Pierwszy
raz z piwem z armeńskiego browaru Yerevan zetknąłem się w zeszłym roku,
zakupiwszy je w jednym z poznańskich sklepów piwnych. Było to piwo KILIKIA 11.
Właściwie, piwo to nie okazało się niczym specjalnym. Smak był wodnisty, a
jedyne co przebijało się w nim to aromat słodowo-landrynkowy. Stwierdziłem, że
zrobię drugie podejście z piwem pochodzącym z wyżej wymienionego browaru. Wybór
padł na piwo KILIKIA Celabratory.
Browar
Yerevan powstał w 1952 roku. Producent chwali się na swej stronie internetowej
standardowymi formułkami w stylu: „posiadamy ugruntowaną pozycje na rynku”,
„obecna mocna pozycja to efekt stałej restrukturyzacji i modernizacji”,
„wprowadziliśmy system zarządzania jakością w oparciu o normę ISO:9001” i
„nasze produkty otrzymały wiele nagród”, a poza tym pojawia się enumeratywna lista
docelowych krajów, do których piwo jest eksportowane (w tym Polska).
Browar
posiada w ofercie 12 piw. Kilka wprowadzono do oferty w 2002 roku w 50-tą
rocznicę powstania firmy. Czy bohater tego wpisu okaże się lepszy? Sprawdźmy!
Piwa
z browaru Yerevan zwracają na siebie uwagę ze względu na dość nietypowy kształt
butelek. Ich szyjka jest bardzo krótka w porównaniu z butelkami europejskimi.
Sama butelka sprawia wrażenie topornej i przysadzistej niczym budowle wykonane
w stylu romańskim. Większość opakowań szklanych, w których sprzedawane są te
armeńskie piwa to szkło zielone bądź przezroczyste, co bez wątpienia jest „niedźwiedzią
przysługą” dla znajdującego się w ich wnętrzu napoju. Szata graficzna na
etykiecie i „kontrze” jest w moim odczuciu kiczowata, typowa dla piw
koncernowych. Sporo tu obrazków, różnego rodzaju oznaczeń i symboli. Co więcej,
większość napisów jest w języku ormiańskim. Butelkę zdobią też tłoczenia w
szkle; nad etykietą wytłoczono logo browaru, a kontretykietą – nazwę marki piwa
(KILIKIA). Na szczęście na butelce znajduje się kartka naklejona przez
importera z informacjami na temat piwa.
Dane
szczegółowe:
Nazwa:
Kilikia Celebratory.
Producent: „Beer of
Yerevan” CJSC KILIKIA
Styl: jasny lager.
Ekstrakt: 13% obj.
Alkohol: 5,3% obj.
Skład:
woda, słód jęczmienny jasny, słód jęczmienny karmelowy, chmiel.
Barwa:
ciemnobrązowa, klarowna.
Piana:
biała, wysoka, o średniej wielkości pęcherzykach, które szybko się rozpadają.
Zapach:
słodowy, wyczuwalny karmel, chmiel, lekka kwaskowość, aromat zielonej butelki
taki, jak np. w piwie Heineken.
Smak:
Wyczuwalny słód i intensywny aromat karmelowy. Następnie wyczuwalna jest
goryczka, która jest niska i płytka. Obok goryczki lekki kwaskowy aromat i
posmak „piw z zielonej butelki”. W tle wyczuwalny alkohol.
Wysycenie:
średnie.
Jest
nieco lepiej niż w przypadku poprzedniego piwa z tego browaru, jednak nie
czarujmy się, fajerwerków nie ma. Piwo na pewno posiada nawet przyjemny smak,
nie jest tak wodniste jak KILIKIA 11, ale było, nie było cechuje je smak typowy
dla piw koncernowych: słodowo-karmelowy ze znikomą goryczką, plus wyczuwalny posmak,
który charakteryzuje piwa z zielonych butelek (nie znam jego fachowej nazwy). Piwo
kosztuje w granicach 5-6 złotych za butelkę (sprowadzane spoza UE, co wiąże się
z windowaniem jego ceny przez cła), a nie oferuje konsumentowi doznań godnych
tej ceny. Za te pieniądze lepiej kupić coś innego. Myślę, że z innymi piwami
spod tej marki dam sobie spokój…
Ocena:
3/5.
Nie istnieje język armeński, jest za to ormiański :D
OdpowiedzUsuńUps... :)
Usuń