No
i mamy kolejną aferę. Czasem do napisania tekstu może zainspirować życie. I tak
się dzisiaj stało. A zaczęło się całkiem niewinnie. AleBrowar zamieścił na
swoim facebookowym fanpage’u
zdjęcie projektu etykiety nowego piwa. Piwo nazywać się będzie „Golden Monk” i
na jego etykiecie widnieje postać mnicha dzierżącego w swych dłoniach kufel
piwa i artefakt religijny, w którym wielu widzi monstrancję. Co do samego stylu
– jeszcze do końca nie wiadomo, co to będzie za piwo. Ja życzyłbym sobie, aby było
to Triple IPA.
W
ten oto sposób, który w moim odczuciu nie był zamierzony, AleBrowar stał się
wrogiem publicznym numer jeden, a zacietrzewienie i wojna polsko-polska wdarły
się do piwnego światka niczym dzikie drożdże do nieodpowiednio zabezpieczonej
brzeczki. W mojej ocenie proponowana etykieta jest najnormalniejszą, z tych,
które zostały stworzone na potrzeby tego browaru. Mnich jak mnich - posiada
habit i tyle. Nie jest to ani rozlatujący się kościotrup (Naked Mummy), baba z
brodą (Lady Blanche), czy gościu z wiosłem zamiast ręki (Rowing Jack). Etykiety
AleBrowaru są specyficzne i mogą wywoływać różne skrajne uczucia u konsumentów.
Ale jak dla mnie ta dla „Golden Monk’a” jest naprawdę udana.
Nie
miałem okazji przeczytać wszystkich komentarzy pod owym feralnym zdjęciem,
ponieważ Bartek Napieraj w ramach działań retorsyjnych postanowił pousuwać
wpisy zawierające słowa powszechnie uznane za obelżywe i poza pieniactwem i
zacietrzewieniem nie wnosiły nic do owego konfliktu, bo ich merytoryczna
wartość oraz poszanowanie zasad sztuki erystyki były w nich na poziomie
zerowym. I dobrze. Skoro odpowiada za fanpage, to wyrywanie chwastów, gdy się
pojawią jest jak najbardziej wskazane. Sam Bartek przyznał, że nie lubi kasować
wpisów, ale poczuł się do tego zmuszony.
W
komentarzach można wyczytać deklaracje bojkotu piw z lęborskiego browaru
kontraktowego. Ale tak szczerze, ciekawe ile z tych osób, które „wojują” na
alebrowaroym FP to prawdziwi miłośnicy ich piwa, a ilu trafiło tam w wyniku udostępniania
zdjęcia przez ich znajomych, i teraz puszą
się, a i tak nie sięgają po piwo tego typu, choćby z uwagi na cenę (w
porównaniu z piwem koncernowym), bądź ze względu na enigmatyczne napisy, takie
jak India Pale Ale albo Amber Ale. Pils albo jasne pełne pewnie bardziej by do
nich przemówiły niż te niepolskie i obce nazwy, które nie wiadomo do czego się
odnoszą. Inni straszą sądem i prokuraturą oraz pozwem zbiorowym o obrazę uczuć
religijnych. Ludzie, opanujcie się! Nergala nie skazano za darcie biblii
podczas koncertu grupy Behemoth, a wy myślicie, ze AleBrowar pójdzie pierdzieć
w pasiak za postać mnicha z przedmiotem, który wielu kojarzy się z monstrancją?
Poza tym sądy i mecenasi to nie Caritas i trzeba za takie sprawy płacić, a
proces pewnie by się ciągnął latami. Jeszcze inni wypisują o szatanie,
powszechnej ateizacji, która jest przyczyną upadku obyczajów i rozmiękczenia kręgosłupa moralnego w narodzie.
Choć może to ateizacja jest odpowiedzią na radykalne postawy kościoła, jego
duchownych i wiernych hołubiących powszechnej ignorancji, krytyce często
zahaczającej o antysystemowość (zwłaszcza środowisk prawicowych w kontekście
stosunku do polskiego systemu politycznego), itp.
W
Polsce życie przypomina stąpanie po polu minowym. Robienie czegoś w sferze
publicznej w taki sposób, aby nie urazić kogokolwiek to naprawdę wielki wyczyn,
z resztą tak jak przejść przez pole minowe w jednym kawałku bez wykrywacza min.
I tak co chwila wybucha jakiś skandal, bo ktoś coś zrobił albo powiedział, a
jeszcze gorzej, gdy zamiast działania ktoś wybrał zaniechanie. Zawsze myślałem,
że w środowisku piwoszy panuje względny rozejm jeżeli chodzi o wszystkie podziały
i różnice. Owszem, nie jestem jego aktywnym uczestnikiem, trzymam się z boku,
ale takie miałem wyobrażenie, ze ten cały zamęt jest daleki od tego kręgu. Być
może moje poglądy na tę kwestię są trochę idealistyczne i naiwne, ale tak sobie
to wyobrażałem. W mojej wizji tego światka dobre piwo było wartością nadrzędną,
która mogła skłonić ludzi do jednoczenia się wokół niej bez względu na poglądy
polityczne, stosunek do religii, wyznanie i inne tego typu rzeczy, na innych
płaszczyznach stanowiące zarzewie do konfliktu, bądź faktyczne casus belli.
Jak
dla mnie pomysł i wykonanie etykiety jest bardzo dobre. Sama postać mnicha
(który jak dla mnie ma zbyt małe BMI) jest jak najbardziej transparentna,
nasuwa pewne skojarzenia, co do stylu w jakim
należałoby uwarzyć piwo, które owa etykieta będzie zdobić. Jak
powszechnie wiadomo mnisi mieli spory wkład w europejskie piwowarstwo. To
klasztory najczęściej otrzymywały przywilej warzenia piwa i często w ramach
daniny swoje wyroby dostarczały na dwory książąt, królów oraz do wysokich
przedstawicieli duchowieństwa. Najbardziej znani z tego byli i są Trapiści, ale Cystersi, Franciszkanie, czy
Benedyktyni nie pozostawali w tyle. W Niemczech pomimo wydania Bawarskiego
Prawa Czystości w 1516 roku, to właśnie klasztory i browary książęce miały
prawo – w drodze wyjątku – warzyć piwo przy użyciu słodów pszenicznych. Stąd wiele
nazw piw pszenicznych, takich jak: Paulaner, Franziskaner, Kaputziner. Tak więc
widok mnicha kuflem piwa to żadna nowość zwłaszcza, że na wielu etykietach
zagranicznych marek piw taki widok przewija się już długo.
Samo
odniesienie do owej monstrancji i wyjaśnienie, dlaczego niektóre osoby mogą
czuć się urażone znaleźć można na blogu Kopyra.
Kopyr wyjaśnia ze stoickim spokojem, istotę sacrum monstrancji i jej miejsce w
obrządku liturgicznym. Na pewno rzuca to sporo światła na kontrowersje, jakie
się pojawiły.
Jeżeli
mogę poradzić coś AleBrowarowi, to nie zmieniałbym etykiety. Myślę, że
najlepiej byłoby usunąć owe sporne kółko mogące przywodzić skojarzenia z sacrum
i stanowić podstawę zarzutu o profanację, co z mojego punktu widzenia jest
bzdurą. W ten sposób mnich będzie trzymał kufel i krzyż św. Andrzeja, a to nie
powinno to już stanowić takiego problemu. A i symbol X odnoszący się do
dziesiątego piwa uwarzonego przez ten browar zostanie zachowany. Być może tak
małym nakładem uda sprawić się by wilk był syty a owca cała? Poza tym brat opat
monstrancję trzyma, nie robi z nią nic takiego, co wywoływać by mogło
powszechne zgorszenie. Gdyby na nią oddawał mocz albo umieścić ją w jakimś
nieodpowiednim miejscu, to byłaby to dla mnie zupełnie inna postać rzeczy. Stad
brak mojego zrozumienia dla powszechnej nagonki i rzekomej obrazy.
To
co śmieszy mnie w tej całej sprawie najbardziej to po pierwsze polskie
zamiłowania do robienia z igieł wideł. Po wtóre – poziom pieniactwa i pyskówek,
który bardziej przypomina jad nienawiści fanatyków niż słowa dobrotliwych
chrześcijan. Po trzecie – ignorancja prowadząca do niepotrzebnych napięć. A na
samym końcu – brak możliwości swobodnej ekspresji myśli i emocji pewnych ludzi,
którzy gdy kończą się argumenty zaczynają stosować pogróżki i przekleństwa. Owszem
dobrze, że ludzie sygnalizują, że coś im się nie podoba, ale skoro już robicie
coś takiego to zastanówcie się nad forma przekazu i jego treścią. Skoro
uzurpujecie sobie prawo bycia ambasadorami jakiejś grupy to pamiętajcie o pewnych
pryncypiach takich jak kultura osobista, czy merytoryczna dyskusje a nie
bezsensowne pyskówki i straszenie sadem, proboszczem i Szatanem.
AleBrowarowi
współczuję. No cóż, psy szczekają a karawana niech jedzie dalej. Zamalować
białe kółko i Tripel IPA. To moje dwa postulaty. Na zdrowie wszystkim stronom konfliktu.
Miejmy nadzieję, że pyl bitewny szybko opadnie i zapanuje pokój…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz