Uwarzyć piwo z owsa.
Taki plan kiełkował w mojej głowie już od jakiegoś czasu. Lubię owsiankę,
ciastka owsiane, zatem dlaczego by nie spróbować piwa na bazie tego zboża? W
efekcie moich poszukiwań, natknąłem się na wiele ciekawych informacji o tym
zbożu w kontekście jego piwowarskiego zastosowania, o czym postanowiłem na
początku września stworzyć na ten temat wpis (tutaj).
Udało mi się dostać
słód owsiany z łuską i to on stał się fundamentem pod moją, kolejną warkę.
Komercyjnie dostępny słód owsiany z angielskiej słodowni Fawcett Maltsters
posiada łuskę, co predestynowało go do mojego doświadczenia, bowiem słody
owsiane z dwóch słodowni: Steinbach i Castle Malting, są jej pozbawione, co
było tożsame z ich wykluczeniem.
Nie wiedziałem jak
nazwać moje piwo i nadałem mu w końcu miano „Owsiak”. Po pierwsze, dlatego, że
skoro piwa pszeniczne to, w żargonie piwoszy, „pszeniczniaki”, żytnie –
„żytniaki”, to jakby inaczej nazwać piwo na bazie owsa? Po drugie, bardzo lubię
Jurka Owsiaka oraz to co robi, a od 2002 roku jeżdżę na Przystanek Woodstock,
dlatego tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że warto w taki, a nie
inny sposób nazwać to wyjątkowe piwo.
W skrócie, receptura
tego piwa prezentuje się w sposób następujący:
Zasyp:
Słód owsiany (3-6
EBC) – 5 kg.
Chmiel:
Sybilla (6,5% A-A) –
50 g.
Drożdże:
Fermentis Safale® US-05.
Zacieranie:
35 st. C – 20 min.
40 st. C – 20 min.
45 st. C – 20 min.
68 st. C – 60 min lub
do negatywnej próby jodowej.
77 st. C – mash-out.
Gotowanie:
60 min.
Chmielenie:
55 min – 20g
15 min – 20g
5 min – 10g
Inne surowce:
Mech irlandzki – 5g
(dodany podczas ostatnich 5 minut gotowania).
Temperatura zadania
drożdży: 21 st. C (podniosła się do 23 st. C).
A teraz czas na opis
całego eksperymentu. Owies różni się od jęczmienia tym, że posiada mniej
skrobi, ale za to jego ziarno zawiera więcej beta-glukanów, białek i lipidów.
To właśnie dlatego zdecydowałem się na przerwę glukanową w zacieraniu (35 i 40
st. C) oraz po części białkową (45 st. C), bowiem trochę obawiałem się
utknięcia filtracji. Biorąc pod uwagę, że owies posiada dużo lipidów, nie
spodziewam się w tym piwie szczególnie bujnej piany, ale nie o pienistość w tym
eksperymencie chodzi…
Początkowo
zastosowałem proporcję wody do słodu, wynoszącą 3:1. Gdy wsypywałem stopniowo
śrutę, znaczna jej część została wchłonięta przez słód i dolałem jeszcze 5
litrów, bo w garze zrobiło się naprawdę gęsto. Już sam zapach zacieru był
zupełnie inny, taki kojarzący się z owsianką. Sam zacier smakował jak woda, w
której zostały zaparzone płatki owsiane. Cechowała go swoista goryczka i
zbożowy aromat. Po skończonym zacieraniu jego smak stał się słodszy, jednak
owsiana nuta nadal grała pierwsze skrzypce. Lwią część zacieru stanowiła łuska
owsiana, która dosłownie szeleściła podczas jego mieszania. Łuska jęczmienna też
na początku szeleści, ale gdy namoknie, dźwięk ten ustaje, a w przypadku owsa
owy szelest towarzyszył przez cały czas. To taki dźwięk kojarzący mi się trochę
z tym, który wydają ocierające się o siebie małe muszelki (wybaczcie ten
homerycki opis, ale tak odbieram świat jako niedowidzący i to te bodźce
najbardziej zapadły mi w pamięć). Zacieranie szło gładko, ale trzeba się było
sporo natrudzić przy mieszaniu, bo pomimo 20 litrów wody w kotle, trzeba było
włożyć w tę czynność dużo siły.
Co ciekawe,
planowałem przerwę scukrzającą na 60 minut, jednak już po 40 uzyskałem
negatywny wynik próby jodowej. Generalnie, owies posiada mało alfa-amylazy,
dlatego postanowiłem przeprowadzić jeden
postój, by scukrzyć skrobię. Następnie podgrzałem zacier do 77 st. C i
przeszedłem do kolejnego etapu procesu wyrobu piwa.
Po przelaniu zacieru
do kadzi filtracyjnej, odczekałem 20 minut, by ułożyło się złoże. W tym czasie,
podgrzewałem wodę do wysładzania. Z dużymi emocjami zacząłem odkręcać kranik w
fermentorze, pełniącym funkcję kadzi filtracyjnej i okazało się, że nie ma się
czego bać. Szybkość przepływu przerosła moje najśmielsze oczekiwania i
przykręciłem kranik, by wolniej odbierać filtrat. Tradycyjnie, pierwsze litry,
wróciły z powrotem do kadzi. W tym momencie mogłem się bliżej przyjrzeć oddzielonej
frakcji płynnej. Filtrat był jasnożółty i mętny, a swą barwą kojarzył mi się z
piwem grodziskim. Postanowiłem wysładzać do 2 st. Blg i przyznam, że bardzo
szybko ten pułap został osiągnięty. Nie odebrałem nawet 20 litrów brzeczki
przedniej. Jedyne, o czym zapomniałem, to pomiar jej gęstości, ale przypuszczam,
że wynosił około 7-8 Blg, bo po gotowaniu, brzeczka zadana do fermentora miała
gęstość początkową wynoszącą 10 Blg.
Brzeczkę zagotowałem,
nachmieliłem zgodnie z przyjętym planem, dodałem mech irlandzki, którego
resztka znajdowała się w mojej lodówce i po zakręceniu palnika z gazem,
przyszedł czas na jej schłodzenie. Po niespełna dwudziestu minutach osiągnąłem
temperaturę 24 st. C. Brzeczkę przelałem do zdezynfekowanego wcześniej
fermentora, dbając o to, by ją odpowiednio napowietrzyć, po czym zadałem
drożdże i wyniosłem fermentor na balkon, by jeszcze trochę się schłodziło, to
co znajdowało się w jego wnętrzu. Brzeczki nastawnej odebrałem niecałe 17
litrów, a jej gęstość wynosiła 10 st. Blg.
W sumie, brzeczka
schłodziła się do 21 st. C. Drożdże zadałem kilka minut po dwudziestej. Całość
od zacierania, po zadanie drożdży zajęła mi sześć godzin z kilkoma minutami.
Nie liczę późniejszego sprzątania i przygotowywania sprzętu do kolejnego
warzenia, które zaplanowałem na dzień następny.
Po 3 godzinach z
fermentora dało się słyszeć pierwsze nieśmiałe bulgotanie. Rankiem, następnego
dnia, „bulkanie” nadal było dość flegmatyczne, a na fermentującej brzeczce
unosiły się pojedyncze skupiska drożdżowej piany. Po południu, cała
powierzchnia była już zakryta kożuszkiem, jakie stworzyły jednokomórkowe
grzybki. Sama brzeczka przed zadaniem drożdży była mocno owsiana w smaku,
słodko-gorzka z wyczuwalną chmielowością. W niedzielę (dzień po warzeniu) jej
smak stał się gorzki, wyraźnie chmielowy i była ona mocno wysycona CO2. Kolejnego
dnia (w poniedziałek), stała się znów bardzo owsiana, z lekką nutą Sybilli.
Dziś, po przyjściu z
pracy wykonałem pomiar gęstości i wykazał on, że drożdże „zjechały” z 10 Blg, do zaledwie – 1 (skoro owies zawiera
mało alfa-amylazy, to należało się tego spodziewać, że nie będzie za wiele
cukrów rezydualnych). Zastanawiam się, czy przelewać młode piwo na „cichą”, czy
pomyśleć za kilka dni o jego zabutelkowaniu. Na pewno jest to ciekawe
doświadczenie, ale mam kilka uwag, co do tego surowca, które mogą przydać się
osobom chcącym pójść w moje ślady. Po pierwsze, niska zawartość skrobi,
sprawia, że jest to surowiec mało wydajny. Jeśli nie dysponuje się własnym, zesłodowanym
owsem, surowiec jest niespecjalnie ekonomiczny (za cenę jednego kilograma słodu
owsianego, użytego w moim doświadczeniu, można kupić 2-3 razy tyle jakiegoś
bazowego słodu jęczmiennego lub pszenicznego). Próba uwarzenia piwa owsianego o
wysokim ekstrakcie może okazać się sporym wyzwaniem, z uwagi na duży wysiłek
jaki będzie musiał być włożony w mieszanie zacieru, a do tego sugerowałbym co
najmniej 50 litrowy kocioł, bo w moim trzydziestolitrowym, zrobiło się naprawdę
gęsto. Smak i aromat są zupełnie odmienne, od tych do których jesteśmy przyzwyczajeni
pijąc piwa jęczmienne, pszeniczne czy też żytnie, dlatego jeśli chcesz uwarzyć
„owsiaka” to wcześniej zalej płatki owsiane większą ilością wody niż jest to
zalecane i spróbuj, czy powstały w ten sposób mętny płyn będzie Tobie smakował,
jeśli nie – daj sobie w tym temacie spokój. Filtracja, której się obawiałem
poszła nad wyraz sprawnie. Nie wiem na ile to zasługa zacierania, a na ile
samej natury ziarna (dużej ilości łuski).
Podsumowując, owies
to specyficzny surowiec, o odmiennych właściwościach od wszechobecnego w
piwowarstwie jęczmienia. Przede
wszystkim smak i aromat, jakie wprowadza do piwa są bardzo specyficzne i
praktycznie niespotykane. Jest to surowiec, który nie sprawia szczególnych
problemów podczas pracy z nim przy wyrobie piwa. Myślę, że warto pokusić się o
takie jedyne w swoim rodzaju piwo. Kto wie, być może piwni rewolucjoniści
sięgną i po ten surowiec?
Witam zrobiłem podobne piwo jak z powyższego przepisu oprucz 3kg owsa dodałem 1kg słodu żytniego i 400g płatki owsiane.
OdpowiedzUsuńPo przelaniu do filtracji brzeczka miała 19Blg po wysłodzeniu spadło do 15Blg polecam super surowiec.
Sądzę że jeszcze kiedyś powruce do tego zmodyfikowanego przepisu przeze mnie.
Witam własnie zrobiłem piwo z przepisu które zmodyfikowałem jak kolega pisze po wyżej żytnim słodem i dodałem jeszcze prażone żyto gestość końcowa wyszła 10blg owsiany 4kg żytni 1kg i 300g. Prażonego żytniego prażony na stopień2 wyszło wszystko super pozdrawiam.
Usuń