UWAGA!

Strona, z uwagi na publikowane na niej treści, przeznaczona jest wyłącznie dla osób pełnoletnich.

czwartek, 13 czerwca 2013

Kolaboracja browaru i grupy muzycznej - tak powstał „Trooper”


Na przełomie zimy i wiosny pojawiła się w Internecie informacja na temat inicjatywy jednego z brytyjskich browarów, który na 175-lecie swego istnienia postanowił uwarzyć piwo we współpracy z jednym z najbardziej znanych brytyjskich zespołów muzycznych – Iron Maiden. Muszę przyznać, że jako miłośnik cięższych brzmień, zainteresowałem się tym tematem. Pewne wątpliwości rodziła kwestia, czy piwo trafi do Polski i jaka będzie jego cena. Jak się okazało nie ma z jego dostępnością żadnego problemu (przynajmniej w dużych miastach). Co do ceny, nie mam pojęcia ile kosztowało, bo dostałem je w prezencie, ale myślę, że jest ona z pewnością dwucyfrowa. 

Piwo uwarzone zostało w Robinsons Brewery (nazwa podmiotu rodzi pewne problemy, bo zamiennie stosowane są Robinsons Brewery oraz Unicorn Brewery – Browar jednorożec, przypuszczam, że Unicorn Brewery to jeden z browarów należących do grupy pod szyldem Robinsons, choć w danych kontaktowych na stronie producenta figuruje nazwa Unicorn Brewery), który od 1838 roku znajduje się w posiadaniu rodziny Robinsonów. To właśnie wtedy William Robinson kupił karczmę od Samuela Hole’a. Przez 175 lat swego istnienia rodzina Robinsonów stworzyła z jednej karczmy spore imperium składające się z kilku browarów oraz sieci ponad 350 pubów, do których sprzedaje swoje piwa. Za przełomowy okres w historii browaru uznawany jest czas, kiedy zarządzał nim Frederic Robinson w latach 1878-1890, który inwestował pieniądze z zysków w zakup pubów. Jego polityka jest kontynuowana do dziś. Od roku 1975 w Robinsons Brewery stosowany jest rozlew butelkowy. Punkt rozlewu znajduje się w Bredbury, niedaleko Stockport, w którym zlokalizowany jest Unicorn Brewery. W ofercie browaru znajduje się wiele piw także spod marek, które zostały wykupione przez Robinsonów (np.: Hartley’s). Oferowane piwa to style typowe dla brytyjskiej kultury piwnej (Bitter, Stout, Pale Ale, Dark Ale, etc.). Producent podaje, że w skali roku produkuje ponad 13 milionów pint piwa.

Myślę, że zespołu Iron Maiden nie trzeba nikomu przedstawiać. Każdy bezpośrednio lub pośrednio miał okazje zetknąć się z ich twórczością. O fakcie uwarzenia piwa można przeczytać także na stronie internetowej zespołu. Z informacji na stronie można przeczytać, że owa kolaboracja to „połączenie dwóch brytyjskich historii sukcesu”. Bruce Dickinson (wokalista zespołu) był zaangażowany w produkcję piwa i to jemu przypisywana jest finalna kompozycja smakowa, a ponadto jest on wielkim entuzjastą tradycyjnych brytyjskich ale. Bruce powiedział, że gdy usłyszał propozycję ze strony Robinsons Brewery, „poczuł się, jakby umarł i poszedł do nieba”. Z marketingowego punktu widzenia taki mariaż muzyki i piwa to na pewno dobre posunięcie o symbiotycznym charakterze.

“You'll take my life, but I'll take yours too
You'll fire your musket, but I'll run you through
So when you're waiting for the next attack
You'd better stand, there's no turning back(…)”.

Tymi słowy I charakterystycznym riffem rozpoczyna się jeden z najbardziej znanych utworów Iron Maiden o tytule „The Trooper” (kawalerzysta). Co zainspirowało zespół do jego powstania? Odnosi się on do pewnego historycznego wydarzenia, jakim była szarża lekkiej brygady podczas bitwy pod Balaklawą w 1854 (podczas wojny krymskiej). W wyniku opatrznego zrozumienia rozkazu swego dowódcy, brygada lekkiej jazdy rzuciła się na ciężką rosyjską artylerię, co okupione zostało olbrzymimi stratami ludzkimi w tejże brygadzie. Opatrzne zrozumienie rozkazu dowódcy wynikało z nieprecyzyjnego przekazania jego treści przez posłańca. Sama szarża przeszła do legendy, dzięki obecności przy wojskach brytyjskich korespondentów „The Times”. Historycy twierdzą, że ten epizod obrósł w legendę, która w dużej mierze rozmija się z historyczną prawdą. Ale nie o tym tutaj zamierzam pisać…

Wracając do naszego dzisiejszego bohatera, bardzo podoba mi się oprawa graficzna etykiety i kontretykiety. Na etykiecie widnieje Eddie (postać, która towarzyszy „Ironom” od 1980 roku i przedstawiona została już w wielu obliczach). Eddie bieży z bitewnym zapałem w wojskowym uniformie dzierżąc w swych dłoniach Union Jacka (flagę Wielkiej Brytanii). Nazwa piwa wykonana jest czcionka, która jest jednym z symboli tej kapeli. Na kontretykiecie można przeczytać o źródle inspiracji dla powstania utworu będącego jednocześnie nazwą piwa i o samym piwie. Z tych informacji wynika, do chmielenia użyto następujących odmian chmielu: Bobec, Goldings i… Cascade. Brzmi nieźle. Nie wiem, czy zachowanie kapsla z logo browaru, a nie akcentami związanymi z IM to zabieg celowy, by zachować balans między uczestnikami projektu, tak żeby o każdym mowa była na poszczególnych elementach opakowania? Kapsel np.; z logo Iron Maiden miałby na pewno dużą wartość i dla briofilów, jak i fanów twórczości „Żelaznej Dziewicy”.

Dane szczegółowe:
Producent: Robinsons Brewery.
Nazwa: Trooper.
Styl: English Pale Ale.
Ekstrakt: nie podano.
Alkohol: 4,7% obj.
Skład: nie podano.
Filtracja: tak.
Pasteryzacja: tak.

Barwa: miedziana, przypominająca herbatę, klarowna.
Piana: ziarnista, biała, wysoka z koroną, trwała, odznaczająca się na szkle.
Zapach: słodowy z aromatem ciasteczkowym, nieznaczna nuta cierpkich owoców, ziołowy aromat chmielowy. Cytrusów nie wyczułem.
Smak: z początku słodowy, z towarzyszącym biszkoptowym aromatem opalanego słodu, do tego lekki aromat owoców (cierpkich, lekko kwaskowych) z chmielowym finiszem. Wyraźna, ale nie intensywna goryczka, która pozostaje w ustach jeszcze przez chwilę po przełknięciu. Goryczka ziołowo-żywiczna, bez wyczuwalnego aromatu cytrusowego.
Wysycenie: niskie.

Piwo jest lekkie, sesyjne (tu jedyną barierą może być cena) i przede wszystkim smaczne. Pije się je z dużą przyjemnością, bez zmuszania się do kolejnych łyków. Właściwie można pić je haustami, a nawet możliwe byłoby jego wypicie – przy dużym pragnieniu - „duszkiem”, co raczej byłoby nieodpowiednie i  stanowiłoby swego rodzaju marnotrawstwo. Owoc pracy browaru i zespołu rozwiał moje wątpliwości, że piwo może żyć szumem wokół siebie i swoją bardzo ładna i rzucającą się w oczy etykietą, jak i faktem, że Iron Maiden ma spore rzesze fanów,  które będą chciały „Troopera” spróbować. Ciekawy, złożony aromat i smak to największy atut tego E.P.A. Piwo godne polecenia i spróbowania bez względu na preferencje muzyczne. Bardzo przemyślany ale, pomysł na niego został efektownie zrealizowany, co skazuje „Troopera” na sukces. Przynajmniej tego im zyczę. Good job and good luck, gentlemen!   

Moja ocena: 4,5/5.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz