„Shark” to efekt współpracy „kolaborantów” czyli
Tomasza Kopyry (Browar Kopyra) i Wojciecha Frączyka z Browaru Widawa
stanowiącego część „Gospody Pod Czarnym Kurem” usytuowanej we wsi Chrząstawa
Mała na Dolnym Śląsku. Każde piwo uwarzone przez Kolaborantów nosi nazwę
zwierzęcia. Równolegle Browar Widawa warzy swoje własne piwa takie jak: Widawa Lager,
Augustiańskie, Parowe, a także Czarny Kur.
Do tej pory kolaborancki duet uraczył nas takimi
piwami jak: Borsuk (wędzony porter), Kruk (dry stout), Kangaroo (Australian
Amber Ale), Orka (Black Idnia Pale Ale, choć twórcy preferują nazwę Cascadian
Dark Ale), Sęp (American I.P.A.), Kawka (cofee stout), a także Shark (American
Pale Ale).
Dotychczas udało mi się spróbować tylko dwa zwierzątka
z całej kolaboranckiej fauny – „Kangura” i „Kawkę”. Obydwa spotkania wspominam
dobrze. Zwłaszcza Kawka przypadła mi do gustu.
O
pierwszej Warce „Rekina” było głośno, ponieważ jego twórcy postawili sobie za
cel uwarzenie najbardziej nachmielonego piwa dostępnego na polskim rynku. Z
informacji podanej przez Tomasza Kopyrę po analizie zawartości alfa-kwasów
wykonanej przez dr. Andrzeja Sadownika współczynnik IBU dla tego piwa wyniósł
98. Do trzycyfrowego wyniku zabrakło naprawdę niewiele…
Ja na
pierwszą warkę się nie załapałem, ale postanowiłem sobie, że przy powrocie „Sharka”
na rynek przynajmniej jedna butelka morskiego drapieżnika musi znaleźć się u
mnie. I się udało! Nie mam punktu odniesienia, co do wcześniejszej wersji,
jednak chętnie opiszę to, co posiadam, bo jak powszechnie wiadomo „lepszy
wróbel w garści niż kanarek na dachu”.
„Shark” dostępny jest w butelkach o pojemności 330 ml.
Brak imiennego kapsla. Etykieta jest w kolorze ciemnożółtym, a zawarte na niej
informacje i wizerunek rekina są czarne. Czyli taki jakby znak ostrzegawczy. Z etykiety
dowiemy się, że opisywane piwo to „Extremely Hopped Sunny Ale”. Dalej wyczytać
można, ze jest to piwo jasne, górnej fermentacji (american pale ale). Piwo jest
niefiltrowane i niepasteryzowane. Skład piwa to: słody jęczmienne (pale ale i
monachijski), słód pszeniczny, słód zakwaszający, chmiel (odmiany: Chinook,
Citra, Cascade), drożdże US-05. Zawartość alkoholu w piwie wynosi 4,6%
objętościowo, a ekstraktu – 11,2% wagowo.
Barwa piwa jest ciemnozłota, mętna. Piana
drobnoziarnista, długo utrzymująca się w kolorze jasnokremowym. W zapachu
dominuje chmiel, można wyczuć lekki aromat cytrusów i słodów (zwłaszcza pszenicznego).
W smaku czuć lekką słodowość, która bardzo szybko przechodzi w goryczkę. Tutaj aromat
owocowy już nie występuje. Aromat chmielowy jest intensywny i głęboki, długo
utrzymujący się na języku i podniebieniu. Pomimo intensywności goryczki nie
jest ona, aż tak agresywna jak sobie wyobrażałem, nie jest mdła, ani "nie wykrzywia twarzy".
Smak piwa jest intensywny, ale raczej nie złożony. Nie posiadam punktu odniesienia,
co do poprzedniej wersji i nie sposób ocenić, w którą stronę zmienił się smak
piwa. Moje osobiste odczucie jest takie, że piwo jest owszem smaczne, ale
czegoś mi w nim brakuje. Coś podobnego występuje w tegorocznym „Ataku chmielu”
z PINTY. Aromat pintowego piwa jeżeli chodzi o chmiel nie jest tak intensywny i
wydaje się, że gdyby nie solidna dawka chmielowych szyszek, to smak byłby raczej
płytki. Być może coś podobnego występuje i tu, w przypadku „Sharka” – duża doza
chmielu może kamuflować pewne mankamenty z uwagi na intensywny smak jaki nadaje
piwu. Tak, jak przyprawy w potrawach – gdy dodamy dużo chilli, czy pieprzu
cayenne wtedy użyte do dania mięso staje się składnikiem drugoplanowym (choć to
ono stanowi bazę dla potrawy). Nie potrafię jako domorosły degustator piwa
nazwać dokładnie tego, co mam na myśli (chyba czas pomyśleć o kursie
sensorycznym). Niemniej, uważam, że piwo jest jak najbardziej pijalne z uwagi
na niewielką zawartość alkoholu i intensywny smak, który pomimo użytej sporej
ilości chmielu jest akceptowalny dla – w moim mniemaniu – dużej grupy
potencjalnych odbiorców, a nie tylko zatwardziałych „Hoppy Heads”.
Przy kolejnych warkach na pewno wrócę do tego piwa, by
obserwować proces smakowej ewolucji króla morskich głębin. Jak dla mnie nie taki rekin straszny, jak go malują. Nie jest to piwo
doskonałe, ale na pewno jest ono dobre i warto je posmakować, choćby dla stworzenia sobie poprzez empirię własnego osądu w tej kwestii.
Ocena 4,5/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz