„Duckstein”
to marka piw z wyższej półki cenowej. Kosztują one średnio 2-3 razy tyle, co
przeciętne niemieckie piwa. Producent poleca je, jako piwa dla koneserów i
ludzi, którzy wiedzą, co jest naprawdę dobre. Pytanie tylko: gdzie ta płynna
granica między rzekomym znawstwem, a zwykłym snobizmem? Wszak, nie zawsze
rzeczy drogie muszą być lepsze od tańszych. Działa tu częściej psychologiczny
mechanizm nasuwający pewne sugestie i konotacje w związku z konkretnymi
rzeczami (droższe musi być lepsze, magia znanej marki, chwytliwe slogany).
Dzięki temu specjaliści od marketingu próbują nam wmówić wiele rzeczy próbując
nadąć nieco nasze ego.
Z
uzyskanych przeze mnie informacji, po małym researchu, wynika, że o ile
producent to firma Duckstein GmbH z Hamburga (prawdopodobnie spółka-córka
browaru, o którym będzie mowa za chwilę), o tyle samo piwo warzone jest w
browarze należącym do Holsten Brauerei AG, wchodzącym w skład koncernu
Carslberg. Marka istnieje na rynku od 1988 roku. Piwo to przeznaczone jest na
rynek krajowy głównie do sieci ekskluzywnych restauracji, a także rynki
zagraniczne. Duckstein w obecnej formie to odwołanie do tradycji tego piwa
sięgających XVI stulecia.
Nazwa
piwa pochodzi od kamieni oraz tufowych osadów znajdujących się w korycie rzeki
Lutter określanych w języku niemieckim jako „Duckstein”. Woda z tej rzeki była
jednym z kluczowych składników piw warzonych od średniowiecza w Königslutter am
Elm. Wódę cechuje twardość, a także duże stężenie kwaśnego wodorowęglanu wapnia
(Ca(HCO3)2) z uwagi na wapienne formy skalne, w których znajduje się źródło i
koryto rzeki.
W
czasach średniowiecznych w owym mieście istniały 73 domy piwne warzące piwo
pszeniczne. Posiadało ono żółtą barwę, słodki smak i przypisywano jemu
właściwości lecznicze.
W
XVI-XVIII wieku piwo „Duckstein” zyskało dużą popularność w innych dużych
ośrodkach Niemiec takich, jak: Berlin, Halle, Lipsk, Magdeburg, Kassel.
Eksportowano je także poza granice Niemiec, głównie do Holandii. Dzięki temu
miasto przeżywało w owym czasie rozkwit. Nie bez znaczenia było korzystne
usytuowanie miasteczka na szlaku handlowym pomiędzy dwoma dużymi ośrodkami
takimi jak: Brunszwik i Magdeburg. Piwo
cieszyło się dużym uznaniem pruskiego króla Fryderyka Wilhelma (1688-1740),
który miał w zwyczaju podawać swym gościom „Ducksteina” podczas zebrań Kolegium
Tytoniowego. Drugą postacią, która zapisała się w historii tego piwa był Jacob
Paul von Gundling (1673-1731), który objął piwo protekcją, zajmował się jego
promowaniem w ówczesnych gazetach, a także kontrolował jakość tego wyrobu.
Wiek
XIX przyniósł spadek popularności „Ducksteina” w związku z dużą konkurencją
niemieckich lagerów oraz piw importowanych z Anglii.
Obecnie
piwo nie jest już warzone w Königslutter. W 1987 roku Braunschweiger Brauerei
Feldschlößchen warzył piwo „Ducksteiner”. Nazwa piwa uległa zmianie na skutek
presji innych browarów roszczących sobie prawo do tej marki. W 1988 roku
Holsten Brauerei AG wykupił brunszwicki browar, a nazwa piwa z „Duck Steiner”
została zmieniona na obecną. W 1991 roku Holsten Brauerei AG kupił browar
Mecklenburgische Brauerei Lübz i przeniósł tam produkcję tego piwa. Browar
posiada swoją własną studnię głębinową. Na etykiecie widnieje napis: „dojrzewa
na drewnie bukowym”. Nie chodzi tu o leżakowanie w bukowych beczkach, a
dodawanie do metalowych tanków bukowego drewna (zapewne odpadów poprodukcyjnych
z tartaków, stolarni), które następnie są z tychże tanków usuwane. Celem
zabiegu jest nadanie piwu charakterystycznego koloru i aromatu.
Dane
szczegółowe:
Nazwa:
Duckstein Original.
Producent:
Holsten Brauerei AG.
Styl:
altbier północnoniemiecki
Ekstrakt:
nie podano.
Alkohol:
4,9% obj.
Skład:
woda, słód jęczmienny, chmiel.
Piwo
pasteryzowane, filtrowane.
To,
co rzuca się w oczy patrząc na butelkę „Ducksteina”, to jej niecodzienny
kształt. Sprawia wrażenie masywnej i przysadzistej. Wykonana jest z brązowego
szkła. Etykieta prezentuje się bardzo skromnie, jest wykonana w sposób
przemyślany, pozbawiony elementów graficznych z pogranicza kiczu. Stanowi
harmonijne zestawienie rubinowej czerwieni z jasnym beżem. Na etykiecie
zamieszczone jest nazwa piwa oraz logo w tle oraz informacja o dojrzewaniu piwa
na drewnie bukowym. Wytłoczony w szkle logotyp został też zamieszczony ponad
etykietą. Na kontretykiecie zawarte są informacje o składzie piwa i trochę „producenckiej
propagandy” o wyjątkowości piwa. Poza tym zamieszczono zamieszczono informację
o zawartości alkoholu oraz składzie piwa. Piwo nie posiada imiennego kapsla. Na
kapslu i szyjce butelki znajduje się naklejka (nie wiem, czy można to jakoś
fachowo określic?) z podpisem głównego piwowara, a także numer serii. Co
ciekawe, piwo na zdjęciu ze strony internetowej posiada taką samą kombinację cyfr
na tej nalepce. Być może to taki chwyt marketingowy mający na celu wywołać
wrażenie, że piwo jest trudno dostępne, wypuszczane na rynek w niewielkich
ilościach i, że kupując choćby jedną jego butelkę możesz czuć się naprawdę
szczęściarzem?
Barwa:
Bursztynowo-miedziana z rubinowymi refleksami, przejrzysta. Piwo kolorem
przypomina mocną herbatę.
Piana:
Biała, niska o dużych pęcherzykach, które szybko się rozpadają, a co za tym
idzie piana szybko opada.
Zapach:
aromat słodu jęczmiennego, nieznaczny akcent palonego ziarna. Delikatny aromat
wędzonego drewna. Gdzieś w tle aromat chmielu oraz estrów owocowych.
Smak:
Wytrawny, początkowo słodowo-jęczmienny z nieznacznym akcentem palonych ziaren
jęczmienia, bardzo delikatny aromat dymu drzewnego. Smak ze słodowego
przechodzi w przyjemną, delikatną goryczkę, której towarzyszy aromat ziołowy.
Goryczka jest płytka i nietrwała.
Wysycenie:
niskie.
Piwo
jest owszem dobre, ale jak dla mnie zbyt grzeczne i ułożone. Na pewno nie można
odmówić mu wysokiej pijalności i ogólnej przyjemności czerpanej z konsumpcji.
Problemem na pewno jest jego cena – około 13 złotych za butelkę, Poza tym brak
charakteru wynikający ze stonowanego smaku, na pewno odstraszy miłośników „intensywniejszych
piwnych doznań”, co z kolei powinno ucieszyć tych, którzy nie przepadają za „piwnymi
ekstremami”. Na pewno jest to dobre piwo stołowe, dobrze komponujące się z
wieloma potrawami o zdecydowanym, ziołowym aromacie. Jeśli ktoś jest ciekaw
smaku tego piwa, na pewno nie odradzam. Jak dla mnie, to piwo to dobry haczyk
na klientów z bardziej wypchanymi portfelami, którym producent próbuje wmówić,
że to wyjątkowy produkt, dla takich niespotykanych. Cena wysoka, a w zamian nie
dostaje się nic specjalnie porywającego. Myślę, że pieniądze wydane na to piwo
można było zainwestować lepiej…
Ocena:
3,75/5.
P.S.
Mam nadzieję, że nie znudził Was wstęp. Historia piwa wydała mi się ciekawa i
postanowiłem ją tu w skrócie zamieścić. Przy okazji przypomniałem sobie trochę niemieckich
słówek i gramatyki.
chciałabym tylko dodać, że piwa w koncernach niekoniecznie warzone są browarach matkach, jeśli browar nie ma mocy przerobowych piwo może być produkowane w którymkolwiek browarze należącym do grupy
OdpowiedzUsuńPełna zgoda. W momencie pisania tego wpisu. ponad 2 lata temu. stan mojej piwnej wiedzy był o wiele niższy niż obecnie.
Usuń