UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

sobota, 18 stycznia 2014

„Hermes” i „Afrodyta” – kolejne piwa z panteonu Browaru Olimp

Browar Olimp nie próżnuje. Po „Prometeuszu” i „Herze”, pora na kolejne piwa nazwane imionami bogów, czczonych przez starożytnych Greków. Afrodyta była boginią piękna, płodności, miłości, pożądania, opiekunką małżeństw. Modliły się do niej kobiety oraz marynarze. Według wierzeń nie miała ojca i matki, a zrodziła się wychodząc z morza. Rzymskim odpowiednikiem Afrodyty była Wenus. Z kolei Hermes, był posłańcem bogów, patronem kupców, podróżnych, a także złodziei. Według wierzeń, to on miał doprowadzać dusze umarłych do wrót Hadesu. Jego rzymskim odpowiednikiem był Merkury. Niektóre wersje mitów utrzymują, że Hermes i Afrodyta byli rodzeństwem, a co więcej – parą kochanków. Z ich kazirodczego związku miał narodzić się syn Hermafrodyta. Zauroczona w nim nimfa Salmakis, gdy wpadł w jej objęcia podczas kąpieli, poprosiła bogów, aby trwale ich połączyli, przez co zamieszkali w jednym ciele, posiadającym cechy męskie i żeńskie. Jak na olimpijskich bogów przystało, wyżej wymieniona para bogów była nad wyraz chutliwa i rozwiązła. To pewnie nie przypadek, że Wenus i Merkury to sąsiadujące ze sobą planety Układu Słonecznego…

Etykiety piw utrzymane są w tej samej konwencji. Każda przedstawia postać bóstwa w typowej dla niego sytuacji. Afrodyta wynurza się z morza, a Hermes gdzieś biegnie. Kolorystycznie tez bardzo podobnie. Nie jest źle, ale Afrodyta bardziej swym wyglądem przypomina jakąś Słowiankę, a Hermes w tym kasku wygląda jak pomagier jakiegoś majstra.

„Hermes”
Piwo w stylu American Pale Ale, chmielone amerykańskimi odmianami: Centennial i Amarillo oraz nowozelandzką – Nelson Sauvin. Dobre APA nie jest złe, tak więc jestem ciekaw, co będzie po otwarciu butelki. Piwo zdecydowanie na lato, ale zimą też wypić je można. Trunek z założenia ma być lekki, orzeźwiający i sesyjny z wyczuwalną nutą chmielową. Ma to być ale chmielony o wiele mocniej na aromat niż na goryczkę. Często przy wyrobie tego typu piwa stosuje się „dry-hopping”, czyli chmielenie na zimno. Dzięki temu zabiegowi nie wzrasta goryczka, ale piwo zyskuje bardzo intensywny zapach i posmak chmielu (typowy dla konkretnej odmiany). Ten styl to „zamerykanizowana” wersja pale ale wywodzącego się z Anglii (English Pale Ale), spopularyzowane prze piwną rewolucję rzemieślniczą, która zaczęła się w USA na początku lat 80-tych XX wieku. Zawartość alkoholu w tego typu piwach waha się od 4% do 6% obj. Poziom chmielenia tego piwa jest zbliżony do górnych wartości goryczki w pilznerach (30-45 IBU), tak więc nie jest to jakiś „chmielowy demon”, ale też nie jest tak „ugłaskane” jak Mild. Czy „Hermes” spełnia te założenia? Czy okaże się drugim „Pacific Pale Ale”? Przekonajmy się.

Dane szczegółowe:
Producent: Browar Olimp (warzone i rozlewane w browarze należącym do firmy PPHU Jamard w Bierzwiennej Długiej-Kolonii).
Nazwa: Hermes.
Styl: American Pale Ale.
Ekstrakt: 12,1% wag.
Alkohol: 4,8% obj.
Skład: woda, słody (pale ale, monachijski, pszeniczny), chmiele (Nelson Sauvin, Amarillo, Centennial), drożdże Safale US-05.    
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
IBU: 32.


Barwa: złoto-pomarańczowa, mętna, z dużą ilością pływających drobinek (chmieliny?).
Piana: biała, wysoka, drobnopęchrzykowa, trwała. Wyraźnie oblepia szkło.
Zapach: słodowy z aromatem biszkoptu, wyczuwalny słód pszeniczny. Owocowa chmielowość, przejawiająca się aromatem owoców tropikalnych, winogron, cierpkich owoców (agrest, porzeczka). Wyczuwalne drożdże.
Smak: Pierwszy plan to chlebowa słodowość, która szybko zostaje zdominowana przez chmielową owocowość i goryczkę. Chmielowość jest cierpka, wyraźna i średniointensywna, a także nieco łodygowa. Długa i lekko zalegająca. W smaku wyczuwalne są aromaty pochodne od drożdży.
Wysycenie: średnie.

„Hermes” okazuje się być całkiem przyzwoitym przedstawicielem stylu, ale tylko przyzwoitym. Może nie jest to taka cytrusowa bomba jak „King Of Hop” z AleBrowaru, czy „Pacific Pale Ale” z Browaru Artezan, ale w mojej ocenie, jest to napitek godny uwagi. Mam też wrażenie, że nie wykorzystano w nim pełni potencjału odmiany Nelson Sauvin, tak jak np.: w piwie „Kipling” z Thornbridge Brewery, gdzie owocowość pomimo lekkości piwa jest naprawdę bardzo dobrze zarysowana. Inne użyte odmiany też dają bardzo dobre efekty. Ejl ten jest na pewno sesyjny, zbilansowany pomiędzy słodowością i aromatem chmielowym. Goryczka w tym piwie jest wyraźna, ale nie agresywna, co wpisuje się w ramy stylu. Pachnie ciekawie i dobrze smakuje. Zachęca do kolejnych łyków. Wersja butelkowa wydaje mi się smaczniejsza od beczkowej, której aromat i smak zdawał mi się być znacznie uboższy. Gdyby w piwie było więcej cytrusów, na pewno by na tym sporo zyskało. Myślę, że to dobry kierunek, w jakim kroczy Browar Olimp. Drobinki w piwie mogą wydać się nieestetyczne, zwłaszcza tym, którzy niedawno „przesiedli się” z idealnie kalrownych lagerów na piwa niepoddawane procesowi filtracji. Pomimo wszystkich uwag i zastrzeżeń i tak życzyłbym sobie, żeby na Woodstocku zamiast Carlsberga, polewali „Hermesa”. Gdyby tak popracować nad recepturą, to rezultaty przy kolejnych warzeniach mogą być na pewno lepsze.

Moja ocena; 3,25/5.


„Afrodyta”
Jest to witbier według receptury Krzysztofa Juszczaka. Podczas Poznańskich Targów Piwnych zakupiłem jedną butelkę Belgian Blond o nazwie „Złoto Olbrachta” według receptury tego piwowara i wypiłem je z nieudawaną przyjemnością. Miałem trochę obaw przy zakupie, bo piwa z Browaru Staromiejskiego Jan Olbracht nie zawsze wychodziły, tak jak planowano, ale ten Blond był naprawdę dobry. O samym stylu witbier pisałem przy okazji degustacji piwa „Hoegaarden”. Receptura tego piwa łączy w sobie tradycję i nowofalowość. Z jednej strony są tutaj ingrediencje, które w „Witku” znaleźć się muszą, ale są też składniki, które określiłbym jako nietypowe (np.: płatki ryżowe).   


Dane szczegółowe:
Producent: Browar Olimp (warzone i rozlewane w browarze należącym do firmy PPHU Jamard w Bierzwiennej Długiej-Kolonii).
Nazwa: Afrodyta.
Styl: Witbier.
Ekstrakt: 12,1% wag.
Alkohol: 5,1% obj.
Skład: woda, słody (pilzneński, pszeniczny), dodatki niesłodowane (orkisz, płatki jęczmienne, płatki ryżowe) chmiele (Motueka, Clauster, Nelson Sauvin), inne składniki (kolendra, skórka cytryny, skórka pomarańczy), drożdże piwowarskie.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
IBU: 16.


Barwa: złota, mętna, widoczne są pływające w piwie drobinki.
Piana: biała, drobnopęcherzykowa, wysoka, trwała. Mocno oblepia szkło.
Zapach: przede wszystkim owocowy (owoce tropikalne, z których prym wiodą: cytryna i pomarańcza), estry, brak ziołowości. W tle aromat zbożowy. Drożdżowa nuta korzenno-przyprawowa. W miarę ogrzewania się piwa, coraz wyraźniejsza staje się nuta pszeniczna i towarzyszące jej fenole (banan, ananas).
Smak: słodki, słodowo-zbożowy z wyczuwalną owocowością, która go bardzo dobrze wzbogaca i uzupełnia. Owocowość to smak słodkich i cierpkich owoców tropikalnych (wyczuwalna przede wszystkim są: cytryna i pomarańcza). Brak nuty ziołowej, pochodzącej od kolendry, czy chmielu użytego na aromat lub przy chmieleniu „na zimno”. Finisz słodki, owocowo-drożdżowy. Im piwo cieplejsze, tym wyraźniejsza jest nuta pszeniczna i bananowo-ananasowe fenole.
Wysycenie: średnie, odpowiednie.

Bardzo przyjemny witbier. Na wskroś owocowy. Owocowość na tyle intensywna, że trudno mi określić, które aromaty pochodzą od użytych skórek pomarańczy i cytryny, które od chmielu, a które to fenole i estry wprowadzone podczas fermentacji przez drożdże. Dominuje aromat cytryny i pomarańczy, ale na drugim planie wyczuwalne są akcenty innych owoców (banan, ananas). Piwo jest słodkie, ale nie ulepkowe. Posiada wyraźny smak i ładną pianę, której niestety nie oddaje fotografia. Wysycenie na odpowiednim poziomie, nie wpływa negatywnie na pijalność. Trunek bardzo wysoko pijalny i orzeźwiający. Na letnią porę będzie bardzo dobrą propozycją. Ciekawe piwo spod egidy Olimpu, może nie boskie, ale na pewno warte uwagi.

Moja ocena: 3,5/5.



Podsumowując, zaprezentowane piwa reprezentują zupełnie dwa różne bieguny odczuć smakowych, co determinują style, w jakich je uwarzono. O ile „Hermes” jest goryczkowy, o tyle „Afrodyta” jest słodka. W obydwu piwach przewijają się nuty owocowo-cytrusowe, ale o zupełnie różnych profilach, wynikających z użytych surowców w recepturach. Pomimo boskich konotacji, dość daleko im do boskości i okrzyknięcia ich ikonami stylu, ale uważam je za krok w dobrą stronę. „Afrodyta” jako witbier, wypada bardzo dobrze na tle rodzimych produktów reprezentujących ten styl. Nad „Hermesem” można by jeszcze trochę popracować, aby goryczka była jeszcze bardziej owocowa. Jest dobrze, a może być na pewno lepiej… Trzymam kciuki za Browar Olimp, bowiem piwem „Prometeusz Wet Hopping” udowodnili, że wiedzą, co to znaczy nauka na własnych błędach, a jak wiadomo, nie mylą się tylko ci, którzy nic nie robią. Pytanie brzmi: na ile „Hermes” może skanibalizować  „Prometeusza”?. Było, nie było, Nelson Sauvin przy wykorzystaniu pełnych możliwości tego chmielu, czy chmiele jankeskie, mogą skutecznie odwrócić uwagę klientów od piwa chmielonego rodzimą Sybillą. Przynajmniej, tak mi się wydaje, że taki scenariusz może być możliwy.  

4 komentarze:

  1. "Gdyby na Woodstocku ( OpenAir and so on....) polewali Hermesa zamiast ......(wstawić swojego "ulubionego" lagerka). Fajne zdanie, które każe się zastanowić nad odbiorem owoców polskiej "piwnej rewolucji". Oprócz piw wybitnych i ewidentnych bubli powstało sporo fajnych i pijalnych wywarów, którymi bym nie pogardził w pubie za rogiem. zaliczyłbym tutaj piwa Olimpa. Z wyjątkiem fatalnego debiutu wszystkie te piwa są pijalne i wnoszą coś nowego do polskiej oferty. Oczywiście nie twierdzę, że należy zaprzestać wytykania niedoróbek, ale jeśli ktoś wypuszcza niewadliwe piwo o niebanalnym smaku, trzymam kciuki. Olimpy zbierają na razie nie najlepsze recenzje i chyba słusznie. Jednak każde Ich piwo jest lata świetlne przed tyskaczem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po nieudanym debiucie, Browar Olimp podnosi się z kolan. Te piwa są dobre i bardzo fajnie. wiadomo, że zawsze można dążyć do poprawy. Obydwa piwa dobrze będą smakować w upalne dni i być może to celowy zabieg browaru. Wypuścili piwo, by zobaczyć, co ludzie powiedzą i uwzględnić impulsy płynące z rynku. Browary rzemieślnicze liczą się z głosami klientów, a to duży plus. Można narzekać, ż warki się różnią i że czasem coś nie do końca w tych piwach jest jak być powinno, ale żaden z tych browarów nie idzie w zaparte, jeśli poleją się na nań glosy krytyki. Z resztą Browar Artezan też zrobił taki zabieg w zeszłym roku wypuszczając "Paccific Pale Ale" zimą. Na pewno będę sięgał po kolejne warki tych piw oraz nowych pozycji w port folio Olimpu. Twoje zdrowie!

      Usuń
    2. Dodałbym jeszcze Bojanowo. Po kiepskim starcie wypuścili american stouta zamiast ADA. Fajnie się pije, kosztuje 5 PLN - nie mam więcej pytań! Chcę tak codziennie. Klasyfikacje, wytyczne stylu..... ja chcę po prostu smaczny napitek!

      Usuń
    3. Pełna zgoda. Tez uważam, że trzymanie się stylów nie zawsze jest konieczne. Toporek z Bojanowa to też taki ni pies, ni wydra a jest bardzo przyjemny. Piwo ma być dobre, w przystępnej cenie i dostępne.

      Usuń