Browar Olimp nie próżnuje. Po „Prometeuszu”
i „Herze”, pora
na kolejne piwa nazwane imionami bogów, czczonych przez starożytnych Greków.
Afrodyta była boginią piękna, płodności, miłości, pożądania, opiekunką małżeństw.
Modliły się do niej kobiety oraz marynarze. Według wierzeń nie miała ojca i
matki, a zrodziła się wychodząc z morza. Rzymskim odpowiednikiem Afrodyty była
Wenus. Z kolei Hermes, był posłańcem bogów, patronem kupców, podróżnych, a
także złodziei. Według wierzeń, to on miał doprowadzać dusze umarłych do wrót
Hadesu. Jego rzymskim odpowiednikiem był Merkury. Niektóre wersje mitów
utrzymują, że Hermes i Afrodyta byli rodzeństwem, a co więcej – parą kochanków.
Z ich kazirodczego związku miał narodzić się syn Hermafrodyta. Zauroczona w nim
nimfa Salmakis, gdy wpadł w jej objęcia podczas kąpieli, poprosiła bogów, aby
trwale ich połączyli, przez co zamieszkali w jednym ciele, posiadającym cechy
męskie i żeńskie. Jak na olimpijskich bogów przystało, wyżej wymieniona para
bogów była nad wyraz chutliwa i rozwiązła. To pewnie nie przypadek, że Wenus i
Merkury to sąsiadujące ze sobą planety Układu Słonecznego…
Etykiety piw utrzymane są w tej samej konwencji. Każda
przedstawia postać bóstwa w typowej dla niego sytuacji. Afrodyta wynurza się z
morza, a Hermes gdzieś biegnie. Kolorystycznie tez bardzo podobnie. Nie jest
źle, ale Afrodyta bardziej swym wyglądem przypomina jakąś Słowiankę, a Hermes w
tym kasku wygląda jak pomagier jakiegoś majstra.
„Hermes”
Piwo w stylu American Pale Ale, chmielone amerykańskimi
odmianami: Centennial i Amarillo oraz nowozelandzką – Nelson Sauvin. Dobre APA
nie jest złe, tak więc jestem ciekaw, co będzie po otwarciu butelki. Piwo
zdecydowanie na lato, ale zimą też wypić je można. Trunek z założenia ma być
lekki, orzeźwiający i sesyjny z wyczuwalną nutą chmielową. Ma to być ale chmielony
o wiele mocniej na aromat niż na goryczkę. Często przy wyrobie tego typu piwa
stosuje się „dry-hopping”, czyli chmielenie na zimno. Dzięki temu zabiegowi nie
wzrasta goryczka, ale piwo zyskuje bardzo intensywny zapach i posmak chmielu
(typowy dla konkretnej odmiany). Ten styl to „zamerykanizowana” wersja pale ale
wywodzącego się z Anglii (English Pale Ale), spopularyzowane prze piwną
rewolucję rzemieślniczą, która zaczęła się w USA na początku lat 80-tych XX
wieku. Zawartość alkoholu w tego typu piwach waha się od 4% do 6% obj. Poziom
chmielenia tego piwa jest zbliżony do górnych wartości goryczki w pilznerach
(30-45 IBU), tak więc nie jest to jakiś „chmielowy demon”, ale też nie jest tak
„ugłaskane” jak Mild. Czy „Hermes” spełnia te założenia? Czy okaże się drugim „Pacific Pale Ale”? Przekonajmy się.
Dane szczegółowe:
Producent: Browar Olimp (warzone i rozlewane w browarze
należącym do firmy PPHU Jamard w Bierzwiennej Długiej-Kolonii).
Nazwa: Hermes.
Styl: American Pale Ale.
Ekstrakt: 12,1% wag.
Alkohol: 4,8% obj.
Skład: woda, słody (pale ale, monachijski,
pszeniczny), chmiele (Nelson Sauvin, Amarillo, Centennial), drożdże Safale
US-05.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
IBU: 32.
Barwa: złoto-pomarańczowa, mętna, z dużą ilością
pływających drobinek (chmieliny?).
Piana: biała, wysoka, drobnopęchrzykowa, trwała.
Wyraźnie oblepia szkło.
Zapach: słodowy z aromatem biszkoptu, wyczuwalny słód
pszeniczny. Owocowa chmielowość, przejawiająca się aromatem owoców
tropikalnych, winogron, cierpkich owoców (agrest, porzeczka). Wyczuwalne drożdże.
Smak: Pierwszy plan to chlebowa słodowość, która
szybko zostaje zdominowana przez chmielową owocowość i goryczkę. Chmielowość jest
cierpka, wyraźna i średniointensywna, a także nieco łodygowa. Długa i lekko
zalegająca. W smaku wyczuwalne są aromaty pochodne od drożdży.
Wysycenie: średnie.
„Hermes” okazuje się być całkiem przyzwoitym
przedstawicielem stylu, ale tylko przyzwoitym. Może nie jest to taka cytrusowa
bomba jak „King Of Hop” z AleBrowaru, czy „Pacific Pale Ale” z Browaru Artezan, ale w mojej ocenie, jest to napitek godny uwagi.
Mam też wrażenie, że nie wykorzystano w nim pełni potencjału odmiany Nelson
Sauvin, tak jak np.: w piwie „Kipling” z Thornbridge Brewery, gdzie owocowość
pomimo lekkości piwa jest naprawdę bardzo dobrze zarysowana. Inne użyte odmiany
też dają bardzo dobre efekty. Ejl ten jest na pewno sesyjny, zbilansowany
pomiędzy słodowością i aromatem chmielowym. Goryczka w tym piwie jest wyraźna,
ale nie agresywna, co wpisuje się w ramy stylu. Pachnie ciekawie i dobrze
smakuje. Zachęca do kolejnych łyków. Wersja butelkowa wydaje mi się
smaczniejsza od beczkowej, której aromat i smak zdawał mi się być znacznie
uboższy. Gdyby w piwie było więcej cytrusów, na pewno by na tym sporo zyskało. Myślę,
że to dobry kierunek, w jakim kroczy Browar Olimp. Drobinki w piwie mogą wydać
się nieestetyczne, zwłaszcza tym, którzy niedawno „przesiedli się” z idealnie
kalrownych lagerów na piwa niepoddawane procesowi filtracji. Pomimo wszystkich
uwag i zastrzeżeń i tak życzyłbym sobie, żeby na Woodstocku zamiast Carlsberga,
polewali „Hermesa”. Gdyby tak popracować nad recepturą, to rezultaty przy
kolejnych warzeniach mogą być na pewno lepsze.
Moja ocena; 3,25/5.
„Afrodyta”
Jest to witbier według receptury Krzysztofa Juszczaka.
Podczas Poznańskich Targów Piwnych zakupiłem jedną butelkę Belgian Blond o nazwie „Złoto
Olbrachta” według receptury tego piwowara i wypiłem je z nieudawaną przyjemnością.
Miałem trochę obaw przy zakupie, bo piwa z Browaru Staromiejskiego Jan Olbracht
nie zawsze wychodziły, tak jak planowano, ale ten Blond był naprawdę dobry. O
samym stylu witbier pisałem przy okazji degustacji piwa „Hoegaarden”.
Receptura tego piwa łączy w sobie tradycję i nowofalowość. Z jednej strony są
tutaj ingrediencje, które w „Witku” znaleźć się muszą, ale są też składniki,
które określiłbym jako nietypowe (np.: płatki ryżowe).
Dane szczegółowe:
Producent: Browar Olimp (warzone i rozlewane w
browarze należącym do firmy PPHU Jamard w Bierzwiennej Długiej-Kolonii).
Nazwa: Afrodyta.
Styl: Witbier.
Ekstrakt: 12,1% wag.
Alkohol: 5,1% obj.
Skład: woda, słody (pilzneński, pszeniczny), dodatki
niesłodowane (orkisz, płatki jęczmienne, płatki ryżowe) chmiele (Motueka,
Clauster, Nelson Sauvin), inne składniki (kolendra, skórka cytryny, skórka
pomarańczy), drożdże piwowarskie.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
IBU: 16.
Barwa: złota, mętna, widoczne są pływające w piwie
drobinki.
Piana: biała, drobnopęcherzykowa, wysoka, trwała.
Mocno oblepia szkło.
Zapach: przede wszystkim owocowy (owoce tropikalne, z
których prym wiodą: cytryna i pomarańcza), estry, brak ziołowości. W tle aromat
zbożowy. Drożdżowa nuta korzenno-przyprawowa. W miarę ogrzewania się piwa,
coraz wyraźniejsza staje się nuta pszeniczna i towarzyszące jej fenole (banan,
ananas).
Smak: słodki, słodowo-zbożowy z wyczuwalną
owocowością, która go bardzo dobrze wzbogaca i uzupełnia. Owocowość to smak słodkich
i cierpkich owoców tropikalnych (wyczuwalna przede wszystkim są: cytryna i
pomarańcza). Brak nuty ziołowej, pochodzącej od kolendry, czy chmielu użytego
na aromat lub przy chmieleniu „na zimno”. Finisz słodki, owocowo-drożdżowy. Im
piwo cieplejsze, tym wyraźniejsza jest nuta pszeniczna i bananowo-ananasowe
fenole.
Wysycenie: średnie, odpowiednie.
Bardzo przyjemny witbier. Na wskroś owocowy. Owocowość
na tyle intensywna, że trudno mi określić, które aromaty pochodzą od użytych
skórek pomarańczy i cytryny, które od chmielu, a które to fenole i estry
wprowadzone podczas fermentacji przez drożdże. Dominuje aromat cytryny i
pomarańczy, ale na drugim planie wyczuwalne są akcenty innych owoców (banan, ananas).
Piwo jest słodkie, ale nie ulepkowe. Posiada wyraźny smak i ładną pianę, której
niestety nie oddaje fotografia. Wysycenie na odpowiednim poziomie, nie wpływa
negatywnie na pijalność. Trunek bardzo wysoko pijalny i orzeźwiający. Na letnią
porę będzie bardzo dobrą propozycją. Ciekawe piwo spod egidy Olimpu, może nie
boskie, ale na pewno warte uwagi.
Moja ocena: 3,5/5.
Podsumowując, zaprezentowane piwa reprezentują
zupełnie dwa różne bieguny odczuć smakowych, co determinują style, w jakich je
uwarzono. O ile „Hermes” jest goryczkowy, o tyle „Afrodyta” jest słodka. W
obydwu piwach przewijają się nuty owocowo-cytrusowe, ale o zupełnie różnych profilach,
wynikających z użytych surowców w recepturach. Pomimo boskich konotacji, dość
daleko im do boskości i okrzyknięcia ich ikonami stylu, ale uważam je za krok w
dobrą stronę. „Afrodyta” jako witbier, wypada bardzo dobrze na tle rodzimych
produktów reprezentujących ten styl. Nad „Hermesem” można by jeszcze trochę
popracować, aby goryczka była jeszcze bardziej owocowa. Jest dobrze, a może być
na pewno lepiej… Trzymam kciuki za Browar Olimp, bowiem piwem „Prometeusz Wet
Hopping” udowodnili, że wiedzą, co to znaczy nauka na własnych błędach, a jak
wiadomo, nie mylą się tylko ci, którzy nic nie robią. Pytanie brzmi: na ile „Hermes”
może skanibalizować „Prometeusza”?.
Było, nie było, Nelson Sauvin przy wykorzystaniu pełnych możliwości tego
chmielu, czy chmiele jankeskie, mogą skutecznie odwrócić uwagę klientów od piwa
chmielonego rodzimą Sybillą. Przynajmniej, tak mi się wydaje, że taki
scenariusz może być możliwy.
"Gdyby na Woodstocku ( OpenAir and so on....) polewali Hermesa zamiast ......(wstawić swojego "ulubionego" lagerka). Fajne zdanie, które każe się zastanowić nad odbiorem owoców polskiej "piwnej rewolucji". Oprócz piw wybitnych i ewidentnych bubli powstało sporo fajnych i pijalnych wywarów, którymi bym nie pogardził w pubie za rogiem. zaliczyłbym tutaj piwa Olimpa. Z wyjątkiem fatalnego debiutu wszystkie te piwa są pijalne i wnoszą coś nowego do polskiej oferty. Oczywiście nie twierdzę, że należy zaprzestać wytykania niedoróbek, ale jeśli ktoś wypuszcza niewadliwe piwo o niebanalnym smaku, trzymam kciuki. Olimpy zbierają na razie nie najlepsze recenzje i chyba słusznie. Jednak każde Ich piwo jest lata świetlne przed tyskaczem.
OdpowiedzUsuńPo nieudanym debiucie, Browar Olimp podnosi się z kolan. Te piwa są dobre i bardzo fajnie. wiadomo, że zawsze można dążyć do poprawy. Obydwa piwa dobrze będą smakować w upalne dni i być może to celowy zabieg browaru. Wypuścili piwo, by zobaczyć, co ludzie powiedzą i uwzględnić impulsy płynące z rynku. Browary rzemieślnicze liczą się z głosami klientów, a to duży plus. Można narzekać, ż warki się różnią i że czasem coś nie do końca w tych piwach jest jak być powinno, ale żaden z tych browarów nie idzie w zaparte, jeśli poleją się na nań glosy krytyki. Z resztą Browar Artezan też zrobił taki zabieg w zeszłym roku wypuszczając "Paccific Pale Ale" zimą. Na pewno będę sięgał po kolejne warki tych piw oraz nowych pozycji w port folio Olimpu. Twoje zdrowie!
UsuńDodałbym jeszcze Bojanowo. Po kiepskim starcie wypuścili american stouta zamiast ADA. Fajnie się pije, kosztuje 5 PLN - nie mam więcej pytań! Chcę tak codziennie. Klasyfikacje, wytyczne stylu..... ja chcę po prostu smaczny napitek!
UsuńPełna zgoda. Tez uważam, że trzymanie się stylów nie zawsze jest konieczne. Toporek z Bojanowa to też taki ni pies, ni wydra a jest bardzo przyjemny. Piwo ma być dobre, w przystępnej cenie i dostępne.
Usuń