Steinbier, czyli z niemieckiego „piwo kamienne” to
nawiązanie do dawnej metody wytwarzania piwa w niektórych rejonach Niemiec, Austrii
i Skandynawii. Rzecz polegała na tym, że piwo wytwarzano nie w kotłach, a
drewnianych kadziach. Z uwagi, na fakt, że piwo górnej fermentacji
(historycznie starsze) wymaga wyższej temperatury przy procesie fermentacji
alkoholowej, a drewno to surowiec łatwopalny, a co za tym idzie nie można było
kadzi trzymać bezpośrednio nad ogniskiem, zatem do piwa wrzucano rozgrzane w
ogniu kamienie. W wyniku tego słód karmelizował się i miejscami przypalał, co
nadawało tego typu słodki aromat. Dodatkowo dzięki użyciu rozgrzanych w ogniu
kamieni piwo zyskiwało ziemisto-torfowy aromat oraz akcent wędzony. Dziś kilka
browarów produkuje piwo tą metodą, choć osobiście nie wiem na ile jest to
prawda, a ile w tym marketingu.
Posiadany
przeze mnie przedstawiciel tego typu piw to Leikeim Original Steinbier. Producentem
tego piwa jest niemiecki Brauhaus Leikeim.
Browar znajduje się w miejscowości Altenkunstadt i istnieje od 1887 roku. W
ofercie browaru znajdują się piwa typowe dla niemieckiego rynku piwnego.
Wcześniej zetknąłem się z piwem „Leikeim Kellerbier”, które
przez pewien czas było dostępne w moim miasteczku. Osobiście bardzo dobrze
wspominam „piwniczniaka”. Posiadał ciekawy słodowo-drożdżowy aromat, z pewnym
specyficznym akcentem (którego nie potrafię nazwać), z którym także zetknąłem
się w piwie z nieistniejącego już browaru z Grudziądza. Piwem o podobnym
aromacie, a o którym mowa, było „Grudziądzkie Dobre Piwo”. Piwo to było niepasteryzowane,
posiadało 6,5% alkoholu i sprzedawane było w „bączkach”. Swego czasu bardzo
chętnie po nie sięgałem.
Etykieta posiada popielate tło, zapewne odnoszące się do
kamieni. Z kolei kontretykieta w tle posiada płomienie. To, co rzuca się w
oczy, to fakt, że te dwie rzeczy zupełnie do siebie nie pasują. Browar chciał
nawiązać do kamienia i ognia, ale efekt jest raczej mizerny. Brak jednolitości i
braku konsekwencji względem kolorystyki wszystkich elementów graficznych na
butelce mnie osobiście razi. Informacje na temat piwa tez są skąpe. Przeplatają
się informacje o metodologii wyrobu tego typu piw, mamy odniesienie do Bawarskiego
Prawa Czystości, podano skład i zawartość alkoholu, ale ani słowa o ekstrakcie. Butelkę wieńczy
krachla.
Dane szczegółowe:
Producent: Brauhaus
Leikeim.
Nazwa: Leikeim
Original Steinbier.
Styl: piwo specjalne (Steinbier).
Ekstrakt: nie podano.
Alkohol: 5,8% obj.
Skład: woda, słód jęczmienny, chmiel, drozdże.
Pasteryzacja: tak.
Filtracja: nie.
Barwa: miedziana z domieszką ceglastej, mętna z dużą
zawartością drobinek zawieszonych w piwie.
Piana: jasnobeżowa, średniowysoka,
średniopęcherzykowa, szybko opadająca i redukująca się do zera. Nieznacznie
oblepia szkło.
Zapach: dominuje karmel i słodowość, do tego dochodzi
lekka ziemistość, minimalny aromat owocowy (brzoskwinie, morele i czereśnie).
Smak: ciekawy; słodowy i karmelowy z przeplatającym
się akcentem drożdżowym i chmielowym finiszem. Goryczka wyraźna, choć niezbyt
intensywna. Smak uzupełniają lekki aromat drewniany, niewielka ziemistość,
akcent czereśniowy. Piwo ma w sobie coś z koźlaka. Zapach z kolei z uwagi na
nuty słodowe i owocowe może przywoływać skojarzenia z piwami belgijskimi
(Dubbel).
Wysycenie: powyżej średniego.
Ciekawe piwo, choć raczej zadedykowałbym je miłośnikom
piw o słodowo-karmelowym aromacie z domieszką estrów. Goryczka niewielka. Smak
bogaty i pełny. Piwo bardzo treściwe. Wyczuwalne drożdże, ale zdecydowanie ciekawsze i smaczniejsze niż
polskie niefiltrowane piwa, z jakimi można zetknąć się na sklepowych półkach.
Wysoko pijalne i oryginalne. Byłem ciekaw smaku tego piwa i muszę przyznać, że
nie czuje się rozczarowany. Piwo, po które warto czasem sięgnąć, ale nie na
każda okazję i nie dla wszystkich. Cena raczej do przyjęcia (8 złotych za
butelkę). Jedynym mankamentem jest niska goryczka, niekontrująca słodkich
elementów smaku. O ile etykieta tego piwa za bardzo nie przypadła mi do gustu,
o tyle ze smakiem w moim mniemaniu jest już o wiele lepiej… Jeśli będziecie mieć
okazję – spróbujcie i dajcie znać, czy smakowało.
Moja ocena: 4/5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz