Nie było mi dane być
na WFDP, ale postanowiłem sobie, że w tym roku pojadę do Szreniawy, bo do tej
przez ostatnie lata też nie udało mi się tam jeszcze dotrzeć. Sama impreza jest
o wiele bardziej rodzinna i kameralna. Mam wrażenie, że samo wydarzenie nie
było jakoś szczególnie promowane. Pojawiło się kilka informacji na jego temat w
prasie lokalnej i trochę w „piwnych Internetach”. Poza tym było na jej temat dość
cicho. Relacja nie będzie obfitować w zdjęcia. Mówię z góry.
Bardzo dobrym
rozwiązaniem były dodatkowe pociągi, które kursowały na trasie Poznań Główny –
Szreniawa w dniu imprezy tj. 18 maja. Sama aura też raczej dopisała, choć
widząc oberwanie chmury przed samym wyjazdem z Poznania do miejsca docelowego,
mieliśmy pewne obawy. Jak się okazało – niesłusznie.
Festiwal Piwa odbywał
się na terenie Narodowego Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w
Szreniawie. Jest to bardzo urokliwe miejsce, pełne zieleni i ciekawych
eksponatów. W ramach pobytu w muzeum można było zwiedzać pawilony, w których
znajdowały się eksponaty związane z profilem działalności szreniawskiego muzeum.
Generalnie wszystko
kręciło się dookoła piwa, ale o tym za chwilę. Duży akcent położono bowiem też
na produkty regionalne i swojskie. Można było spróbować tradycyjnego wiejskiego
chleba, wędlin, serów. Uczestnicy imprezy byli częstowani wieloma przysmakami
takimi jak na przykład wafle kaliskie, czy nowotomyski ser smażony. Były też
inne produkty spożywcze jak miody i przyprawy. Dla tych, którym zaburczało w
brzuchu naprzeciw wchodziły liczne stanowiska gastronomiczne oferujące to, co z
reguły na piwnych biesiadach i festynach można kupić (kiełbasy, karkówki,
szaszłyki, etc.). Inną atrakcją były pokazy rzemiosła, warsztaty kulinarne (w
tym: kuchnia piwna wypiek chleba i wędzenie wędlin), loterie, w których można
było wygrać „kosze rozmaitości” z lokalnymi wyrobami. Dużym zainteresowaniem
odwiedzających cieszyło się tez stanowisko poświęcone leczniczemu zastosowaniu
chmielu.
Co do piwa. To ono
było gwoździem programu. Wybór był szeroki – od polskich piw z małych i
średnich browarów (Browar Widawa, Browar PINTA, AleBrowar, Browar Staromiejski
Jan Olbracht, Browar Sulimar, Browar Gościszewo, Browar Jabłonowo, Browar
Szałpiw, Browar Podgórz, Browar Spirifer, Browar Bednary, Browar Ninkasi,
Doctor Brew, Birbant, Browar Witnica, Browar Fortuna, Browary Regionalne
Jakubiak, Browar Kormoran, Browar Edi i Browar Koreb) oraz piwa zagraniczne
(głownie z Czech i Niemiec). Z polskich browarów w całym składzie pojawił się
poznański browar kontraktowy - Browar Szałpiw.
Dla mnie najciekawszym miejscem było stoisko,
na którym prowadzone były pokazy warzenia piwa. Można też było tam spróbować
piwa domowego. Załapałem się na pilsa chmielonego na zimno polskim chmielem
(nie udało mi się uzyskać informacji co do użytej odmiany). Był świetny. W
ramach pokazu warzono piwo grodziskie. Prowadzącym był pan Wojciech Szała, z
którym można było sobie podyskutować na temat warzenia piwa, piwa w ogóle i
rynku piwnego.
Na głównej scenie
prowadzono wykłady na temat piwa, a także płynęła z niej biesiadna muzyka. Dla
tych, którzy przyszli z dziećmi były miejsca, w których ich pociechy mogły się
pobawić. Było też sporo straganów z zabawkami (ku przerażeniu rodziców).
Byliśmy tam 4 godziny
i na pewno za rok znowu się tam pojawię. Kameralna, rodzinna i bardzo przyjemna
impreza. Na pewno jej formuła znacznie różni się od największych imprez piwnych
w Polsce, skala przedsięwzięcia jest znacznie mniejsza a i wybór piwa mniejszy,
jednak musze przyznać, że wystawcy zadbali o to, by w ich ofercie pojawiły się
piwa ciekawe, było wiele nowości i w sumie życzyłbym sobie, żeby na każdej
majówce był taki wybór piwa lanego z beczek oraz butelkowego. Słowem, warto się
tam zjawić. Myślę, że przydałoby się więcej miejsc do siedzenia i parasoli,
gdyby zaczęło padać. Organizator imprezy zapewniał na swojej stronie, ze celem
imprezy jest promocja piw z małych i średnich browarów i trzeba mu oddać, że
słowa dotrzymał. Wielkiej Trójcy tam nie było. Na załączonych zdjęciach możecie
zobaczyć moje zdobycze z tej imprezy.
Co do wypitych przez
mnie piw na szreniawskim festiwalu – skupmy się na nowościach:
„Galaktyka Piwnix” (Browar Podgórz) – sama nazwa jest
bardzo intrygująco. Jest to pierwsze piwo z tego małopolskiego browaru, który
znajduje się w okolicach Rabki. Jego parametry to: 14,5 Blg, 5,5% alk. obj., 35
IBU, chmielone odmianami Mosaic i Centennial. Piwo uwarzono w stylu Cascadian Dark
Ale (Black India Pale Ale). W zapachu i smaku dominuje paloność, przez co piwo
jest mocno zbliżone do American Stoutu. Poza tym, wyczuwalna jest
czekoladowość, żywiczność i owocowość. Akcenty chmielowe też są wyraźne, jednak
nie tak jak w „Śrupie”, ponieważ piwo z założenia nie miało być „chmielową
bombą” Dwa piwa w tym samym stylu, a każde z nich pokazuje jak bardzo mogą się
one różnić. Piwo z Browaru Podgórz jest wytrawne, sesyjne i bardzo udane. Wiele
browarów potykało się przy debiutach, o czym nie można mówić w przypadku tego
browaru rzemieślniczego.
„Red Cloud IPA” (Browar Widawa) – najnowsze piwo z
podwrocławskiego browaru restauracyjnego. Jak widać, to kolejne nawiązanie do
tematyki Dzikiego Zachodu. Ekstrakt piwa to 16 Blg, a zawartośc alkoholu wynosi
6,2% obj. Piękna ciemno bursztynowa barwa z domieszką czerwieni sprawia, że
piwo posiada świetną prezencję. Jest to bardzo solidne IPA. Wyraźna słodowość z
wyraźnym akcentem karmelowym, a do tego spora doza aromatycznej
żywiczno-owocowej goryczki, która bardzo dobrze kontruje słodycz pochodząca od
użytych słodów. Bardzo dobre. Polecam przede wszystkim miłośnikom mocnej
goryczki w amerykańskim wydaniu. Plus za etykietę.
„Oki Doki” (Browar PINTA) – i stało się. PINTA
uwarzyła lagera. Do jego chmielenia użyto odmian pochodzących z Nowej Zelandii
(Pacific Jade, Pacific Gem, FGreen Bullet, ?Waimea i Motueka), przez co
owocowość będąca efektem obecności tych konkretnych odmian jest zgoła odmienna
od tej, która cechuje chmiele amerykańskie. Tutaj dominuje mango, morela,
brzoskwinia, mandarynka. Piwo jest wybitnie sesyjne, nieprzekombinowane i
orzeźwiające. Dla mnie „Oki Doki” to strzał w dziesiątkę, bo nadchodzi czas na
takie piwa, a także nie zastosowano jankeskich chmieli, które są ostatnio
wszechobecne i niektórzy miłośnicy piwa czują już lekki przesyt. Dobry przykład
na to, że lager nie musi być nudny i byle jaki. Parametry piwa – Ekstrakt: 11,9
Blg, alkohol: 4,3% obj., IBU: 39. Bardzo podoba mi się etykieta tego piwa. Jest
pozytywna, wieszczy klimat zbliżającego się lata i sezonu urlopowego.
„Ciemny Dynks” (Browar Szałpiw) - wariacja na temat witbiera, której efektem
jest ciemna wersja biere blanche. Z tego co się dowiedzieliśmy, do Szreniawy
trafiła jedna beczka, z której spadł kapsel i wszyscy w Browarze Szałpiw byli
przekonani, ze to „Śrup”. Poradzono nam, by nie zwlekać z decyzją, bowiem piwa
było niewiele. Dwa razy nie trzeba było nam powtarzać. Piwo jest czarne,
posiada przyjemny ziołowo-cytrusowy aromat z dodatkiem nuty czekoladowej. W
smaku jest słodkie, pełne, trochę nużące. Smak obfituje w słodowość z domieszką
karmelu i czekolady, owocowość i nuty ziołowe. Smak bardzo złożony i ciekawy.
Zdecydowanie nie dla miłośników goryczki. Przypuszczam, że moja percepcja
odbioru tego piwa mogła być już nieco zaburzona po kilku bardziej goryczkowych
produktach, ale uważam je za interesujące piwo.
A na koniec: "Wuja w internetach!", Fot.: Centrala Piwna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz