Ostatnimi czasy naszła mnie ochota na piwo ciemne, o
słodowym i treściwym smaku. Poszperałem w mojej piwniczce i wykopałem „Unser
Aventinus” z bawarskiego browaru Weisses Brauhaus G. Schneider & Sohn.
Browar ten został założony w 1872 roku przez Georga Schneidera I. Schneider kupił monachijski browar Hofbrauhaus
i rozpoczął własną działalność (pracował w tym browarze od 1855 roku jako browarmistrz).
Uzyskawszy pozwolenie od króla bawarskiego Ludwika II na warzenie piw
pszenicznych, Schneider postanowił powrócić do starych receptur i w oparciu o
nie warzyć piwa w swoim browarze. Rodzinny interes Schneiderów coraz bardziej
rozrastał się i w 1927 roku wykupili oni dwa browary pod Monachium – w Kelheim
(Weisses Brauhaus) i w Straubing. Los chciał, że to Kelheeim stało się sercem
rodzinnej działalności piwowarskiej, zwłaszcza po tym, jak browar w Monachium,
należący do rodziny został zniszczony w 1944
wyniku działań wojennych. Schneider & Sohn zajmuje się tylko
warzeniem piw pszenicznych, w różnych wariantach. Niektórzy twierdzą, że George
Schnedier I uratował piwo pszeniczne od zapomnienia. Co ciekawe, w dynastii
Schneiderów imię Georg przechodzi z ojca na syna. Dziś browarem zarządza Georg
Schneider VI. Piwa z tego browaru cieszą się dziś dużym uznaniem w Niemczech
oraz za granicą. Spora część produkcji przeznaczona jest (z pewnymi
modyfikacjami) na rynek amerykański.
Był okres, w historii browaru Schneiderów, kiedy to
interesem zajmowała się kobieta. Stało się to w wyniku przedwczesnej śmierci Georga
Schneidera III w 1905. Mathilde Schneider wprowadziła w 1907 roku do oferty
podwójnego koźlaka pszenicznego, jako odpowiedź na coraz większą popularność
piw w stylu Doppelbock warzonych przy użyciu dolnej fermentacji. W niemieckiej tradycji
przyjęła się tradycja, według której podwójne koźlaki posiadają w swej nazwie
przyrostek „-ator”. Mathilde Schneider postanowiła zerwać z tą tradycją
nazywając swoje piwo Aventinus. Dodatkowo, piwo oferowane przez browar, którym
zarządzała warzone było przy użyciu górnej fermentacji, typowej dla piw
pszenicznych. Dlaczego właśnie taka nazwa piwa? Posiadany w owym czasie przez
Schneiderów browar w Monachium mieścił się na Aventinstrasse. Nazwa piwa to
także hołd dla Johanna Georga Thurmayra zwanego Aventinusem. Żył on w latach
1477-1534. Urodził się w miejscowości Abensberg, której łacińska nazwa to Aventinus,
późniejszy przydomek Thurmayra. Był on historykiem i filologiem. Kształcił się
na uniwersytetach w: Wiedniu, Krakowie i Paryżu. Był nauczycielem dzieci
książąt bawarskich, a także tworzył dzieła z zakresu historii i filologii. Jego
„Roczniki Bawarskie” opisujące historię Bawarii od czasów starożytnych, po rok
1460 uczyniły go sławnym. Niektórzy mawiali o Awentynie, że jest on „bawarskim
Herodotem”. Parę wieków po swej śmierci doczekał się nawet dedykowanego jego
osobie piwa…
Muszę przyznać, że etykieta tego piwa nie jest w moim
guście i skłamałbym pisząc, że mi się podoba. Jest pstrokata, chaotyczna, za
dużo na niej tego wszystkiego (elementów graficznych). Myślę, że lepsza była
wersja etykiety tego piwa sprzed kilku lat, na której o wiele bardziej widoczna
była podobizna samego Aventinusa. Z informacji zamieszczonych na etykiecie
dowiedzieć się można, że piwo warzone jest w browarze o najdłuższych tradycjach
produkcji piwa pszenicznego, a także, że piwo uwarzono zgodnie z Bawarskim
Prawem Czystości. Na szczęście etykiety się nie pije. Ale trzeba przyznać, że
tego elementu nie należy bagatelizować. Często zdarzało mi się kupować piwa,
których etykiety „uwiodły” mnie. Skutek tego był różny… z drugiej strony, piwa
z mizerną etykietą mogą smakować wyśmienicie np.: Wit z Browaru Artezan.
Dane szczegółowe:
Producent: Weisses
Brauhaus G. Schneider & Sohn.
Nazwa: TAP6 Unser
Aventinus.
Styl:
Wiezenbock/Doppelbock.
Ekstrakt: nie podano. (w pierwotnej wersji wynosił
18,2% wag.).
Alkohol: 8,2% obj.
Skład: woda, słód pszeniczny, słód jęczmienny, chmiel,
drożdże.
Filtracja: nie.
Pasteryzacja: tak.
Barwa: ciemnobrązowa, nieprzejrzysta, pozbawiona
jakichkolwiek refleksów, mętna.
Piana: w kolorze ecru, dość wysoka, ziarnista, raczej
trwała, oblepia szkło i tworzy kożuch na powierzchni piwa.
Zapach: dominuje aromat słodu pszenicznego wraz z
akcentem bananowym. W tle drożdże i śliwka.
Smak: intensywny aromat słodowy z dominującymi nutami
pszenicznymi, wyczuwalny akcent bananowy i ziołowy, towarzyszą jemu aromat
drożdżowy, karmelowy i owoce (śliwka i rodzynki). Na finiszu wyczuwalny alkohol
przeplatający się z akcentem kawowym (bardzo subtelnym i delikatnym).
Wysycenie: średnie w kierunku wysokiego.
Piwo treściwe i pełne w smaku. Typowy przykład piwa,
które się sączy, a nie pije. Trunek pijalny, ale trzeba poświęcić mu trochę
czasu. Jak dla mnie zbyt mocno wyczuwalny jest w nim alkohol. Bardzo przyjemny,
pszeniczny aromat łączący się w karmelem i owocowymi akcentami oraz nutą
drożdży i kawy. Piwo zdecydowanie dobre na chłodniejszą porę roku. Jak na
podwójnego koźlaka jest bardzo dobre, zwłaszcza dzięki bogatemu aromatowi
pszenicznego słodu. Smaczne piwo, które jak na swój woltaż jest relatywnie
lekkie. Wiadomą rzeczą jest, że nie jest to lekkość typowa dla piw jasnych, o
niewielkiej zawartości ekstraktu. Zdarzały się w moich piwnych doświadczeniach
doppelbocki, których nie byłem w stanie wypić. Ten taki nie jest. Jeśli lubisz
koźlaki albo piwa pszeniczne – spróbuj. Jeśli nie – TAP6 z tego browaru nie
jest pozycją dla Ciebie. Szczerze, jeśli nie jesteś fanem piw pszenicznych, to
oferta tego browaru zdecydowanie nie jest adresowana dla osób z takimi
preferencjami jak Twoje.
Moja ocena: 3,75/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz