Lada
dzień rozpocznie się astronomiczne i kalendarzowe lato. Synoptycy przewidują,
że w najbliższym czasie temperatura powietrza w ciągu dnia przekroczy wartości
powyżej 30 stopni Celsjusza w cieniu. Gdy upał staje się nieznośny, ludzie
często szukają sposobu by się schłodzić, np. sięgając po chłodne napoje. Często
z pomocą przychodzi wtedy piwo. Dzisiejszy wpis poświęcony będzie piwu
pszenicznemu, będącemu trochę hybrydowym, (wymykającym spod sztywnych ram BJCP),
które jest bardzo dobrą propozycją na gorące, letnie dni obok pilsów, wszelkiej
maści pale i amber ale, weizenbier, etc.
Sam
witbier jest stylem pochodzącym z Belgii. Jest to piwo pszeniczne, do którego produkcji
używane są takie przyprawy jak skórka pomarańczy curacao, czy kolendra. Piwo
jest lekkie i aromatyczne. O samym stylu
witbier chciałbym napisać nieco więcej w najbliższym czasie, przy okazji innego
piwa, będącego sztampowym przykładem, co to takiego witbier lub biere blanche
(obydwie nazwy stosowane są zamiennie).
Hybrydowość
piwa polega na tym, że posiada ono wyższy poziom ekstraktu niż ten typowy dla
piw warzonych w tym stylu. Przyjmuje się, że ekstrakt w biere blanche oscyluje
w granicach 11-12,5 Blg, a piwo z PINTY posiada 16,5 Blg. Dodatkowo odstępstwem
od stylu jest użycie amerykańskiego chmielu, znanego z cytrusowych aromatów,
jakie wprowadza do smaku trunku poza sama goryczką. Inspiracją dla „Viva la
wita!” było piwo z duńskiego Mikkelera o nazwie „Mikkeller Not Just Another Wit”.
Na
polskim rynku mamy kilka dobrych przykładów piw białych. Swojego wita posiada w
ofercie Browar Artezan, AleBrowar też wypuścił na rynek w zeszłym roku „Lady
Blanche”. Jak poinformowali kilka dni temu na swoim profilu na Facebooku,
tegoroczna brodata kobieta (postać z etykiety piwa) nie zostanie wypuszczona na
rynek, bo nie spełniła założeń, co do walorów smakowych. W efekcie piwo zostało
wylane do sieci wodnokanalizacyjnej.
Etykieta
swą kolorystyką nawiązuje do stylu. Jest jasna, a dominujące kolory to biel i
pomarańcz. W lewym dolnym rogu znajdują się dwie flagi: Belgii i USA. Ładnie się
prezentuje. Zupełne zaprzeczenie etykiety piwa „Dobry wieczór”. Ta zdobiąca
oatmeal stout jest ciemna i mroczna, a ta na butelkach „Viba la Vita!” jest
jasna i bardzo pozytywnie oddziałuje na konsumenta.
Dane
szczegółowe:
Producent:
Browar PINTA sp. z o.o. (warzone i rozlewane w Browarze na Jurze w Zawierciu)
Nazwa:
Viva la wita!.
Styl:
imperial witbier.
Ekstrakt:
16,5 Blg.
Alkohol;
5,7% obj.
Skład:
słody Weyermann®: pilzneński, pszeniczny
jasny; niesłodowana pszenica, kolendra, skórki gorzkiej pomarańczy Curaçao,
skórki słodkiej pomarańczy, chmiele Styrian Goldings (SLO), Saaz (CZ), Citra®,
Palisade® (USA); drożdże Safbrew S-33.
Filtracja:
nie.
Pasteryzacja:
tak.
Barwa:
pomarańczowo-miodowa, mętna.
Piana:
biała, ziarnista, wysoka, trwała, pozostawiająca ślady na ściankach naczynia.
Zapach:
aromat słodu pszenicznego z akompaniamentem pomarańczy, cytrusów, kolendry, lekkiej
żywiczności wymieszanej z delikatnym ziołowym akcentem. W tle akcent przypraw
korzennych.
Smak:
pszeniczny słód wałczący z chmielem o hegemonię. Są to dwa najmocniej
wyczuwalne aromaty, przy czym aromat chmielu jest mocno cytrusowy, a sama
goryczka niewielka, ale wyczuwalna. Finisz ziołowo-chmielowy. Nuty kolendry i
curacao w smaku niewyczuwalne.
Wysycenie:
niskie.
Uważam
eksperyment za udany. Przy czym zaznaczyć należy, że jak jest tu sporo chmielu,
co wytłumia inne aromaty, typowe dla biere blanche. Ciekawe połączenie pszenicy
przypraw i amerykańskiego chmielu daje bombowy efekt w zapachu. W smaku góruje
pszenica i chmiel, co nie każdemu może się spodobać. To, co trochę mnie dziwi
to niskie nasycenie jak na piwo pszeniczne. Porównałbym je do poziomu nasycenia
dwutlenkiem węgla typowym dla piwa takiego jak: pale ale albo amber ale, ESB,
etc., a nie piwa pszenicznego. Jak dla mnie wysycenie w tym piwie jest za
niskie. Wiem, ze czasem zdarzają się weizeny, w których pęcherzyki są tak
natarczywe aż tak, że kłują w język. Tu bąbelków wiele nie ma. Niemniej, jest
to smaczne sesyjne piwo, idealne na upalne dni, świetnie gaszące pragnienie i
zachęcające konsumenta do kolejnych łyków. Eksperymenty to ryzykowna rzecz, ale
ten się ewidentnie udał i opłacił. Polecam, bo sezon na piwa tego typu zbliża się
wielkimi krokami.
Moja
ocena: 4,25/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz