszym profilu słodowym, wyraźnej nucie cytrusowo-żywicznej  i bardziej powściągliwej goryczce. Dodam, że nazwa będzie związana z człowiekiem, który odegrał olbrzymią rolę w popularyzacji Dzikiego Zachodu w Europie  (bez niego zapewne Karol May nie napisałby ani jednej książki o Winnetou).

MH: Rozumiem, że piwo będzie dystrybuowane w beczkach oraz butelkach?

ŁK: Tak. Chcielibyśmy aby piwa Faktorii były szeroko dostępne w  związku z czym, co najmniej połowa każdej warki będzie butelkowana.

MH: To bardzo dobre posunięcie. Jak duże warki planujecie?

ŁK: Od 30 do 70hl. Takie są możliwości browaru, a to z jaką częstotliwością będziemy je powtarzać, zależy od tego z jakim przyjęciem będą się spotykały kolejne warki. Mamy nadzieję, że z coraz lepszym… I to jest jednocześnie wyzwanie dla nas.

MH: Gdzie warzycie swoje piwa?

ŁK: Nie jest chyba tajemnicą, że warzymy w browarze Zodiak w Kłodawie. 

TT: Współpraca z Zodiakiem układa nam się bardzo dobrze, co więcej wygląda na to że udało nam się odczarować nienajlepszą opinię o tym browarze. jaką dawało się słyszeć w  środowisku.

MH: Jakie są Wasze ulubione style piwne?

TT: Na tak postawione pytanie ktoś kiedyś odpowiedział, że najlepsze piwo to jest to, które akurat  stoi przed tobą; tak naprawdę to nie przywiązuję się do określonych stylów i każde piwo, które ma w sobie pewien „błysk” oryginalności jest tym ulubionym. Jeśli miałbym wskazać jakiś kierunek, to generalnie piwa belgijskie, przede wszystkim z uwagi na ich różnorodność i swobodne podejście do każdego stylu.

ŁK: Ja również uwielbiam piwa belgijskie, a w szczególności te jaśniejsze (Tripel, Blond). Moja druga piwna miłość to wszelkie piwa pszeniczne. 

MH: Co powiedzielibyście osobom, które ciągle wahają się czy dać nura w „piwowarski wir”?

ŁK: To zależy jaki jest powód wahania, ale położyłbym nacisk na trzy rzeczy 1) w domowych warunkach można otrzymać piwo, które jest lepsze od najlepszych piw komercyjnych, 2) nie jest to trudne i przynosi dużo satysfakcji oraz uznania wśród znajomych ;-), 3) można poznać wspaniałych ludzi – piwowarów i piwowarki domowe.

TT: Tak, niestety tych piwowarek jest trochę mało w naszym gronie… A wracając do pytania – piwowarstwo domowe to taka dziedzina aktywności, którą zajmować się można niezależnie od wieku, dochodów, warunków lokalowych, etc., a wybitne efekty może osiągnąć praktycznie każdy, pod warunkiem, że jest wystarczająco wytrwały w poszukiwaniach, otwarty na eksperymentowanie i ma ten zmysł, który odróżnia mistrza od wyrobnika. Dlatego też, liczba domowych piwowarów w Polsce rośnie i to lawinowo.

MH: Mam też pytanie a propos raczej chłodnego przyjęcia Waszej inicjatywy przez niektóre osoby. Powodem do nagonki na Was okazał się być fakt, że uwarzyliście piwo po prostu według swojego pomysłu. Trend „sypania piaskiem po oczach” przez niektórych miłośników piwa w konkretnych miejscach w sieci staje się normą i nową świecką tradycją (której ja osobiście nie mogę pojąć). Jak myślicie z czego to wynika? Zazdrość, typowo polska postawa i myślenie, czy z tego dobrobytu konsumenci sami nie wiedzą czego chcą i zaczynają wybrzydzać?

ŁK: Nie odnoszę wrażenia, aby nasza inicjatywa spotkała się z nadzwyczaj chłodnym czy też negatywnym przyjęciem. W pewnym sensie rozumiem pewien sceptycyzm – styczeń i luty to powstanie 5 browarów kontraktowych, każdy z nich zaczyna od Pale Ale z nietradycyjnymi chmielami – można odczuć przesyt.  Mam nadzieję, że swoim piwem przekonamy do siebie nawet tych najbardziej wymagających.


TT: Myślę, że duch komentarzy, w tym tych złośliwych i malkontenckich, dotyczących sfery piwa w sieci nie różni się specjalnie od ogólnego klimatu, który obserwujemy na wszelkiego rodzaju innych forach i blogach dotyczących rożnych dziedzin naszej rzeczywistości, tak więc trzeba się po prostu z tą sieciową rzeczywistością pogodzić i nie brać sobie zbytnio do serca ewidentnie nieuzasadnionych zarzutów. Z drugiej strony, staramy się czytać jak najwięcej opinii dotyczących naszych piw, niezależnie od tego jak bardzo są krytyczne;  w sumie to najlepsze źródło wiedzy o oczekiwaniach i uwagach naszych odbiorców. Ja ze swojej strony chciałby jedynie zasugerować wielbicielom sieci, aby w swoich piwnych wyborach i ocenach kierowali się przede wszystkim swoimi odczuciami, a nie opierali się wyłącznie na opiniach mniej lub bardziej kompetentnych komentatorów. Nie ma przecież nic przyjemniejszego niż ten delikatny dreszczyk ekscytacji towarzyszący niczym niezmącanej degustacji zupełnie nowego piwa.

MH: Dziękuję Wam za rozmowę i poświęcony czas. Życzę samych udanych piw i sukcesów związanych z Browarem Faktoria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz